Konferencja została zorganizowana Warszawie w poniedziałek, 16 czerwca, przez Zakład Komparatystyki Postępowania administracyjnego w Instytucie Badań Prawnoporównawczych i Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Łódzkiego, Komitet Nauk Prawnych PAN oraz redakcję miesięcznika „Państwo i Prawo” i Wolters Kluwer Polska.

Jak mówił podczas konferencji prof. Leszek Garlicki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i były sędzia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w Polsce w latach 2015-2023 doszło do zjawiska abuzywnego konstytucjonalizmu, czyli wprowadzenia alternatywnego porządku sprawowania władzy obok Konstytucji. – Nie zamiast, tylko obok konstytucji – podkreślał. Jak objaśniał, to jest taka sytuacja, gdy pozoruje się wykorzystywanie ram konstytucyjnych dla osiągnięcia określonych celów politycznych, ale niezgodnie z konstytucją. – Ale gdy to się dzieje konsekwentnie, co poza Polską można od lat obserwować, np. w Turcji i wielu innych krajach, to już jest nowy system ustrojowy. I ten nowy porządek tylko udaje, że mieści się w konstytucji – stwierdził.

Według prof. Garlickiego, gdy władzę przejmuje partia, która z porządku konstytucyjnego odrzuca to wszystko, co utrudnia jej realizację swoich celów i dąży do przejęcia wszystkich ważnych z tego punktu widzenia elementów aparatu władzy, to ona de facto odrzuca zasadę trójpodziału władz. – A jednym z najważniejszym elementów takiego działania jest neutralizacja sądu konstytucyjnego, jako strażnika tych konstytucyjnych zasad – podkreślił. I dodał, że bez jego odbudowy nie może być mowy o przywracaniu rządów Konstytucji w Polsce, niemożliwa będzie także odbudowa niezależności sądów. Zdaniem prof. Garlickiego nie da się tego alternatywnego systemu uzasadniać wynikami tych czy innych wyborów. – Tylko zdobycie większości konstytucyjnej dawałoby legitymację do zmiany systemu ustrojowego. Gdyby obywatele tego chcieli, to daliby jakiejś partii taką większość – podkreślił.

Czytaj: Od weryfikacji sędziów, po składkę zdrowotną - co może zablokować nowy prezydent>> 

Metoda legalistyczna, czy rewolucyjna?

Zdaniem prof. Marka Safjana po wyborach prezydenckich mamy pod tym względem trudną sytuację, z którą jednak trzeba się zmierzyć. – W minionych latach nastąpiła głęboka patologizacja wielu instytucji ważnych dla trójpodziału władz. - Mieliśmy do czynienia z jawnym łamaniem wielu norm konstytucyjnych, a instytucje dotknięte tą patologizacją przenosiły ją dalej i w efekcie blokowały stosowanie norm konstytucyjnych. Ale na szczęście nie udało się doprowadzić do całkowitego zanegowania konstytucjonalizmu, a więc jest szansa na powrót do tego systemu – ocenił. Zdaniem prof. Safjana wiadomo, jakie elementy są do tego potrzebne. Czyli parlament, którego obecna większość jest zmotywowana do przywracania ładu konstytucyjnego, prezydent, w stosunku do którego są w tym zakresie wątpliwości i wiele znaków zapytania i wreszcie Trybunał Konstytucyjny, który w obecnym składzie będzie raczej blokował ewentualne inicjatywy legislacyjne. W tej sytuacji, według prof. Safjana, możliwe są dwie drogi działania: legalistyczna i rewolucyjna. Legalistyczna, to działanie w zgodzie z obowiązującymi ustawami, albo dążenie do ich zmiany, co przy znanym już prezydencie i z TK w odwodzie, może być trudne.

Druga metoda, nazwana przez prof. Safjana praktyczną, to usuwanie ustrojowych patologii zgodnie z Konstytucją, ale z pomięciem niekonstytucyjnych ustaw.

Sprawdź książkę: Trudny powrót do rządów prawa>> 

Sądy przywrócą ład konstytucyjny?

