Patrycja Rojek-Socha: W niedzielę 23 maja przyda Dzień Wymiaru Sprawiedliwości. Jak można podsumować to co obecnie dzieje się w polskich sądach. Co najbardziej doskwiera i utrudnia pracę sędziom?

Jolanta Jeżewska: Po pierwsze wcale nie jest tak, że te siedem czy osiem lat temu sytuacja w sądownictwie była bardzo dobra i dopiero teraz to się popsuło. Nigdy nie była idealna, tyle że te ostatnie lata wymiar sprawiedliwości niszczą. I problemy są różne. Począwszy od kwestii kadrowych - bo z jednej strony mamy tych sędziów, co do których są wątpliwości czy w ogóle sędziami są, z drugiej strony taką sytuację jak ostatnio, kiedy sądy rejonowe czekały na asesorów, którzy z kolei kilka miesięcy czekali na nominację. Tak naprawdę bez zatrudnienia i środków do życia. I pomijam już kwestie wątpliwości związanych z ich powołania, bo powiedzmy sobie szczerze asesorzy akurat nie mają innego wyboru. Jak ktoś awansuje do sądu okręgowego, to przecież jest sędzią, nie musi awansować, może poczekać. Ale w przypadku asesorów liczy się czas, który nieubłaganie płynie od zdanego egzaminu. Z kolei opóźnienia w tych nominacjach uderzają w sądy rejonowe, zmagające się z problemami kadrowymi. A problemy kadrowe wpływają na zaległości, które się nawarstwiają.

Jest szansa żeby je kiedykolwiek nadrobić?

W sądzie zaległości nie nadrabia się jak na poczcie. Jeśli sprawa jest świeża, to nastawienie stron jest inne, jeżeli ktoś został złapany bo coś ukradł i jego sprawa trafia na wokandę po trzech miesiącach to jest ją o wiele łatwiej rozpoznać niż gdy minęło osiem miesięcy. Mało tego jeśli pojawiają się problemy dowodowe, to dużo łatwiej odnaleźć rozwiązać je kiedy od daty zdarzenia minęły trzy miesiące niż po dwóch latach.

Czytaj: Sądy jeszcze nie wyszły z COVID-u, a już czeka je kolejna reforma>>

Wielu sędziów, ale też adwokatów i radców prawnych skarży się również na zmiany w przepisach prawach.

Bo zmiany w prawie dokonywane są w ekspresowym tempie. Muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie miałam takiej sytuacji, że nie jestem pewna kodeksu, który mam. Idę na salę sądową i nie wiem czy te przepisy obowiązują, bo to się dzieje za szybko. To jest wprost niemożliwe. Przypomnijmy fundamentalne zmiany były wprowadzane tarczami antykryzysowymi. A takich rzeczy się nie powinno robi. Można dodać "przy okazji" przecinek, można zmienić paragraf, ale nie można dokonywać zmian całych bloków prawa. Prawo stanowione na chybcika, przez ludzi, którzy moim zdaniem w dużej mierze realizują jakieś swoje oczekiwania z czasów kiedy byli sędziami i poprawiają wymiar sprawiedliwości pod kątem swojego referatu, jest po prostu krótkowzroczne.

 


Skutek?

Sędziowie często popełniają błędy, bo np. nie wiedzą, że dodano paragraf drugi do artykułu, który dotąd miał jeden paragraf. To tak jakby co tydzień zmieniały się zasady przejście przez przejście dla pieszych. Zapewniam po trzech tygodniach nikt by nie wiedział jak przez nie przechodzić.

Pandemia pogorszyła sytuację?

Komplikacje pandemiczne dodatkowo się na to nakładają. Przykładowo przy rozprawach online wychodzą problemy techniczne, problemy z systemami, kwestie organizacyjne. Do tego dochodzi jeszcze zarządzanie. I to też nie jest całkowicie nowy problem, bo poprzednio także się zdarzało, że w danym sądzie był nietrafiony prezes, przewodniczący wydziału. Ale teraz skala jest zdecydowanie większa. Niekompetencja to jest drugie imię niektórych z tych osób, bo nie zostali wybrani ze względu na przymioty merytoryczne, czy wynikające z doświadczenia, ale najczęściej dlatego że są zaufani. To z kolei nie zawsze przekłada się na umiejętność pracy z innymi, wiedzę, zdolności organizacyjne i to też powoduje chaos. Jedne sądy sobie radzą lepiej, drugie gorzej i to wynika z różnych powodów. Ja pracuję w sądzie rejonowym w Gdyni, który zawsze sobie dobrze radził, bo ma zasadniczo zgrany zespół. A i tak są problemy, kadrowe - bo nasi sędziowie poszli na delegacje do sądów okręgowych. Konkurs na brakujące etaty, który był w 2018 r. został rozstrzygnięty kilka miesięcy temu, ale są wątpliwości co do legalności tych nominacji.

Czytaj: Sądy jak fabryki - spraw przybywa, sędziów - nie>>

Czy te problemy wpływają też na jednolitość orzecznictwa?

