Założenie rządu było następujące - wybory prezydenckie wygrywa Rafał Trzaskowski, obejmuje urząd i podpisuje pakiet ustaw, które m.in. mają przywrócić praworządność w wymiarze sprawiedliwości. Wśród nich miała być ustawa, budząca ogromne emocje wśród sędziów, bo dotycząca tych powołanych od 2018 r., czyli przy udziale Krajowej Rady Sądownictwa, w skład której wchodzi 15 sędziów/członków wybranych przez Sejm, a nie przez sędziów. Ta regulacja miała wejść w życie już 15 października 2025 r. Jeszcze wcześniej – od 1 października – miał działać specjalny wykaz sędziów objętych ustawą, ze wskazaniem grup, do których należą. Przydział do danej grupy miał powodować konkretne skutki. Przykładowo: sędziowie, którzy awansowali, mieliby po wejściu w życie ustawy wrócić na poprzednie stanowiska, pozostając w dwuletniej delegacji. Z kolei ci, którzy przyszli spoza zawodu, mieli znaleźć się poza zawodem sędziowskim – chyba że zawnioskowaliby o możliwość objęcia stanowiska referendarza sądowego. Z kolei status młodych sędziów (tzw. grupa zielona, licząca około 1000 osób – byli asesorzy, asystenci, referendarze) miał być potwierdzony w drodze uchwał prawidłowo ukształtowanej KRS. Wejście w życie tej ustawy, ale też noweli o KRS i wybranie nowych członków KRS, miało doprowadzić do wznowienia ogłaszania przez ministra sprawiedliwości konkursów na stanowiska sędziowskie. Tyle z planów, bo prezydentem elektem jest Karol Nawrocki, który jeszcze w kampanii zapowiedział własną sądową ustawę, a jeśli nie będzie porozumienia - referendum.
Czytaj: Kożuchowska-Warywoda: Naszym celem nie jest odwet, a sanacja wymiaru sprawiedliwości>>
Pat z SN może skończyć się ponownymi wyborami prezydenckimi>>
Sędzia awansował po 2017 r.? Z mocy ustawy wróci na poprzednie stanowisko>>
Co dalej? Może jednolity status sędziego
Ujednolicenie statusu sędziego to pomysł, który – można powiedzieć – wraca jak bumerang, a jego głównym problemem jest to, że obawiają się go sami sędziowie. W 2021 r., jeszcze gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro, MS rozważał taką reformę pod hasłem „walki z trawiącą sądy delegacjozą i problemami kadrowymi”. Miała być połączona ze spłaszczeniem struktury sądów. Prawnicy podkreślali wówczas, że takie rozwiązanie może posłużyć do „wyczyszczenia” środowiska z „niepokornych” sędziów i rozwiązania nabrzmiałego już wówczas problemu „nowych” sędziów (czyli tych powołanych po 2018 r.). Wówczas jednak mówiono, że w ten sposób „zalegalizuje” się ich status.
Czytaj też w LEX: Krytyczny przegląd wybranego orzecznictwa sądów administracyjnych wobec statusu tzw. neosędziów w latach 2018–2023 >
Teraz o tym rozwiązaniu znów robi się głośno, bo także prawnicy próbują szukać wyjścia z – jak podkreślają – sądowego impasu. W ocenie prezesa NRA Przemysława Rosatiego punktem wyjścia mógłby być art. 180 ust. 5 Konstytucji. – Uproszczenie struktury sądownictwa, przy jednoczesnej cyfryzacji sądów i wprowadzeniu jednolitego statusu sędziego, otwiera możliwość uporządkowania statusu osób, które zostały powołane na stanowiska sędziowskie po 2017 r. w procedurze przed KRS powoływaną przez polityków. To, co jest ważne, to równoległe prawidłowe ukształtowanie składu KRS, czyli odpolitycznienie wyboru 15 sędziów w skład tego organu – mówi serwisowi Prawo.pl.
