Czym jest a czym nie jest mowa nienawiści?

Gdy przyjrzymy się przepisom prawa, które regulują korzystanie z wolności wypowiedzi, możemy dostrzec, że prawo dzieli wypowiedzi człowieka na dwie podstawowe kategorie. Pierwszą z nich są wypowiedzi, które mieszczą się w granicach wolności słowa i są chronione przez prawo  - w tym również np. wypowiedzi krytyczne. Drugą są natomiast wypowiedzi, naruszające prawa i wolności innych jednostek - np. groźby, znieważenia, które nie stanowią realizacji wolności słowa i są przez prawo ograniczane.

 


Mowa nienawiści jest szczególnym przejawem wypowiedzi, które mieszczą się w tej drugiej – ograniczanej przez prawo – kategorii. Co jednak ważne, ani w prawie polskim, ani w prawie międzynarodowym, nie istnieje uniwersalna definicja legalna tego pojęcia. Również w doktrynie prawa oraz orzecznictwie nie doszło dotychczas do wypracowania jednolitego podejścia przy wyznaczaniu granic tego zjawiska. Prawo zdaje się mieć mniej ambitny, ale zarazem bardziej realistyczny cel - skupia się raczej na regulowaniu konkretnych form wypowiedzi, które traktowane są jako przejawy mowy nienawiści. Wypowiedzi mieszczące się w tej kategorii łączy przy tym posiadanie pewnych szczególnych cech, które odróżniają mowę nienawiści od innych krzywdzących wypowiedzi. 

W pewnym uproszczeniu, dla wypowiedzi, które stanowią mowę nienawiści, charakterystyczne jest to, że:

  • 1.    stanowią przejaw ekspresji człowieka (mogą być to np. wypowiedzi ustne, pisemne, gesty, obrazy etc.);
  • 2.    wyrządzają krzywdę innym osobom (np. groźba wywołuje zagrożenie, że zostanie spełniona u osoby, do której jest kierowana);
  • 3.    motywowane są chęcią pokrzywdzenia tych osób z uwagi na przypisanie im cech, które oceniane są w społeczeństwie w sposób szczególnie negatywny, tzw. cech dyskryminacyjnych (np. określonej przynależności narodowej czy etnicznej, wyznania, niepełnosprawności, wieku, płci, orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej).


Kontekst też istotny

Oprócz wskazanych powyżej trzech elementów charakterystycznych dla każdej wypowiedzi, którą określilibyśmy mianem mowy nienawiści, aby ją prawidłowo identyfikować należy zawsze również uwzględnić kontekst towarzyszący wypowiedzi. Będzie on bowiem miał kluczowe znaczenie dla ustalenia, czy dana wypowiedź rzeczywiście ma charakter mowy nienawiści. Przykładowo, istnieje zasadnicza różnica pomiędzy przytoczeniem przez nauczyciela akademickiego w trakcie wykładu na temat mowy nienawiści wulgarnego określenia osoby czarnoskórej  - wyłącznie dla zobrazowania rasistowskiej mowy nienawiści, a użyciem tego samego określenia przez policjanta w trakcie legitymowania przechodnia będącego osobą czarnoskórą. W pierwszej sytuacji kontekst przemawia za uznaniem, że nie mamy do czynienia z mową nienawiści, podczas gdy w drugiej wskazywać będzie na taki charakter wypowiedzi funkcjonariusza.

Polski ustawodawca dostrzega problem mowy nienawiści i stara się na niego odpowiadać. Niektóre przejawy tego zjawiska zostały uznane za przestępstwa. Kodeks karny zakazuje bowiem bezprawnego grożenia (art. 119), nawoływania do nienawiści (art. 256) oraz znieważania (art. 257) ze względu na przynależność narodową, etniczną, rasową, wyznaniową albo bezwyznaniowość, a także – ale wyłącznie w odniesieniu do art. 119 KK - przynależność polityczną. Do przeciwdziałania mowie nienawiści wykorzystywane mogą być również środki cywilnoprawne - np. powództwo o ochronę dóbr osobistych z art. 23 i 24 Kodeksu cywilnego, jak i środki administracyjnoprawne np. wprowadzające wymagania dot. audycji w art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji.

Czytaj: Ministerstwo Sprawiedliwości: walka z mową nienawiści nie może wprowadzać cenzury>>
 

Przepisy nie chronią wszystkich

Dużym mankamentem obecnie obowiązujących rozwiązań prawa karnego – które odgrywają kluczową rolę w odpowiadaniu na mowę nienawiści - jest jednak to, że nie obejmują one wszystkich cech dyskryminacyjnych (w tym m.in. orientacji seksualnej czy niepełnosprawności). Osoby, które spotykają się z tego rodzaju przejawami mowy nienawiści mogą wobec tego korzystać wyłącznie ze środków cywilnoprawnych lub innych środków karnych. Przenoszą one jednak finansowy, organizacyjny i merytoryczny ciężar prowadzenia postępowania na pokrzywdzonego, który musi w takiej sytuacji działać samodzielnie jako powód lub oskarżyciel prywatny. 

