Patrycja Rojek-Socha: Koronawirus to różnego rodzaju ograniczenia, także jeśli chodzi o poruszanie się czy spotkania towarzyskie i z bliskim. Jaka jest obecnie sytuacja jeśli chodzi o problem alienacji rodzicielskiej? 

Robert Ofiara: Epidemia i ograniczenia z nią związane stwarzają nowe możliwości, dają nowe narzędzia do odcięcia dziecka od drugiego rodzica. Przed mieliśmy w konfliktach między rodzicami podnoszone takie kwestie jak wykorzystywanie seksualne, alkoholizm, znęcanie się, sekciarstwo, teraz dochodzi zagrożenie koronawirusem. 

 


Czy biorąc pod uwagę fakt, że sądu pracuje w ograniczony sposób jest szansa by temu zapobiegać, lub inaczej - skutecznie walczyć o kontakty z dzieckiem? 

Moim zdaniem to może być problemem, bo w katalogu spraw pilnych, określonym w specustawie dotyczącej przeciwdziałania koronawirusowi, zabrakło tych dotyczących wniosków o zabezpieczenie kontaktów. Taki instrument jest istotny, bo do tego wniosku można dodać zapis o tym, że w przypadku nie wykonywania kontaktów, rodzic który je utrudnia będzie musiał uiścić określone świadczenie pieniężne na rzecz drugiego. W zależności od sytuacji i bez limitów. To jest wykonalne od chwili wydania, a to oznacza, że mogłoby pomóc w obecnej sytuacji. 

Czytaj: Rodzice utrudniają sobie kontakty z dziećmi "na koronowirusa" - MS grozi im palcem>>

Zgodnie ze specustawą, prezes sądu może jednak zakwalifikować określoną sprawę do rozpoznania, jako pilną, jeśli jej nie rozpoznanie może wpływać na zdrowie lub życie danej osoby. 

Tak, pozostaje jednak pytanie, czy w takim wniosku o zabezpieczenie będziemy potrafili uargumentować, że odcięcie dziecka od rodzica będzie powodowało niebezpieczeństwo dla jego życia albo zdrowia. To wymaga przemyślenia, argumentacji i świadomości także po stronie sędziów. Tej perspektywy, że dziecko ma prawo by być wychowywane przez obydwoje rodziców i każdy ma obowiązek dążyć do tego żeby tak właśnie było. Mówimy oczywiście o sytuacjach normalnych, nie skrajnych, gdzie np. dochodzi przemoc w rodzinie, czy inne kwestie, które mogłyby wpływać na bezpieczeństwo dziecka.

Może to zostać podniesione przez alienowanego rodzica, po epidemii?

Powtarzam rodzic, który nie wykonuje tego obowiązku narusza prawidłowy sposób wykonywania władzy rodzicielskiej. A to z kolei jest podstawą do rozstrzygnięć sądów, które za jakiś czas będą analizować te sprawy, z uwzględnieniem obecnego stanu faktycznego. Dlatego tak ważne jest to by ten stan udokumentować, a po drugie żeby w tej sytuacji także ten drugi rodzic szukał rozwiązań. 

Czytaj: Koronawirus nie wystarczy, by odciąć rodzica od dziecka>>

To znaczy? 

Odcięty od dziecka rodzic nie może być bierny. Bo później będzie musiał wykazać przed sądem, że np. proponował alternatywne rozwiązania. Choćby możliwość kontaktu online. Kolejna kwestia to to na ile sąd będzie mógł zbadać, ocenić czy dochodziło do alienacji czy też nie. Problem przecież nie jest nowy. I niestety nie wszystkie sądy wydając rozstrzygnięcia zwracają uwagę na bezpodstawnie podnoszone argumenty, których celem jest odcięcie dziecka od rodzica. Tylko część sądów rodzinnych przygląda się temu problemowi i podnosi go w rozstrzygnięciu. Część traktuje to jako element procesowy, nie mający większego znaczenia. 

W czym mógłby pomóc obecnie wniosek o zabezpieczenie kontaktów? 

Cześć rodziców nie jest alienujących, ale są w konflikcie i jest spór co do uregulowania kontaktów. Sytuacja jest trudna, sąd mógłby to uregulować jeśli nie w formie bezpośredniej to telefonicznej czy przez skype. Mamy też jeszcze jedną grupę rodziców, o której nie można zapominać. To ci, którzy są w trudnej sytuacji życiowej, która powoduje napięcia i może przekładać się na brak porozumienia, czy konflikt. Potrzebują natychmiastowej i profesjonalnej opieki psychologicznej. I taką pomoc oferuje m.in. Komitet Ochrony Praw Dziecka i organizacje pozarządowe z Warszawy działające w ramach Forum - grupy opracowujące standardy dla wsparcia dziecka i rodziny w sytuacji jej rozpadu. 

 

No dobrze, a co w sytuacji kiedy ten drugi rodzic, albo jeździ do pracy czyli jest stale narażony na kontakt z wirusem, albo nie podporządkowuje się restrykcjom? Kolejna sytuacja, dziecko mieszka z rodzicem i z dziadkami… 

To jest właśnie kwestia oceny, czy możliwe jest bezpieczne wykonanie kontaktów. Ryzyko zawsze istnieje i rodzice - wspólnie - ocenić jak duże. Kierując się dobrem i bezpieczeństwem dziecka. Jeśli na tyle duże, że jest większe niż dobro dziecko, w rozumieniu prawa do kontaktu z obojgiem rodziców, no to kontakt powinien zostać zmieniony. Ale nie przez odcięcie. Dziecko musi mieć jasny komunikat dlaczego tak się dzieje i jak będzie wyglądała sytuacja w przyszłości. Ważne jest by nie rozbudzać lęków u dziecka. Sytuacja i tak jest bardzo trudna. Musi mieć wyraźny sygnał, wsparcie i zapewnienia, że rodzice go kochają, a po wszystko wróci do normy.