Jolanta Ojczyk: Za nami już druga polska edycja Global Legal Hackathon (GLH). Różniła się od pierwszej? Dostrzegł Pan zmiany na plus?

Włodzimierz Albin: Zdecydowanie tegoroczny GLH jest większy. Rozmach organizacyjny pomógł nam znacząco zwiększyć prawie dwukrotnie liczbę uczestników. Patrząc na pomysły, to są bardziej praktyczne, osadzone w prawniczej rzeczywistości. Podczas prezentacji widzieliśmy nie suche slajdy, ale prototypy programów, które w swoim działaniu wykorzystywały też nasze produkty. Wolters Kluwer udostępnia bowiem API do LEXa, można się do niego podłączyć i na tej podstawie stworzyć własną aplikację.

Dziekan rady warszawskiej Okręgowej Izby Radców Prawnych dostrzega u programistów uczestniczących w GLH brak znajomości warsztatu pracy prawnika. Czy na imprezę powinni przychodzić tylko ci, którzy wiedzą o co chodzi w świadczeniu usług prawnych?

Hackathon właśnie umożliwia programistom poznanie prawników, i na odwrót. Po to organizujemy maraton programowania, by osoby, które na co dzień pracują w dwóch różnych branżach, miały się gdzie spotkać. Na imprezę przyszło blisko 160 osób. Większość wcześniej się nie znała. Wielu informatyków, programistów dopiero podczas GLH poznało prawników, ich problemy oraz potrzeby. W piątek popołudniu dobrali się w kilkuosobowe zespoły, a w niedzielę popołudniu mieli już opracowany pomysł, model biznesowy, a nawet prototyp aplikacji. Ta impreza jest właśnie po to, by połączyć te dwa światy, dać im możliwość kontaktu, wymiany myśli, doświadczeń. Programiści nie znają potrzeb branży, a prawnicy możliwości jakie dają nowe technologie. Gdy pomagamy im się spotkać, w efekcie dostajemy świetne pomysły. W tym roku aż 17. To naprawdę dużo. Dodam, że w tym samym czasie GLH, którego Wolters Kluwer jest globalnym sponsorem, odbywał się w ponad 20 krajach. W sumie kilka tysięcy uczestników starało się stworzyć nowoczesne rozwiązanie dla branży prawniczej.

Czy polska edycja, która zgromadziła najwięcej uczestników, pokazała coś szczególnego?

Po zgłoszonych projektach widać, że to co dawniej było ograniczeniem, już nim nie jest. O niektórych pomysłach już kiedyś słyszałem, np. pięć lat temu w naszej firmie. Wówczas jednak się nie sprawdzały. Teraz, gdy zmieniły się realia,  można je już realizować. Prawnicy bowiem inaczej już podchodzą do przechowywania plików w chmurze, do danych osobowych, własnych dokumentów. Przestają się bać wysyłać je dalej. To jest ważna zmiana psychologiczna, która z kolei pozwala się otworzyć na nowe możliwości. Dlatego to, co w tegorocznej edycji może budzić obawy, za pięć lat może stać się idealnym rozwiązaniem.