Trwają prace m.in. nad wprowadzeniem bezpośredniej likwidacji szkód, dzięki której poszkodowany w wypadku będzie mógł dochodzić swoich roszczeń od swojego ubezpieczyciela, a nie firmy ubezpieczającej sprawcę.
Więcej: Ubezpieczony zgłosi szkodę z OC u swojego ubezpieczyciela>>>

Łatwiej będzie również rozwiązywać ewentualne spory z ubezpieczycielem na drodze pozasądowej.
– Od kilku lat widać, że konsumenci na rynku usług finansowych, w tym ubezpieczeń, mają coraz mocniejszą pozycję, co nie znaczy, że dobrą. Tak jest zresztą w całej Europie – wszystkie wdrażane regulacje mają wzmocnić tę pozycję i działania instytucji, które się tym zajmują, zmierzają ku temu. Intensywnie włączył się do tego UOKiK – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes prof. Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Ubezpieczonych.
Trwają prace nad dwoma istotnymi dla ubezpieczonych regulacjami. Pierwsza z nich dotyczy ADR-ów, czyli alternatywnych sposobów rozwiązania sporów. W razie sporu z firmą ubezpieczeniową klient będzie mógł zwrócić się o pomoc do podmiotu oferującego pozasądowe formy sporów konsumenckich. Sąd w tym przypadku zastąpi mediator lub arbiter. W przeciwieństwie do spraw sądowych te metody mają być znacznie tańsze i szybsze, nie będą także wymagać pomocy wyspecjalizowanego prawnika.
– Unia Europejska dąży do tego, żeby coraz więcej ludzi taką mediacyjną metodą załatwiało swoje sprawy. Przy czym w swoich rekomendacjach pokazuje, że to również powinno się odbywać niekoniecznie bezpośrednio, ale za pomocą internetu – mówi prof. Wiktorow. – Nie wiemy, czy na pewno w 2015 roku wejdzie to w życie, ale to by było z korzyścią dla klientów, bo rzeczywiście w sądach wszystko trwa latami. Rzecznik Ubezpieczonych jest w tych propozycjach przewidziany jako jeden z podmiotów, który również miałby się tym zajmować.
Kolejna istotną regulacją będzie zmiana ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Założenia do ustawy na początku stycznia przyjął rząd. Zmiany mają przyczynić się do uporządkowania rynku polisolokat. Wprowadzą one możliwość odstępowania od umów ubezpieczenia na życie o charakterze inwestycyjnym, a opłata likwidacyjna ma być nie wyższa niż 4 proc. wartości ubezpieczenia.
– Tam również jest przewidziana pomoc mediacyjna. Rzecznik Ubezpieczonych został wyznaczony jako podmiot, który będzie prowadził medjacje między ubezpieczycielem a zainteresowanym. Co ważne, będzie dotyczyło to nie tylko tych, którzy dopiero kupili polisolokatę i jeszcze mogą się wycofać, bo ustawa na to pozwala, lecz także tych, którzy w przeszłości sobie na to pozwolili – mówi Aleksandra Wiktorow.
W tym roku, w ślad za PZU i UNIQA, inne towarzystwa ubezpieczeniowe przymierzają się do wprowadzenia do swej oferty bezpośredniej likwidacji szkody. Takie rozwiązanie oznacza, że właściciel polisy OC, poszkodowany w wypadku, odszkodowanie może uzyskać we własnej firmie ubezpieczeniowej, która potem rozliczy się z towarzystwem sprawcy. To rozwiązanie jest korzystne dla klientów, bo szkody nie likwiduje firma, która za to płaci i jest zainteresowana cięciem kosztów. Ta opcja może jednak wymagać wykupienia nieco droższej polisy.
– Nie tylko składka jest ważna – zwraca uwagę Rzecznik Ubezpieczonych. – My się cieszymy, jak płacimy małą składkę, ale potem, jak staramy się odszkodowanie, to okazuje się, że to sprawność procesu likwidacji jest dużo ważniejsza niż niska składka. Wtedy klienci sobie myślą, że wolelibyśmy zapłacić więcej o te 100 zł, a mieć możliwość rzeczywiście dobrego załatwienia wszystkich swoich spraw.
Rzecznik Ubezpieczonych chce też, by Sąd Najwyższy rozstrzygnął, czy ubezpieczyciele mają płacić za prywatną rehabilitację lub leczenie ofiar wypadków. Sądy niższych instancji wydają bowiem różne orzeczenia w podobnych sprawach. Trzeba też – zdaniem prof. Wiktorow – ostatecznie rozstrzygnąć, jakie zadośćuczynienie przysługuje za szkody na osobie, czyli np. przy inwalidztwie ofiary wypadku. Dziś bywa, że towarzystwa proponują ułamki kwot orzekanych przez sądy.
– Bardzo ważne jest to, jak miarkować i badać – ocenia prof. Aleksandra Wiktorow. – Myślę, że należy dojść do porozumienia we wspólnym interesie zarówno ubezpieczonych, jak i ubezpieczycieli. Chodzi szczególnie o te zdarzenia, które wydarzyły się w przeszłości. Po kilku latach trudno ocenić, kto i ile wówczas stracił.