Według doniesień medialnych z sierpnia ubiegłego roku, ówczesny wiceszef resortu sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał należeć do grupy, która prowadziła akcje dyskredytowania sędziów krytykujących zmiany w prowadzane przez rządzącą większość w wymiarze sprawiedliwości. Piebiak podał się wtedy do dymisji, co oznaczało zakończenie delegacji do resortu i powrót do pracy w sądzie, z którego był delegowany. Nie wrócił jednak do pełnienia obowiązków i do 6 czerwca przebywa na "usprawiedliwionej nieobecności".

Czytaj: 
Hejt przeciw sędziom - dymisja wiceministra Piebiaka>>

Sędzia Piebiak na urlopie dla ratowania zdrowia>>


 


Zdaniem Łukasza Piebiaka tzw. afera hejterska była atakiem na wynik wyborczy Zjednoczonej Prawicy, a wszelkie doniesienia o istnieniu tzw. afery hejterskiej w MS to "nieprawda i fake". Jak podkreślił, media podały informację o procederze hejtowania sędziów w sierpniu 2019 r. podczas kampanii wyborczej w wyborach do parlamentu. - Ja byłem bezpośrednim celem tego ataku, ale rzeczywistym celem był wynik wyborczy Zjednoczonej Prawicy i minister sprawiedliwości prokurator generalny Zbigniew Ziobro - dodał.
Jego zdaniem, cel tych ataków powiódł się połowicznie. - Wyeliminowano mnie i moich pracowników. Cel drugi się nie powiódł - ocenił.

Podczas zorganizowanej we wtorek konferencji prasowej Piebiak poinformował też, że on i inni sędziowie, którzy według mediów mieli brać udział w tzw. aferze hejterskiej wytoczyli procesy sądowe wobec mediów, które doniosły o procederze szkalowania niektórych sędziów.

Czytaj: Kolegium SO za odsunięciem Piebiaka od sądzenia>>