I doprecyzowuje. – Przeformatowanie struktury sądownictwa pozwoli zapewnić dosłowny dostęp obywatela do wymiaru sprawiedliwości. Co równie ważne, utworzenie jednolitego statusu sędziowskiego i uproszczenie struktury sądów otwiera przestrzeń do uporządkowania wadliwych nominacji sędziowskich po 2017 roku. Zmiana ustroju albo granic okręgów sądowych upoważnia bowiem do przenoszenia sędziego do innego sądu albo w stan spoczynku. To będzie przestrzeń do tego, żeby prawidłowo ukształtowana KRS z udziałem prezydenta - bo to on wręcza nominacje sędziowskie -przeprowadziła konkursy na stanowiska sędziowskie w nowej strukturze sądowej i zbadała, czy każdy z kandydatów spełnia wymagane prawem przesłanki do pełnienia urzędu sędziego, włącznie z przesłanką nieskazitelnego charakteru. Konstytucja przewiduje taką procedurę, więc dlaczego po nią nie sięgnąć? – pyta prezes. W jego ocenie warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem. – Biorąc bowiem pod uwagę dotychczasowe wypowiedzi prezydenta elekta, nie ma szans na to, żeby zrealizować reformy zapowiadane do tej pory przez ministra sprawiedliwości. Trzeba zatem spojrzeć na to realnie i poszukać innych dróg naprawy wymiaru sprawiedliwości. Oczywiście, jeżeli są inne pomysły, to należy zacząć o nich pracować, bo problemy sądownictwa będą postępować, a to wprost uderza w ludzi i ich sprawy - podsumowuje.
Potencjał widzi w tym też sędzia Bartłomiej Przymusiński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, ale – jak zaznacza – punktem wyjścia musi być usprawnienie sądownictwa, a jednym z powodów złego funkcjonowania sądów jest długotrwałość nieobsadzania sędziowskich stanowisk (wstrzymanie konkursów). – Jednolity status na pewno pozwoliłby na szybsze rozpoznawanie spraw, a jeśli chodzi o obywateli – zapewniłby im w tych jednostkach pierwszego kontaktu doświadczone osoby. Sędziowie nie musieliby „uciekać” do dużych miast za awansem, bo mogliby otrzymywać, pozostając w swoich sądach, satysfakcjonująco wyższe wynagrodzenia. W naszej ocenie jednolity status sędziego mógłby zmienić obraz sądownictwa i jako Stowarzyszenie jesteśmy gotowi w tej sprawie rozmawiać, biorąc pod uwagę konieczność zapewnienia sprawnych i dobrze działających sądów – przekonuje.
Konieczna "nowa" KRS
Sędzia Przymusiński przyznaje, że jednolity status sędziego mógłby przy okazji rozwiązać problem statusu sędziów powołanych od 2018 r. – Mamy bowiem do czynienia z tzw. grupą żółtą, w skład której wchodzą – przypominam – sędziowie, którzy awansowali przy udziale nieprawidłowo ukształtowanej KRS. Jeśli wprowadzilibyśmy jednolity status, to ten problem zostałby rozwiązany – mówi. Jak dodaje, w jego ocenie nie byłoby też problemu z wynagrodzeniem. – Stawki powinny być tak dobrane, żeby to nie powodowało zmniejszenia wynagrodzenia – wskazuje. Co więcej, jego zdaniem możliwe jest dokonanie spłaszczenia stanowisk sędziowskich bez spłaszczenia struktury sądów. – Czyli wprowadzenie jednolitego statusu przy trzech instancjach i z większą elastycznością, jeśli chodzi o zmianę sądu, oraz przy uwzględnieniu gwarancji nieusuwalności i nieprzenoszalności. Zmiana stanowiska z okręgu na apelację nie wymagałaby, przykładowo, przejścia całej ścieżki jak przy pierwszej nominacji – wskazuje.
Zaznacza, że istotne byłoby jednak prawidłowe ukształtowanie Krajowej Rady Sądownictwa, czyli z wyborem sędziów przez sędziów, a nie przez Sejm. – KRS decydowałaby po przeniesieniu sędziego, wnioskowałby o to prezes za zgodą sędziego. Przy czym chodziłoby – powtarzam – o zmianę sądu, a nie uprawnień pracowniczych czy wynagrodzenia. Wynagrodzenie kształtowane byłoby w oparciu m.in. o staż pracy – proponuje.
Czytaj też w LEX: Orzeczenia sędziów powołanych przy udziale nowej KRS – konsekwencje prawne wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 6.10.2021 r. (sprawa C-487/19 W.Ż.) >
Komisja Kodyfikacyjna ma jednolity status w planach
– W tym momencie najważniejszą rzeczą jest naprawa sytuacji w Sądzie Najwyższym, w tym likwidacja Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, bo do tego zobowiązują Polskę wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w tym wyrok pilotażowy w sprawie Wałęsa przeciwko Polsce z listopada 2023 r. Nie ma co zakładać, że prezydent ustaw nie podpisze – trzeba mu je przedstawić. Dopiero potem przyjdzie czas na rozważenie kwestii jednolitego statusu sędziów czy ewentualnie spłaszczenia struktury sądów – mówi z kolei dr Jarosław Matras, sędzia SN, przewodniczący zespołu Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury ds. ustawy o Sądzie Najwyższym.
