Mamy trzecią dekadę XXI w., wkraczamy w piątą rewolucję przemysłową, testujemy systemy pozwalające sterować komputerem za pomocą myśli. Trudno znaleźć coś stałego w tak dynamicznie zmieniającym się świecie – na szczęście zawsze można sięgnąć do komentarzy w mediach społecznościowych pod postem, w którym jakaś kobieta mająca uprawnienia radcowskie lub adwokackie chce być tytułowana radczynią lub adwokatką. Od co najmniej trójki komentujących dowiemy się, że pilotka to czapka, chirurżka to nowomowa, adwokatka to ciasto oraz że nikt nie chce tworzyć feminatywu od szambonurek. Lektura postów będzie też okazją, by przypomnieć sobie przynajmniej trzy najpopularniejsze cytaty z filmu „Seksmisja”.

Czytaj: Radczyni prawna? Samorząd analizuje, czy feminatyw narusza zasady etyki >>

Prawniczki nadal w gorszej sytuacji na rynku, szklany sufit je ogranicza >>

Kobiety w adwokaturze od 1925 r., adwokatki od 2021 r.

Oczywiście to nie jest największy problem, z jakim mierzą się prawniczki w swoim życiu zawodowym –  wielokrotnie pisaliśmy o szklanym suficie, różnicach płacowych, a także o przemocy, której ofiarą padają pracownice kancelarii i działów prawnych. Dla wielu kobiet kwestia feminatywów nie ma zresztą żadnego znaczenia, wręcz preferują formy męskie. Te, które jednak wolałyby określać się jako adwokatki czy radczynie prawne musiały stoczyć o to batalię - podnoszono bowiem wątpliwości, czy ze względu na terminologię używaną w ustawie o radcach prawnych i ustawie o adwokaturze, używanie feminatywów nie uderza w godność tych zawodów.  

Samorządy w końcu podjęły wyzwanie i przyjęły stanowiska potwierdzające, że ich członkinie mogą używać określeń adwokatka i radczyni prawna. Pionierką była w tym zakresie Komisja Etyki, Praktyki Adwokackiej i Wykonywania Zawodu Naczelnej Rady Adwokackiej, która przyjęła je 24 czerwca 2021 r. – czyli po 96 latach od wpisania pierwszej kobiety, Heleny Wiewiórskiej, na listę adwokatów (we wpisie na stronie NRA z okazji Dnia Kobiet 2018 r. konsekwentnie określana jako adwokat kobieta). Radczynie na oficjalne błogosławieństwo poczekać musiały trochę dłużej, analogiczną opinię w ich samorządzie wydano w grudniu 2022 r. Dzięki tym rewolucyjnym zmianom, prawniczki, które chcą posługiwać się feminatywami, mogą już przynajmniej wyjść z podziemia.

- Szczerze mówiąc, jest to dla mnie absurdalne, że to komisje etyki rozpatrują, czy stosowanie formy adwokatka, czy radczyni jest w porządku -  mówi Kamila Kurkowska, prezeska Fundacji Women in Law, Mentorka Prawniczek. -  Moim zdaniem samorządy prawnicze powinny najpierw mocno uderzyć się w pierś i zrobić u siebie porządek, jeśli chodzi o różnorodność i dopuszczenie do władz osób, które nie są heteroseksualnymi mężczyznami w średnim lub podeszłym wieku – podkreśla. Dodaje też, że mimo wydanych stanowisk, w samorządach wciąż dochodzi w tym zakresie do nieprawidłowości -  Skandaliczne jest dla mnie to, że rzecznik dyscyplinarny jednej z izb radcowskich na zajęciach z aplikantkami i aplikantami straszy ich, że używanie formy “radczyni” grozi dyscyplinarką. Ten sam radca, przypomnę rzecznik dyscyplinarny izby, na stronie internetowej swojej kancelarii w zakładce kontakt ma zdjęcie kobiety, w domyśle sekretarki, z widoczną koronkową bielizną – wskazuje.

