Dokument zawiera w sumie 15 standardów, które powinien spełniać arbiter. Wśród nich choćby to, że przed przyjęciem nominacji na arbitra należy się upewnić, czy dysponuje się wystarczającą ilością czasu, by sprawnie prowadzić sprawy. Arbiter - w myśl dokumentu - ma podejmować starania, by w żadnym momencie postępowania nie powstał konflikt interesów, konsultować ze stronami istotne kwestie dotyczące organizacji postępowania, rozpoczynać sprawę od posiedzenia organizacyjnego, chyba, ze charakter sprawy powoduje, że jest zbędne i wspierać dążenia stron do ugodowego załatwienia sporu.

 

Ma też dążyć do wydania wyroku nie później niż w ciągu 12 miesięcy od dnia posiedzenia organizacyjnego, nie później niż w ciągu 2 miesięcy od dnia rozprawy lub od złożenia przez strony ostatnich pism w sprawie. Ma również konsekwentnie trzymać się zasad i terminów ustalonych w pierwszym postanowieniu i poinformować strony, że naruszenie zasad postępowania oraz nieuczciwe taktyki procesowe mogą być sankcjonowane obciążeniem ich kosztami postępowania niezależnie od wyniku sprawy. Z kolei samo postępowanie dowodowe ma być prowadzone tak, by zminimalizować jego czas i koszty.

Czytaj w LEX: Postępowanie pojednawcze po reformie KPC >

Przedstawiło ją Polskie Stowarzyszenie Sądownictwa Polubownego, a opracowali: prezes zarządu Stowarzyszenia adwokat prof. Eligiusz Krześniak oraz prawnicy i naukowcy -  Michał Kocur, dr Marcin Asłanowicz, Monika Hartung, Bartosz Krużewski, Katarzyna Kucharczyk, dr Rafał Mork, Paweł Pietkiewicz i Justyna Szpara. 

Czytaj: Deklaracja Arbitra wywołała debatę o standardach w sądach arbitrażowych>>

Dokument można już podpisywać, ale wiadomo, że będzie toczyć się nad nim dyskusja. Spotkanie autorom deklaracji z arbitrami znajdującymi się na liście Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie, zaproponował jego prezes dr Marek Furtek. Celem ma być nie tylko przybliżenie standardów, ale też wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości.  

Czytaj w LEX: Jak budować markę firmy wykorzystując mediacje >

Liczba sygnatariuszy nie jest kluczowa

W rozmowie z Prawo.pl prof. Eligiusz Krześniak mówi, że ambicją twórców deklaracji arbitra nigdy nie było uzależnianie jej wartości od liczby jej sygnatariuszy.  - To nie jest kluczowe. Chodziło nam o wzbudzenie pewnego fermentu w środowisku arbitrażowym i pokazanie poprzez zaproponowane standardy, o co w arbitrażu chodzi. Zależało nam na wyjściu do klientów, do osób i firm, które z arbitrażu korzystają. Według nas to ważne, by mieli świadomość, że istnieją standardy i są arbitrzy, którzy się takich zasad trzymają. I to moim zdaniem udało nam się uzyskać – wskazuje. 

Czytaj: Deklaracja Arbitra ma pomóc w postępowaniach arbitrażowych>>

W jego ocenie za wcześnie też na głębsze podsumowania, bo efekty inicjatywy będą widoczne dopiero po dłuższym czasie. - Ja poczekałbym około roku. Nie traktowałbym też deklaracji jako jednorazowej akcji. My patrzymy na to bardziej długofalowo, strategicznie. Uważamy, że standardy, o których mówi deklaracja arbitra, nie zdezaktualizują się przez wiele najbliższych lat – dodaje. 

Czytaj w LEX: Mediacja po reformie KPC >

Autorzy dokumentu wskazują równocześnie, że ma być ona swoistym „drogowskazem przypominającym osobom korzystającym z arbitrażu jak on powinien wyglądać”.

