Instytucja końcowego zaznajomienia z materiałami postępowania nie odgrywa pierwszoplanowej roli, jeśli obrona ma już wcześniej dostęp do całości akt sprawy. Wówczas nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stosowne wnioski sformułować wcześniej, a jeśli na przykład takie działanie jest wstrzymywane czy opóźniane z przyczyn taktycznych, to tak czy inaczej – znając akta – można je wcześniej zaplanować i przygotować. Żeby złożyć coś przemyślanego, a nie cokolwiek.

Zobacz procedurę w LEX: Zaznajomienie z materiałami postępowania przygotowawczego >

Czytaj: Mec. Kozak: Uzasadnienie przedstawienia zarzutów – gwarancja czy iluzja?>>

 

Problem przy sprawach wielowątkowych

Zasadniczy problem pojawia się natomiast w sprawach skomplikowanych – wieloosobowych, wielowątkowych, wielotomowych. Wyobraźmy sobie sytuację, w której akta sprawy liczą kilka tysięcy tomów postępowania. Podejrzanych jest na przykład 200, a wątków 100. Z uwagi na dobro śledztwa obrona nie ma dostępu do akt postępowania przez cały czas trwania postępowania przygotowawczego. Żeby podejrzani nie mataczyli, żeby protokoły nie krążyły itp. Często jest to zresztą zupełnie bezsensowne i stanowi jedynie uciążliwość dla obrony.

Mamy zarzuty, postanowienia o środkach zapobiegawczych, teczkę osobową (gdyby ktoś chciał sprawdzić kolor oczu i nazwisko rodowe matki klienta) i więcej nic. Postępowanie przygotowawcze toczy się latami, a pewnego dnia przychodzi zawiadomienie o końcowym zaznajomieniu z materiałami śledztwa. W sporej sali spotyka się kilkunastu obrońców i wszyscy przystępują do oględzin kilku tysięcy tomów akt. Może się zdarzyć tak, że akcja rozgrywa się kilkaset kilometrów od siedziby kancelarii.

Niemałym wyzwaniem jest znalezienie dokumentów istotnych z punktu widzenia zarzutów klienta. Jeśli natomiast dotyczy go większa część akt, to sytuacja staje się rozpaczliwa – trzeba to sfotografować, wrócić, zgrać, przeczytać i, bagatela, sformułować rozsądne i rzetelne wnioski.

Czytaj też w LEX: Końcowe zaznajomienie z materiałami postępowania >

Prawo do obrony staje się iluzją

Jeśli końcowe zaznajomienie odbywa się na przykład w czwartek, to w piątek trzeba te akta zgrać, a w poniedziałek upływa termin na złożenie wniosków. Prawo do obrony jako takie i jego emanacja w postaci art. 321 par. 5 kodeksu postępowania karnego staje się iluzją i kodeksową dekoracją. Nie ma możliwości, żeby zrobić to wszystko w warunkach pełnej wiedzy, świadomości, znajomości akt i nie po omacku. To po prostu niemożliwe. 

Co prawda z art. 156 par. 5 kodeksu postępowania karnego wynika, że nie można odmówić udostępnienia akt z chwilą powiadomienia o terminie końcowego zaznajomienia (a więc teoretycznie przed datą samej czynności), ale w praktyce kwestie techniczne związane z zamówieniem bardzo obszernych akt niewiele zmieniają w tym zakresie na lepsze.

Czemu ustawodawca przewidział tak krótki termin? Bo, wbrew koncepcji racjonalnego ustawodawcy, ustawodawca nie jest racjonalny. Ochronie jakich dóbr czy wartości ma służyć tak krótki, często fikcyjnie maskujący prawo do obrony termin? Dlaczego nie mógłby wynosić np. czternastu dni? Żeby przyspieszyć zakończenie postępowania, które prokurator prowadził osiem lat?

Na te wszystkie pytania nie ma odpowiedzi ani racjonalny ustawodawca, ani doktryna, ani skromni adwokaci. Płacą natomiast, jak zwykle, klienci.

Zobacz też linię orzeczniczą w LEX: Żądanie udostępnienia przez prokuratora akt sprawy zakończonego postępowania przygotowawczego jako wniosek o udostępnienie informacji publicznej >