Zgodnie z założeniem uchwalonej w lipcu nowelizacji, po wybraniu nowych sędziów do KRS, starzy członkowie Rady utraciliby swoje mandaty. Ponadto według nowelizacji kandydować do KRS nie mogliby ci, którzy zostali powołani na stanowisko sędziego właśnie po zmianie przepisów z grudnia 2017 roku (tzw. neosędziowie). Nad wyborem 15 członków KRS miałaby czuwać Państwowa Komisja Wyborcza.

Odroczona bezterminowo 

Prezydent Andrzej Duda skierował nowelę w sierpniu ub.r. w trybie kontroli prewencyjnej do Trybunału Konstytucyjnego. Do sprawy przystąpiła jesienią zeszłego roku obecna KRS, która w znacznej części poparła zaskarżenie nowelizacji przez prezydenta. W czwartek, po wysłuchaniu przedstawiciela i doradcy prezydenta Dariusza Dudka, a także dwóch członków krajowej Rady Sądownictwa: Anny Dalkowskiej oraz Macieja Nawackiego, prezes Trybunału Bogdan Święczkowski poinformował o odroczeniu rozprawy bez terminu.

Prezydent we wniosku do TK wskazywał, że przepisy noweli o KRS budzą wątpliwości konstytucyjne w zakresie: biernego prawa wyborczego sędziów do KRS, kwestionowania prerogatywy prezydenta do powołania osoby do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego oraz zasad niezawisłości sędziowskiej, równoważenia się władz oraz legalizmu.

Dariusz Dudek podczas czwartkowej rozprawy powiedział m.in., że "konstytucja nie rozstrzyga w swoich przepisach, kto ma wybrać sędziów stanowiących dominujący element Krajowej Rady Sądownictwa". "Konstytucja tego nie przesądza. Jest pewną nadinterpretacją (...) twierdzenie, że konstytucja powierzyła wybór piętnastki sędziów samym sędziom" - dodał Dudek.

Ocenił ponadto, że "w poprzednich składach KRS do roku 2018 nigdy, ale to nigdy nie zapewniono rzeczywistej reprezentatywności (...) dominującej grupy piętnastu sędziów". Jego zdaniem KRS bywała w poprzednich latach "reprezentacją establishmentu sędziowskiego - prezesów, wiceprezesów, wizytatorów (...), a były i momenty, kiedy w składzie sędziów KRS znajdowało się 75 procent sędziów Sądu Najwyższego". W związku z tym, w opinii Dudka, poprzednie zasady powoływania sędziów do KRS nie zapewniały miarodajnej reprezentacji m.in. sędziów z sądów powszechnych.

Z kolei według Dalkowskiej proponowane przez MS przepisy mogą poskutkować "pozbawieniem suwerena możliwości sprawowania władzy sądowniczej". Oceniła ponadto, że "powrót do sytemu, w którym to jedynie sędziowie - bez żadnego udziału parlamentu, czyli de facto obywateli sprawujących pośrednią władzę poprzez funkcję kreacyjną Sejmu (...) - spowoduje w perspektywie lat powrót do całkowitej destabilizacji systemu wymiaru sprawiedliwości". "Można zakładać, że w idealnym świecie oddanie prerogatywy wybierania sędziów do Krajowej Rady Sadownictwa wyłącznie sędziom będzie zakładało, że to sędziowie wiedzą najlepiej, ale historia pokazuje, że niestety tak nie jest" - powiedziała.

Kadencja do końca 2026 r. 

Na mocy znowelizowanej za rządów PiS w grudniu 2017 r. ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, od 2018 r. 15 sędziów-członków KRS wybieranych jest przez Sejm, wcześniej byli oni wybierani przez środowiska sędziowskie. Zmiana z 2017 r. stała się powodem stawianych przez ówczesną opozycję, a przez rządzących obecnie, zarzutów upolitycznienia KRS i kwestionowania statusu osób powołanych na urząd sędziego z udziałem tak ukształtowanej KRS, które zaczęto określać mianem "neosędziów". Na wadliwość procedury wyłaniania sędziów z udziałem obecnej KRS wskazywały też orzeczenia europejskich trybunałów w ostatnich latach.

Jeszcze w grudniu 2023 r. Sejm przyjął uchwałę dotyczącą KRS, w której wskazano, że trzy uchwały Sejmu z 2018, 2021 i 2022 r. ws. wyboru sędziów - członków KRS zostały podjęte z rażącym naruszeniem Konstytucji RP. Wezwano członków KRS wybranych wbrew konstytucji do zaprzestania działalności w Radzie. Funkcjonująca obecnie KRS jest już drugą wybraną po 2017 r. według kwestionowanych przepisów. Kadencja sędziowskich członków Rady wybranych przez Sejm, według obecnych przepisów, upływa w 2026 roku.

Czytaj również: Będzie impas w wymiarze sprawiedliwości? Prawnicy czekają, elekt zapowiada swoją ustawę