Dodaje, że Komisja w tym momencie nad tym nie pracuje. – Przypomnę, że jednolity status sędziego to, w uproszczeniu, schemat zakładający, że każdy sędzia będzie powołany na stanowisko albo sędziego sądu pierwszej instancji, albo drugiej instancji – bez określenia, w którym sądzie ma pracować. Takie nowe ustrojowe założenia mogą pozwolić na to, żeby ten proces powierzenia władzy sędziowskiej na nowo ukształtować i zapewnić być może nowy schemat powołań, ale wówczas także trzeba zyskać akceptację prezydenta. Ale to nie jest oczywiście rozwiązanie, które zacznie obowiązywać w tym roku, ani – podejrzewam – w przyszłym. Po pierwsze, mamy gotowy projekt kompleksowy (dotyczący m.in. statusu sędziów) i on powinien być procedowany. Po drugie, nie wystarczy powiedzieć „wprowadzimy jednolity status” – decydując się na to, trzeba mieć na uwadze także model postępowania sądowego i przemyśleć, czy nie wymaga on wówczas zmiany – podsumowuje.
Czytaj też w LEX: Komisja Wenecka o projekcie zmian Konstytucji oraz dwóch ustaw dotyczących Trybunału Konstytucyjnego >
Czytaj też w LEX: Kmieciak Zbigniew, Przywracanie praworządności a reguła uznania - jak uzdrowić TK? >
Problemy sądownictwa mogą się pogłębić
Z kolei sędzia Kinga Grzegorczyk z Sądu Okręgowego w Łodzi, III Wydziału Cywilnego Odwoławczego, członek zarządu stowarzyszenia Ogólnopolskie Zrzeszenie Sędziów „AEQUITAS” (w skład którego wchodzą m.in. sędziowie powołani od 2018 r.), uważa, że jeżeli ma zostać wprowadzony system, że każdy sędzia jest sędzią sądu powszechnego, a nie konkretnego sądu, np. Sądu Okręgowego w Łodzi czy Sądu Rejonowego dla Łodzi-Widzewa w Łodzi, to nie rozwiąże to problemów wymiaru sprawiedliwości, a jeszcze wydłuży postępowania sądowe. – Tego typu reforma sądownictwa jest przedsięwzięciem na skalę całego kraju i wiąże się z podjęciem szeregu konkretnych działań, chociażby w sekretariatach wydziałów, które będą pochłonięte reorganizacją sądu, co odbije się na terminowości wykonywania decyzji sędziów w konkretnych sprawach. Ujednolicenie statusu sędziów będzie wiązało się z koniecznością powierzenia sędziom od nowa obowiązków w danym wydziale. Może to być okazja do skierowania danego sędziego do rozpoznania spraw, w których nie ma doświadczenia. Aktualnie działania takie są podejmowane przez prezesów sądów w stosunku do sędziów nominowanych po 2017 r. Jako przykład można podać przypadek sędziego w jednym z sądów okręgowych, orzekającego od początku swojej pracy w sprawach rodzinnych, które charakteryzują się dużą specyfiką i wymagają bardzo dużego doświadczenia nie tylko orzeczniczego, ale i życiowego, który po 20 latach trafił do wydziału cywilnego, w którym dominują sprawy tzw. frankowe. Jest to czynione bez zważania na dobro wymiaru sprawiedliwości oraz obywateli, dla których przecież sądy tak naprawdę są ustanowione – mówi.
W jej ocenie jednolity status sędziego może, w przypadku sędziów powołanych od 2018 r., oznaczać dolegliwości i represje – bo można będzie ich przenieść do orzekania w dowolnym wydziale. – W końcu spłaszczenie wynagrodzeń sędziów nie będzie żadną motywacją dla sędziów, szczególnie rozpoczynających swoją pracę, do poszerzania swojej wiedzy i rozwoju umiejętności – mówi. – Nasze stowarzyszenie niezłomnie stoi na stanowisku, że najwłaściwszym rozwiązaniem jest sanowanie ustawą statusu sędziów nominowanych po 2017 r. (przypomnijmy, że w przeszłości powołania z określonymi wadami były przez Trybunał Konstytucyjny sanowane), co nie będzie się wiązało ani z dezorganizacją pracy sądów, ani z jakimikolwiek nakładami finansowymi. W przeciwnym razie planowana „reforma” dotknie nie tylko sędziów, ale przede wszystkim strony, które będą dłużej czekały na orzeczenie końcowe w swojej sprawie, oraz wszystkich obywateli jako podatników, albowiem ujednolicenie statusu sędziów będzie finansowane de facto z ich pieniędzy – podsumowuje.
Czytaj też w LEX: Problemy praktyczne wynikające z nowych przepisów o składach sądu w postępowaniu cywilnym >
Zapoznaj się też w LEX: Test bezstronności (niezawisłości) sędziego w praktyce >
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.