Wciąż głośno jest o akcji Fundacji Pro – Prawo do Życia, w ramach której w wielu miastach Polski pojawiają się furgonetki obwieszone banerami ostrzegającymi przez „homoseksualnym lobby” i ich rzekomymi działaniami, mającymi na celu deprawowanie dzieci poprzez upowszechnianie edukacji seksualnej. W związku z tym w ostatnich dniach doszło do kilku incydentów związanych z próbami uniemożliwienia im poruszania się, realizowanymi przez aktywistów i sympatyków środowiska LGBT.

Wykroczenie czy przestępstwo?

Ale furgonetki wywołują reakcje nie tylko obywateli, lecz także organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Ich kierowcy stawali kilkakrotnie przed sądem obwinieni o popełnianie takich wykroczeń jak naruszenie zakazu używania urządzeń nagłaśniających, zakłócanie porządku i inne. Na tym tle dalej poszła prokuratura w Gdańsku, która w czerwcu b.r. skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko jednemu z kierowców o czyn z art. 212 kk w zw. z art. 57a par. 1 kk. Sytuacja ta nasuwa pytanie kto może ponosić odpowiedzialność karną za homofobiczne banery i czy tylko kierowca furgonetki?

Czytaj: Gdańska prokuratura oskarża autorów akcji zniesławiającej osoby LGBT>>

Autor przekazu znany    

Jak już wskazano, bilbordy ostrzegające przed homoseksualizmem pojawiały się w całej Polsce, a w ich treści znajdował się adres strony internetowej, prowadzonej przez Fundacje Pro Prawo do życia. Na stronie tej znaleźć można wiele publikacji, opisujących rzekome zagrożenia ze strony środowisk homoseksualnych, znajdują się tam też relacje ze zdarzeń, w których brały udział furgonetki i ich kierowcy. Wprost wskazuje się w nich, iż są one częścią kampanii prowadzonej przez Fundację.

 


Wynika z tego zatem, iż raczej trudno w tym wypadku mówić o indywidualnych działaniach pojedynczych osób kierujących wspomnianymi pojazdami, lecz o zorganizowanym i zaplanowanym działaniu, obejmującym szereg elementów takich jak opracowanie koncepcji i treści przekazów jakie mają towarzyszyć kampanii, przygotowanie odpowiednich materiałów, zaangażowanie szeregu osób które miałyby wspomnianymi samochodami jeździć po ulicach miast, przygotowanie i prowadzenie strony internetowej, w której prezentowane są treści identyczne z tymi na bilbordach. Nota bene sama Fundacja nie ukrywa zorganizowanego charakteru podejmowanych działań, nawet pobieżny rzut oka na zawartość jej strony internetowej nie pozostawia w tej mierze żadnych wątpliwości.

Czytaj: Polskiego homofoba trudno postawić przed sądem>>

Podżeganie  i pomocnictwo?

Wydaje się zatem, że potencjalna  odpowiedzialność osób działających w ramach Fundacji mogłaby być rozpatrywana jako podżeganie osób kierujących samochodami (art. 18 § 2 kk), udzielanie im pomocnictwa (art. 18 § 3 kk), wreszcie współsprawstwo lub sprawstwo kierownicze (art. 18 § 1 kk). W tym ostatnim wypadku warto wskazać na orzecznictwo, w  którym wskazuje się, iż współsprawcą jest nie tylko osoba która razem z inną osobą realizuje całość lub część czynu zabronionego, ale także taka, której działania nie wypełniają znamion czasownikowych danego przestępstwa, ale której zachowanie się - uzgodnione ze wspólnikiem - stanowi istotny wkład w realizację wspólnego przestępczego zamachu ( Wyrok SA we Wrocławiu II AKa 152/19).

Nie koniec jednak na tym. Jak już wskazano, działalność osób związanych z Fundacją, podjęta w celach rozpowszechniania treści będących podstawą przedstawienia jednemu z kierowców zarzutu popełnienia przestępstwa z art. 212 kk, czysto potencjalnie mogłaby zostać uznana za wykraczającą poza ramy „zwykłego” współsprawstwa. Jak się rzekło, opisywana kampania to efekt szeregu skoordynowanych i zorganizowanych w jednej strukturze działań wielu osób, realizujących pod jednolitym kierownictwem władz Fundacji szereg czynności, związanych z kolejnymi etapami przygotowania i przeprowadzenia całej akcji. Oczywiście nie sposób byłoby racjonalnie bronić koncepcji kwalifikowania takich działań jako czynu opisanego w art. 258 § 1 kk („Kto bierze udział w zorganizowanej grupie albo związku mających na celu popełnienie przestępstwa lub przestępstwa skarbowego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”), niemniej wydaje się, że uznanie, iż oskarżany przez gdańską prokuraturę kierowca ciężarówki istotnie dopuścił się zarzucanego mu czynu zabronionego, nie zakończy sprawy, lecz oznaczać będzie konieczność sprostania w przyszłości wielu problemom interpretacyjnym, związanym z karnoprawną oceną działań podejmowanych przez osoby pracujące lub świadczące usługi na rzecz  Fundacji.

Autor: Marcin Kochanowski - były prokurator, obecnie prawnik współpracujący z adw. Katarzyną Warecką, reprezentującą  Stowarzyszenie Tolerado w sporze prawnym z Fundacją Pro – Prawo do Życia.