Oczywiście, bo takie rozwiązania wprowadzane na chybcika zawsze się zemszczą ostatecznie na sędziach i stronach. Sądy ratują się pomysłami żeby to rozwiązać, a to uderza w jednolitość orzecznictwa. Czyli kancelaria, która prowadzi sprawy w całej Polsce powinna sobie zaznaczać w notatkach jakie zwyczaje panują w danym sądzie. Nie odczuwam też dbałości o to byśmy się w tych trudnych czasach odnaleźli. Brakuje szkoleń, dyskusji, narad sędziów z poszczególnych wydziałów. A kiedyś było to normalne i burza mózgów jest odżywcza. A to z kolei uderza w jakość orzecznictwa. Kolejny problem, którego może jeszcze teraz tak mocno nie widać, to jest to, że asesorzy są podlegli ministrowi. A sędzia musi być odważny, musi mieć kręgosłup, na tym polega jego praca. Decyduje o ważnych sprawach i musi mieć charakter by te decyzje, czasem nawet takie, które wszystkim stronom się nie spodobają, podejmować. A jeśli od początku jest czołgany zależnością, to ja nie wiem czy się podniesie, czy okrzepnie. To pokaże przyszłość.

Co w takim razie Pani Sędzio mogłoby pomóc?

Po pierwsze technika wyciąga do nas rękę, daje mnóstwo rozmaitych narzędzi, z których możemy korzystać. Sądy w sposób naturalny będą krok za tymi zmianami, nawet dwa kroki, ale mnie się wydaje, że my jesteśmy znacznie dalej. Na okoliczność jakiejś audycji przypominałam sobie kiedy do procedury karnej wprowadzono obowiązek żeby w postępowaniu przygotowawczym brać od osób przesłuchiwanych jako świadkowie, czy jako podejrzani maile i numery telefonów. Stało się to stanowczo za późno wtedy gdy wszyscy od lat mieli telefony komórkowe. Gdybyśmy mocniej korzystali z tych narzędzi, gdyby nasze systemy, które mamy w sądzie były aktualizowane, gdyby słuchano sędziów czego potrzeba, co działa źle, to naprawdę sądy mogłyby zdziałać więcej. I przede wszystkim dbanie o stabilne prawo. Bo dzięki temu wytwarzają się, stabilizują się linie orzecznicze, problemy zostają rozwiązane i potem jest łatwiej, bo ktoś już miał ten problem, już napisano glosę, już sprawę rozstrzygnął SN w jakimś orzeczeniu. A jeśli prawo zmienia się co 5 miesięcy, to nie ma takiej możliwości. Tej wartości 10 lat temu bym nie wymieniła, bo to mi się wydawało oczywiste, a teraz tak nie jest.

Czytaj: Sędziowie nie wystarczą, niedobór pracowników pogrąża sądy>>

Część ekspertów podnosi, że dobrym rozwiązaniem byłoby tworzenie zespołów orzeczniczych - sędzia, asystent, protokolant, sekretarz.

Praca dobrego asystenta, z którym ma się "flow" jest bardzo ważna. Ale to nie jest tak, że asystent pojawia się i od razu się sprawdza. Żeby wytworzyła się więź między asystentem a sędzią, to muszą przeczytać sprawę, przedyskutować ją, decyzję podejmie sędzia, ale najpierw sprawdzi to, co asystent napisał, powie co mu się nie podoba i jeśli taka współpraca trwa dłużej, dwa, trzy lata to jest to realne wsparcie. Ale asystenci się zmieniają. Często są na aplikacjach, pracują przejściowo w sądzie. Mało kto chce zostać na stałe w sądzie. Do tego sekretarz i referendarz - to w mojej ocenie byłoby ułatwienie, pozwoliłoby szybko załatwić proste sprawy i skoncentrować się na sprawach problematycznych. Zresztą w Gdańsku przy sprawie Amber Gold pracował taki zespół, sędzia miał do dyspozycji kilku asystentów, kilku sekretarzy i gdyby udało się to stosować już teraz, chociaż przy części spraw byłyby efekty.

To zapytam o postępowanie przygotowawcze. Prokuratura, policja sprawdzają się?

Powiem tak, jeśli chodzi o poziom prokuratury, policji zawsze było źle. I to nie dlatego, że mamy niekompetentnych prokuratorów tylko - w mojej ocenie - z powodu tego jak prokuratura jest skonstruowana. Każdy prokurator powinien mieć wolność decyzji, prowadzenia postępowania ale i odpowiedzialność za to co robimy. A nie ma ani tego, ani tego. Jeśli to ma być praca kreatywna, jeśli ma to być praca profesjonalisty, to nie może być automatyczna, bo to nie praca na poczcie. Prokuratorzy prawie w ogóle nie przychodzą na sprawy karne, sędzia - z czym nie mogę się pogodzić - odczytuje akt oskarżenia. Więcej postępowania przygotowawcze są słabe, jest gorzej niż było. Być może to efekt nadmiaru pracy, ponagleń, większej liczby nadzorujących niż pracujących. Widać też, że prokuratorzy wykonują polecenia. Choćby wnioski aresztowe pojawiają się w sprawach, w których normalnie nikt nigdy by o to nie występował.

 

A gdybym zapytała o najmocniejszy element wymiaru sprawiedliwości?

Dla mnie to zawsze sędziowie. Nie oznacza to, że wszyscy są świetni, wiele kwestii trzeba poprawić ale najczęściej to są osoby bardzo zaangażowane, które mają poczucie misji, obowiązków. Ostatnie lata wzmogły też więź sędziów ze społeczeństwem i poczucie, że to społeczeństwo to nie jest petent, ale ktoś dla kogo rozstrzygamy ważne sprawy. I to widać. I moim zdaniem jeśliby tylko parę rzeczy zostawić sędziom i zaufać ich propozycjom to wymiar sprawiedliwości działałby dużo lepiej niż gdy grzebią w nim politycy, albo ludzie, którzy swoje idee nie do końca przemyślanie realizują. Życzę wszystkim sędziom żeby dotrwali do tego, że wymiar sprawiedliwości będzie na nowo pewny, a oni będą mogli naprawić, co zniszczono i realizować swoją misję.