Czytaj też: Szklane sufity, grząskie podłogi i... siła Raport „Liderki w kancelariach prawnych” >

Granice naszego języka są granicami naszego świata

Kamila Kurkowska zauważa jednak, że choć powoli – to i w świecie prawniczym coś w tej kwestii zaczyna się zmieniać, zwłaszcza w ostatnich pięciu czy sześciu latach.

- To jednak wciąż kwestia, która polaryzuje - o ile już coraz mniej słyszę mężczyzn, którzy lekceważąco wyrażają się na temat feminatywów, to wciąż na swojej drodze spotykam kobiety, które stanowczo sprzeciwiają się używaniu formy żeńskiej swojego zawodu.  W przypadku mężczyzn, szczególnie tych bardziej świadomych, negatywne komentowanie używania feminatywów jest postrzegane jako coś bardzo passé, coś czego już po prostu nie wypada robić. W przypadku kobiet sytuacja jest już trochę bardziej skomplikowana. Zauważam wyraźną tendencję, że im młodsza prawniczka, tym odważniej używa formy adwokatka czy radczyni – podkreśla.

Czy jest jednak, o co kruszyć kopie? Według Kurkowskiej jak najbardziej, bo używanie feminatywów pozwala podkreślić, że nie tylko mężczyźni pełnią różne istotne funkcje w społeczeństwie, biznesie, czy polityce. - Język kształtuje rzeczywistość. Nie trafia do mnie argument, że liczą się kompetencje. Oczywiście, liczą się, ale ogromna ilość badań, ale też osobistych doświadczeń kobiet pokazuje, że nie startujemy z tego samego miejsca, a kobiety, żeby znaleźć się na wysokich, eksponowanych stanowiskach muszą być dużo bardziej kompetentne, pokonać o wiele więcej trudności i dużo więcej poświęcić – podkreśla. A widoczność kobiet w sferze publicznej, ośmiela inne do podejmowania kolejnych wyzwań.

- W mojej ocenie nie ma przeciwwskazań żeby uwzględniać jak dana osoba chce być przedstawiona, można to po prostu uszanować. – mówi radca prawny dr Piotr Cybula, autor słynnego wniosku dotyczące dopuszczalności używania formy radczyni prawna, skierowanego do Krajowej Izby Radców Prawnych jak również Komisji Etyki i Wykonywania Zawodu.- Pozostaje tylko kwestia konsekwencji w tym zakresie, bo jeśli, przyjmijmy, pełnomocnik przedstawia się w określony sposób w piśmie procesowym, to pytanie, czy sąd powinien czy nie powinien również daną formę stosować? - zastanawia się.

Czytaj: Nic o nas bez nas? - w Komisjach Kodyfikacyjnych nie powinno zabraknąć kobiet >>

Proszę zaprotokołować: adwokat

Dr Cybula zaznacza, że na sali sądowej problemem może być to, że w przepisach jest stosowana forma adwokat lub radca. - Ale w mojej ocenie, wszystko idzie w tym kierunku by uwzględniać sugestie, potrzeby ze strony osób tym zainteresowanych. W mojej ocenie mówimy przede wszystkim o kwestii związanej ze zmianami społecznymi, które przecież głęboko zachodzą – wskazuje.

W praktyce bywa z tym jednak różnie. -  W sądzie - zawsze  przedstawiam się adwokatka Patrycja Kasica - zazwyczaj jestem poprawiana, a koniec końców w protokole i tak pozostaje adwokat - mówi mec. Kasica, prowadząca własną kancelarię.  Obowiązują elektroniczne zapisy, nie ma możliwości sprostowania pisemnego protokołu, mamy nagrania. Pisemny protokół możemy prostować. Można też  uprzejmie prosić sąd o zmianę i tyle, jeżeli odniesie to skutek, to wspaniale. Przy czym w mojej ocenie, dyskusje nad tym powinny się już zakończyć, stosowanie feminatywów i neutratywów  powinno być normą. Jest to emanacja szacunku do innego osoby. Jeśli ktoś chce je stosować, to powinno się to uszanować – uważa. Jak dodaje, chodzi o to aby wszystkie osoby traktowane były podmiotowo.