- Pamiętajmy o tym, że deklaracja została upubliczniona tuż przed wakacjami. Moim zdaniem teraz trzeba się zastanowić, jak ją upowszechnić. Prawda jest taka, że często wymaga to rozmowy, dyskusji z osobami, które może i chciałyby ją podpisać, ale nie są do końca pewne np. tego skutków – dodaje radca prawny Michał Kocur, sekretarz generalny Polskiego Stowarzyszenia Sądownictwa Polubownego.

Czytaj w LEX: Procedury i przygotowywania do negocjacji zbiorowych >

Nie ukrywa, że są osoby, na których podpisach autorom deklaracji szczególnie zależy. – Będziemy z nimi rozmawiać, spróbujemy się dowiedzieć dlaczego – jeśli tak jest – nie chcą jej podpisać. Czy chodzi o całokształt czy konkretne punkty – zaznacza. 

Czytaj w LEX: Alternatywne metody rozwiązywania sporów >

Jest konflikt z regulaminem sądów polubownych? 

To, że problem może się pojawić widoczne było już podczas czerwcowej debaty nad deklaracją. Część arbitrów wówczas inicjatywę chwaliła i podkreślała, że ma ona istotne znaczenie, bo w ich zawodzie, podobnie jak w innych, zdarzają się nieprawidłowości. Pojawiły się jednak głosy, że może być kłopotliwa dla arbitrów, biorąc pod uwagę regulaminy sądów polubownych. 

Czytaj w LEX: Nowe obowiązki sędziów i pracowników wymiaru sprawiedliwości- reforma KPC >

Takich wątpliwości nie krył m.in. prezes Sądu Arbitrażowego przy KIG Marek Furtek. Pytał autorów wprost, czy ma dokument traktować jako zalecenia, manifest czy wprost jako wiążącą deklarację poszczególnych arbitrów. I wskazywał, że w tym ostatnim przypadku rodzi się pytanie jakie w takiej sytuacji będą kompetencje instytucji  arbitrażowej, w ramach której dany arbiter pełni swoją funkcję.  - Z mojego punktu widzenia dostrzegam taką kłopotliwą perspektywę, czy ta deklaracja nie stoi w sprzeczności ze standardami, wartościami lub normami mojej instytucji i .... moim zdaniem stoi - mówił Marek Furtek. Dodając, że jemu osobiście podoba się zapis, że arbiter będzie wykonywał swoją funkcje zgodnie z regulaminem, standardami i kompetencjami instytucji w której się znajduje.

Sekretarz generalny PSSP przyznaje, że takie dyskusje cały czas się toczą i toczyć się będą.  – Ważne jest by wyjaśnić, że  wbrew temu, co mówiono, nie ma konfliktu na linii deklaracja – regulaminy sądów polubownych. Ona jest w pełni zgodna z każdym regulaminem, który znamy. A nawet idzie dalej – wyznacza wyższe standardy niż spisane w tych regulaminach– zaznacza. 

Zobacz: Alternatywne metody rozwiązywania sporów >>

Jakie obawy mogą mieć jeszcze arbitrzy? W ocenie autorów deklaracji różne, np. dotyczące zaproponowanego sposobu prowadzenia postępowania.  - Na przykład nie chcą przygotowywać szczegółowego pierwszego postanowienia proceduralnego, które definiuje ramy arbitrażu. Jest również zobowiązanie do tego, by wyrok wydać w dwa miesiące od ostatniego pisma w sprawie. To wydaje się dużo, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest, jeśli wyrok ma liczyć 100 stron. W takiej sytuacji trzeba go zacząć pisać najpóźniej w dniu zamknięcia rozprawy - mówi Michał Kocur.

 

 

I zapewnia, że w ocenie autorów deklaracji te zobowiązania nie są jednak czymś wyjątkowym, bo obowiązują już w wielu instytucjach. - Są rozsądne.  Podejście „nie będę wydawać wyroku w dwa miesiące, nie podpiszę” powinno być również sygnałem dla użytkowników arbitrażu – zaznacza.