Jeśli przyjmie się, że jedynie ta druga metoda będzie w praktyce skuteczna, pojawi się pytanie, kto miałby ją stosować. Zdaniem prof. Marka Safjana główną w tym rolę powinny odegrać sądy. – Sądy mogą odmawiać stosowania ustaw niezgodnych z Konstytucją i z prawem europejskim – podkreślił. Prof. Safjan wskazuje, że odkodowywanie zasad konstytucyjnych będzie należało do sędziów i wyraził nadzieję, że oni podejmą to wyzwanie. Przypomniał, że to miało miejsce w ostatnich latach, ale ten potencjał nie został jeszcze dostatecznie wykorzystany. – Stosowanie prawa zgodnie z Konstytucją nie jest naruszaniem zasady legalizmu, bo nasza Konstytucja wciąż obowiązuje – podkreślił. Według prof. Safjana takie orzecznictwo, w tym Sądu Najwyższego, dawałoby podstawy do wielu działań władz wykonawczych prowadzących do przywracania ładu konstytucyjnego. Z tą opinią generalnie zgadzał się prof. Włodzimierz Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego, ale zastrzegał, że możliwości sądów powszechnych są w tym zakresie ograniczone, bo orzekają w sprawach indywidualnych. Ale w tym kontekście wskazywał na zainteresowanie obywateli tym problemem, bo to oni są uczestnikami postępowań, w których sądy mogą zastosować kontrolę konstytucyjności. Wskazywał też na znaczenie „wspólnoty interpretacyjnej prawników” dla zabiegów o przywracanie norm konstytucyjnych, a także na orzecznictwo trybunałów europejskich, które na pewno jeszcze nie raz będą rozpatrywać „polskie” skargi. W tym kontekście prof. Stanisław Biernat, były prezes Trybunału Konstytucyjnego wskazywał na potencjalne zagrożenie w tej dziedzinie ze strony Trybunału Konstytucyjnego, który kwestionuje konsekwentnie zarówno działania legislacyjne jak orzecznictwo zmierzające do przywracania praworządności. – Gdy toczy się w Polsce debata na ten temat, a Trybunał Sprawiedliwości UE wyda zapewne wkrótce kolejne orzeczenie stwierdzające wykraczanie TK poza swoje kompetencje w odniesieniu do prawa europejskiego, ten kilka dni temu wydaje jeszcze jeden wyrok potwierdzający ten kurs - przypomniał 

Czytaj: Prof. Piotrowski: Przywracanie praworządności tylko zgodnie z Konstytucją>> 

Prof. Marek Safjan przyznał, że ta druga metoda działania może zawierać pewne elementy przywoływanej ostatnio często doktryny demokracji walczącej. – Ta praktyczna droga przywracania praworządności jest jedną z metod obrony demokracji. W ten sposób państwo prawa może się bronić bez ryzyka naruszania obowiązujących norm konstytucyjnych – stwierdził. Jak przypomniał prof. Zbigniew Kmieciak, kierownik Zakładu Komparatystyki Postępowania administracyjnego w Instytucie Badań Prawnoporównawczych i Interdyscyplinarnych Uniwersytetu Łódzkiego, demokracja walcząca to doktryna stworzona przez zbiegłego z Niemiec do USA w 1933 roku Karla Loewensteina, wyłożona cztery lata później w dwuczęściowym artykule zamieszczonym w czasopiśmie „The American Political Science Review” (t. 31, nr 3 i 4) pt. Militant Democracy and Fundamental Rights [Demokracja walcząca a prawa podstawowe]. Wizja militant democracy, którą zarysował, ograniczała się do ogólnej formuły demokracji gotowej do walki, z zastosowaniem dostępnego wówczas katalogu środków pozwalających na przeciwstawienie się autokratycznym zapędom. Autor był przekonany, że samozachowawcze państwo demokratyczne nie może wzbraniać się przed użyciem nadzwyczajnych uprawnień, na przykład delegalizacji partii politycznych, penalizacji czynów zagrażających demokracji, czasowego zawieszenia wolności słowa, zrzeszania się i zgromadzeń, jeśli instytucjonalna praworządność byłaby zagrożona albo naruszana. Wyznawał pogląd, że „konstytucyjne skrupuły” nie powinny powstrzymywać „przed ograniczaniem demokratycznych podstaw w imię ich ostatecznego zachowania”. Rozumiał to jednak w ten sposób, że konstytucje mają charakter dynamiczny „w zakresie, w jakim pozwalają na pokojową zmianę za pomocą zwykłych metod, ale muszą być usztywnione i zahartowane w konfrontacji z ruchami zmierzającymi do ich zniszczenia”. Głównego zagrożenia dla demokratycznego rządu upatrywał Loewenstein w zjawisku populizmu, eksponując jego rozmaite przejawy. Dla autora doktryny ważne było, aby ci, którzy „kontrolują emocjonalizm mas”, zostali ostatecznie i nieodwołalnie pociągnięci do odpowiedzialności przed ludem. Równie istotne było dla niego czerpanie wiedzy z doświadczeń innych. Przestrzegał zatem, że lekceważenie błędów „zmarłych demokracji byłoby równoznaczne z poddaniem się demokracji żyjących”. Prof. Kmieciak wskazuje, że doktryna Loewensteina jest zaprzeczeniem wizji tolerancyjnej demokracji, której zwolennikiem był Hans Kelsen. Widział on w demokracji formę rządów, która – jeśli ma być sobie wierna – powinna uszanować także ruch dążący do jej zniszczenia, zapewnić mu takie same możliwości rozwoju, jak wszelkim innym przekonaniom politycznym.

Zdaniem prof. Zbigniewa Kmieciaka doktryna demokracji walczącej jest obecnie na nowo odkrywana, ale też krytykowana. Ale jego zdaniem nie jest tylko teorią, bo jak zauważył, niedawno niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji uznał odnoszącą w tym kraju sukcesy partię AfD za zagrażającą demokracji. – To praktyczna realizacja doktryny Karla Loewensteina – ocenił. A inni uczestnicy konferencji wielokrotnie zastanawiali się, na ile sama ta teoria, a także praktyczne jej zastosowania, mogą mieć odniesienia do obecnej sytuacji w Polsce.

Czytaj: Prof. Łętowska: Polityka teraz więcej znaczy w przywracaniu praworządności niż legislacja>>