W procesie cywilnym przed sądem państwowym obowiązuje zasada, że strona przegrywająca sprawę obowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony, czyli tzw. koszty procesu. Prawo procesowe precyzuje dalej, że do niezbędnych kosztów procesu strony reprezentowanej przez adwokata albo radcę prawnego zalicza się wynagrodzenie, jednak nie wyższe niż stawki opłat określone w odrębnych przepisach. Adwokat albo radca prawny może umówić się z klientem o prowadzenie sprawy procesowej na dowolnych warunkach rynkowych (są one korygowane m.in. przez zasady etyki). Zasadą ogólną postępowaniu cywilnym jest to że „przegrany płaci, ale…”.

Czytaj: Niegodne urzędówki? W większości izb adwokat może się już wypisać z listy>>
Czytaj też: Rodzaj pełnomocnictwa wymaganego dla dokonania zapisu na sąd polubowny >>>

Sąd arbitrażowy nie jest związany ministerialną taryfą

Sądy powszechne mogą zasądzać wynagrodzenie profesjonalnego pełnomocnika tylko w granicach taryfy ustalonej rozporządzeniem ministra sprawiedliwości. Taryfa urzędowa jest jednak odklejona od rzeczywistości rynkowej. „Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”.  Tyle samo kasuje na taryfę urzędową początkujący adwokat prowadzący kancelarię w teczce jak i międzynarodowe biuro prawne zatrudniające specjalistów o uznanej renomie.

W istocie rzeczy strona przegrywająca proces cywilny nie ponosi takich kosztów na wynagrodzenie adwokacko-radcowskie jakie poniósł jej przeciwnik ale jedynie koszty „urzędowo” określone. Co prawda sądy państwowe mogą zasądzać stawki wynagrodzenia w ramach pewnej wielokrotności ale praktyka jest taka, że sądy wykazują się małą elastycznością, z wyraźną tendencją do orzekania „w dół” a nie „w górę”. Zawód sędziego w Polsce nie jest ukoronowaniem kariery prawniczej w palestrze dlatego sędziowie mogą mieć jedynie mgliste wyobrażenie o kosztach prowadzenia działalności prawniczej. W efekcie końcowym to wygrywający sprawę sądową niejednokrotnie musi dopłacić do swojego sukcesu.

Czytaj też: Zabezpieczenia roszczeń przed sądem polubownym - uwagi praktyczne i wnioski de lege ferenda >>>

 


Inaczej rzecz wygląda w sądownictwie arbitrażowym. Sąd arbitrażowy co do zasady nie jest związany ministerialną taryfą urzędową dla stawek adwokatów i radców prawnych. Nie ma też jednak zakazu posługiwania się stawkami urzędowymi i strony mogą dobrowolnie używać ich jako punktu odniesienia dla pobranego wynagrodzenia. Zagadnienie kosztów procesu jest jednak przedmiotem regulacji regulaminów stałych sądów arbitrażowych.

Możliwa do zaobserwowania jest tendencja liberalizacji zasad zasądzania wynagrodzenia. Jeden ze stałych, najbardziej popularnych sądów arbitrażowych działających w Polsce, posługiwał się regulaminem, zgodnie z którym rozstrzygnięcie w sprawie kosztów miało uwzględniać koszty zastępstwa jednego pełnomocnika, stosownie do nakładu pracy, do maksymalnej wysokości połowy opłaty arbitrażowej w sprawie,  nie więcej jednak niż sto tysięcy złotych. Obecnie regulamin tego sądu nie wprowadza żadnej granicy kwotowej dla orzeczenia o wysokości kosztów zastępstwa arbitrażowego. Wynagrodzenie pełnomocnika powinno być zasądzone w rozsądnej wysokości, biorąc pod uwagę nakład jego pracy, charakter sprawy oraz inne istotne okoliczności. Oznacza to, że przy orzekaniu uwzględnia się stawki rynkowe. Jakie są konsekwencje takiego rozwiązania?

 

 

W arbitrażu można więcej 

Sąd arbitrażowy nie ma wpływu na przyjęcie przez wygrywającą stronę stawek zastępstwa arbitrażowego w umowie z pełnomocnikiem, jeżeli pozostają one w granicach cen rynkowych za usługi tego typu. Przy czym w praktyce mogą być to stawki wysokie, w szczególności jeżeli spór dotyczy stron zagranicznych, korzystających z usług międzynarodowych kancelarii. Wybór drogiej kancelarii o międzynarodowej renomie przez międzynarodową korporację nie powinien zostać uznany za „nierozsądny”. Stawka wykraczająca poza ceny rynkowe (a w tym stawka nie dopasowana do stopnia skomplikowania sprawy) nie powinna być jednak uwzględniania w rozstrzygnięciu co do kosztów. Zadaniem składu orzekającego w arbitrażu jest weryfikacja rozliczenia godzinowego o ile podane wielkości budzą wątpliwości. Jeżeli regulamin arbitrażowy stanowi o kosztach „poniesionych” podstawą do zasądzenia kosztów powinny być dowody ich poniesienia (np. faktury VAT).

„Inne istotne okoliczności” mogą się odnosić do zachowania strony sporu arbitrażowego, która spowodowała zbędne przedłużenie postępowania albo inne niepotrzebne koszty.

Nie można wykluczyć sytuacji skomplikowanego sporu arbitrażowego, w którym rzeczywiście poniesione koszty pomocy prawnej zbliżą się do wartości przedmiotu sporu albo nawet ją przekroczą. Niemniej w takiej sytuacji powinien zadziałać bezpiecznik „rozsądnej” wysokości kosztów. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia do ponoszenia kosztów zbliżonych do wartości przedmiotu sporu, w sytuacji gdy sądownictwo arbitrażowe jest programowo nastawione na ugodowe kończenie sporów. Koszty takie pozbawione byłyby zatem cechy „rozsądności”.

Sprawdź też: Zasądzenie pełnomocnikowi (adwokatowi, radcy prawnemu) opłaty za czynności z tytułu zastępstwa prawnego poniżej stawek minimalnych >>>

Otwartym jest pytanie na ile brak limitów co do kosztów zastępstwa wpływa na popularność zapisu na sąd polubowny. Z jednej strony w arbitrażu można uzyskać realny zwrot poniesionych wydatków na koszty zatrudnionego pełnomocnika. Dotyczy to zwłaszcza takich spraw, w których skomplikowane prace nad pozwem już na wstępie niosą ze sobą takie koszty, które nigdy nie zostaną skompensowane w ramach sądownictwa państwowego. Z drugiej strony w przypadku przegrania sprawy arbitrażowej (w arbitrażu możliwość orzekanie także ex eqo et bono) można ponieść nieproporcjonalny ciężar w porównaniu do sądownictwa państwowego. Arbitraż jest jednak sądem handlowym i takie ryzyka przedsiębiorcy powinni uwzględniać. Jednocześnie nie ma przymusu zapisu na sąd polubowny, a co za tym idzie jest to sądownictwo elitarne. Poza tym: pomyśl dwa razy zanim wyjdziesz spór arbitrażowy, a jak jest prawdopodobne że przegrasz, to staraj się zawrzeć ugodę.

Autor: prof. Rafał Adamus z Uniwersytetu Opolskiego oraz radca prawny.