W wielu sądach nie ma z tym jednak już problemu. -  W mojej ocenie nic istotnego nie stoi na przeszkodzie, by używać feminatywów - mówi sędzia Olimpia Barańska-Małuszek z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim. – Myślę, że tak jak po I wojnie światowej były one stosowane powszechnie, tak w tej chwili mamy świadomość tego, że kobiety zajmują różne stanowiska, pracują w różnych zawodach i w związku z tym wymagają stosowania wobec siebie określonej formy. Ja osobiście używam feminatywów, jakże ich nie stosować, jeśli na sali sądowej są panie adwokatki, radczynie i jest pani sędzia? Dla mnie to oczywiste. Na szczęście sędzia ma końcówkę żeńską, ale uważam, że nie ma przeszkód, by stosować słowa "adwokatka", "radczyni", skoro mam przed sobą kobietę wykonującą ten zawód. W mojej ocenie w żaden sposób nie umniejsza to też godności wykonywanego zawodu, a stanowi kwestię przyzwyczajenia społecznego – podkreśla. Wskazuje też na inny aspekt, który jest mocnym argumentem za stosowaniem feminatywów – zawody prawnicze są mocno sfeminizowane. - 67 proc. stanu sędziowskiego to kobiety, adwokatki stanowią ponad połowę i podobnie jest z radczyniami prawnymi, to 60 proc. samorządu radcowskiego. W przypadku prokuratury to jest po ok. 50 proc. Zawody prawnicze - powiedzmy wprost - tak jak prawo to dziedzina nauk społecznych, wymagają umiejętności społecznych i kobiety w tym się spełniają – wskazuje sędzia.

 

Kolejny spór – neutratywy

Obecnie pojawia się też kwestia neutratywów – czyli używania określeń zawodów, które nie wskazują ani na płeć męską, ani żeńską np. przez osoby niebinarne, które z żadną z tych płci się nie identyfikują. Tu zdania również są mocno podzielone. Według mec. Patrycji Kasicy, jak najbardziej można i powinno się stosować określenie osoba adwokacka. - Język na tyle się zmienił, że taka forma jest oczywistością i dyskusja nad tym jest zbędna. Tak wygląda nowoczesny świat a feminatywy są już normą dla młodszych pokoleń. W swoich postach wolę stosować tę formę, bo przecież świat nie jest wyłącznie dualistyczny.  To kwestia  szacunku do innej osoby.  Zresztą jest to już norma na świecie, więc nie rozumiem czemu u nas miałoby być inaczej – wskazuje.

Podobnego zdania jest Grzegorz Miecznikowski z agencji marketingu inkluzywnego Priders.pl. -  Feminatywy nie powinny nikomu przeszkadzać, a wybór o ich stosowaniu lub nie, należy do kobiety i tylko do niej. Zresztą tak samo w przypadku neutratywów. Są to formy dla naszego języka normatywne - zapomnieliśmy o nich przez PRL i komunizm, ale już na przełomie XIX i XX wieku w formie pisanej nazwy zawodów tworzono w sposób symetryczny. Mieliśmy więc docentów i docentki, farmaceutów i farmeceutki, adwokatów i adwokatki. A jeśli ktoś uważa, że to feminatywy czy neutratywy obniżają rangę zawodu, mam złą wiadomość - ją obniża kiepsko wykonana usługa, a nie czyjaś identyfikacja czy tożsamość płciowa – kwituje.

Sędzia Barańska-Małuszek też nie widzi przeszkód by uwzględnić, gdy osoba reprezentująca stronę przedstawia się jako osoba adwokacka lub osoba radcowska. - Ważny jest cel, skuteczna reprezentacja, a nie etykieta. Jeśli w ten sposób osoba się określa, nie ma problemu by to uszanować i stosować. I nie stanowi to przeszkód formalnych do prowadzenia sprawy - podsumowuje.