Oddzielnie warto także zauważyć, że samo zjawisko mowy nienawiści niestety wciąż znajduje się stosunkowo nisko na liście priorytetów organów ścigania oraz instytucji kształtujących politykę karną w Polsce. Zapowiadany po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przez wielu decydentów różnego szczebla zamiar zajęcia się tym problemem w sposób zdecydowany i systemowy, miał niestety charakter chwilowy, a duża część ze złożonych w pierwszej połowie roku deklaracji nie przerodziła się dotychczas w konkretne działania.  

Doświadczenia innych państw, w tym również z Europy Środkowej i Południowej wyraźnie pokazują, że niezbędnym krokiem, umożliwiającym rozpoczęcie procesu wzmacniania ochrony przed mową nienawiści jest przyjęcie właściwych rozwiązań w prawie karnym. Zalicza się do nich zarówno wprowadzenie przepisu definiującego przestępstwo z nienawiści w części ogólnej kodeksu karnego, jak i przepisów penalizujących konkretne formy mowy nienawiści w części szczególnej kodeksu. Istotne jest również to, aby przepisy obejmowały swoją ochroną wszystkie cechy dyskryminacyjne, które na nią zasługują (np. orientację seksualną, tożsamość płciową, wiek czy niepełnosprawność). W tym kontekście ciekawą – i wartą rozważenia – jest niedawna propozycja nowelizacji Kodeksu karnego w zakresie mowy nienawiści, przedstawiona przez Społeczną Komisję Kodyfikacyjną, która wydaje się realizować powyższe postulaty.

Konieczne jest jednak wskazanie, że zaangażowanie się przez państwo w przeciwdziałanie mowie nienawiści nie może ograniczać się wyłącznie do zmiany przepisów prawa. Instytucje publiczne powinny także m.in.: zacząć w sposób rzetelny zbierać dane na temat skali zjawiska mowy nienawiści, kształtować efektywne polityki w zakresie edukacji, a także wzmacniać społeczną odpowiedzialność dostawców Internetu, polityków oraz mediów w zapewnianiu standardu debaty publicznej, w której nie ma – tak jak niestety ma to miejsce obecnie – przestrzeni dla mowy nienawiści. Tylko takie zintegrowane i długofalowe podejście może przynieść rzeczywistą zmianę. 

Cenzura czy uzasadnione ograniczenie wolności

W debatach nad zakresem zmian, które pozwoliłyby wzmocnić krajowy mechanizm ochrony prawnej przed mową nienawiści pojawia się często obawa, że zmiany takie mogą w praktyce skutkować wprowadzeniem cenzury.

Czytaj: Wiceminister Piebiak: Widzimy problem mowy nienawiści, będą zmiany>>

Warto w takiej sytuacji pamiętać jednak, że wolność słowa nie ma charakteru absolutnego i w niektórych sytuacjach może ona podlegać ograniczeniom wprowadzanym przez prawo. Nie wszystkie wypowiedzi zasługują bowiem, aby funkcjonować w debacie publicznej z uwagi na to, że nie tylko jej nie wzbogacają ale wręcz ją zagłuszają, mając niszczący charakter dla życia społecznego. 

 

Logiką tą posługuje się również polski ustawodawca, który eliminuje z debaty szczególnie rażące kategorie wypowiedzi - groźby, znieważania, nawoływania, do których z pewnością zalicza także mowę nienawiści, skoro utrzymuje w Kodeksie karnym przepisy art. 119, art. 256 i art. 257. Ustawodawca chroni przy tym prawo do wypowiedzi, które mogą stanowić krytykę innych osób lub poglądów, w tym krytykę przyjmującą bardzo ostre formy. Gdy tego rodzaju ograniczenia wprowadzane są przy zachowaniu zasady proporcjonalności, nie mamy do czynienia z cenzurą, a z uzasadnionym ograniczaniem wolności słowa. 

Czytaj: 
Bobrowicz: Na mowę nienawiści zmiana przepisów nie wystarczy>>
MS i samorządy za kolejnymi zachętami do mediacji>>

Nie powinno mieć przy tym znaczenia w kogo wymierzony jest nienawistny język. Nie ma bowiem różnicy pomiędzy krzywdą wyrządzaną znieważaniem kogoś z uwagi na kolor skóry, a krzywdą wynikającą ze znieważenia ze względu na orientację seksualną. Uzasadnianie konieczności ochrony obecnego status quo argumentem odwołującym się do zapobiegania „cenzurze” stanowi wyłącznie zabieg językowy, który nie wytrzymuje jednak próby merytorycznej dyskusji. Skutkuje on natomiast dalszym różnicowaniem ochrony pewnych grup społecznych, które spotykają się w Polsce z dyskryminacją, w tym realizowaną za pomocą mowy nienawiści.

Autor jest prawnikiem Kampanii Przeciw Homofobii, współprowadzi Kancelarię Knut Mazurczak Adwokaci, specjalizującą się m.in. w obsłudze spraw z zakresu przestępstw z nienawiści i mowy nienawiści.