Krajowa Rada Sądownictwa coraz częściej zajmuje się promowaniem swoich członków do awansów sędziowskich. Nawet zdaniem niektórych je przedstawicieli, członkowie KRS nie powinni brać udziału w konkursach na stanowiska sędziowskie do Sądu Najwyższego i NSA. Ich zdaniem prace w Radzie stoją w kolizji z awansami. Inaczej mówiąc sędziowie oceniają sami siebie i swoich najbliższych kolegów.

Patologiczny układ zamknięty

- Awanse sędziów do wyższych instancji z pominięciem kilku szczebli są obecnie zgodne z  przepisami, zmieniono je za rządów PiS - wyjaśnia sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. - Jednak dorobek naukowy i orzeczniczy takich osób często znacznie odbiega od przyjętych standardów, tak jak to miało miejsce w wypadku konkursu, w którym startował były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, sędzia sądu rejonowego bez tytułów naukowych - mówi .

Wiele komentarzy wzbudziło też powołanie do NSA byłej wiceminister sprawiedliwości, która będąc sędzią sądu rejonowego zastąpiła na pewien czas w kierownictwie resortu Łukasza Piebiaka, po jego głośnej dymisji. 

Czytaj: 
KRS rekomenduje Macieja Nawackiego do NSA>>
KRS rekomenduje Łukasza Piebiaka do Naczelnego Sądu Administracyjnego>>

Sędzia Piotr Schab nowym prezesem Sądu Okręgowego w Warszawie>>

- Takie nominacje mogą odbić się na poziomie orzecznictwa, skoro w samej KRS koledzy wydają opinie o kolegach - niepokoi się rzecznik Stowarzyszenia. - Dostrzega to nawet Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, muszą to być więc poważne nieprawidłowości, jak było w przypadku między innymi Macieja Nawackiego z Olsztyna prezesa tamtejszego sądu rejonowego o członka KRS. Nie zmienia to jednak faktu, że stworzony został patologiczny układ zamknięty - dodaje sędzia Przymusiński. 

Czytaj w LEX: Nieskazitelność charakteru sędziego >

Mimo tych zastrzeżeń już teraz wielu sędziów-członków Rady startowało w konkursach i awansowało. Ale awanse odbywają się z przeszkodami. Na  przykład Sąd Najwyższy uchylił uchwałę KRS w sprawie nominacji żony Przemysława Radzika, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów, ale po raz drugi staje ona w konkursie. Awans Macieja Nawackiego, sędziego, który podarł dokument na oczach zgromadzenia sędziów i i kamer TV zablokowała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.

Czytaj: SN: KRS naruszyła zasadę równości w konkursie na stanowisko w sądzie>>

W sprawie awansów sędziowskich w Polsce wypowiedział się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i uznał ten system za wadliwy, w wyniku czego Naczelny Sąd Administracyjny uchylił uchwały KRS dotyczące sędziów nominowanych do Sądu Najwyższego.

 

Błąd systemowy

Prezes Fundacji Court Watch Polska Bartosz Pilitowski wskazuje, że w poprzedniej kadencji KRS konkursów do Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego było dużo mniej niż obecnie i trudno je porównywać.

- Konkursy na stanowiska sędziowskie coraz częściej wygrywają osoby o wyraźnie niższych kwalifikacjach niż konkurenci w zakresie doświadczenia orzeczniczego - stwierdza Bartosz Pilitowski i zapowiada, że raport na ten temat ukaże się we wrześniu. - Wyniki konkursów do Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego są najbardziej kontrowersyjne, gdyż najmniej zrozumiałe są motywy, którymi kieruje się Rada.

Ustawodawca nie zapewnił obiektywnego wyboru, to jest błąd systemowy, który zawsze istniał, lecz nie był wykorzystywany na taką skalę. KRS podejmuje decyzje głosując, często tajnie, więc nie ma zabezpieczenia przed tym, aby konkursy wygrywały osoby, które mają niższe kwalifikacje niż konkurenci. To szczególnie widać w przypadku konkursów do NSA, gdzie sędziowie rejonowi wygrywają z sędziami WSA - podkreśla nasz rozmówca. - W takiej sytuacji rodzi się też wątpliwość co do niezawisłości tych osób. dlatego, że jeśli nie zawdzięczają powołania swoim kwalifikacjom, to pytanie, czemu zawdzięczają? Z tym pytaniem będą się zmagali "klienci" sądu, których sprawa będzie rozpoznawana - podkreśla prezes Fundacji.

- Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego stanęła na wysokości zadania i trafnie punktuje KRS, wskazując, że motywy jakimi kieruje się Rada nie są jasne - mówi Prezes Pilitowski i dodaje, że "w system wyboru sędziów nie jest wmontowany żaden mechanizm obiektywizacji i nasza Fundacja postawiła sobie cel opracowania takiego systemu, który byłby zgodny z polską konstytucją i dawałby obywatelom pewność, że sędziami zostają najlepsi kandydaci". 

Czytaj w LEX: Dialog między Naczelnym Sądem Administracyjnym a Europejskim Trybunałem Praw Człowieka >

Ucieczka do NSA przed polityczną zemstą?

W nieoficjalnych rozmowach sędziowie sądów administracyjnych, do których "awansowało" ostatnio wielu sędziów powiązanych z władzami politycznymi, wyrażają opinie, że niektórzy koledzy z sądów powszechnych, którzy wdali się w politykę chcą przeczekać i ukryć się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym przed ewentualną weryfikacją przez nową formację, która wygra kolejne wybory.

Ustawa - Prawo o ustroju sądów administracyjnych określa warunki, jakie musi spełniać kandydat do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i NSA. Między innymi jest to wiek - odpowiednio 35 i 40 lat. Są też warunki takie jak pełnia praw cywilnych, obywatelstwo polskie, tytuł magistra prawa. To są przesłanki mierzalne. Ale do tego dochodzą inne czynniki mniej precyzyjne, ocenne, jak np. wysoki poziom wiedzy w dziedzinie administracji publicznej, prawa administracyjnego. Wykonywanie pracy radcy prawnego lub adwokata przez osiem lat - to wymogi dodatkowe.

- Do NSA - wymagany jest dłuższy staż 10 -letni na stanowisku sędziego, ale ustawa nie określa czy ten staż powinien być w odbyty sądzie rejonowym, czy okręgowym, czy innym. A więc jest możliwość przyjęcia, że wystarczy praca w sądzie rejonowym. To jest kwestia sporna - wskazuje sędzia Sylwester Marciniak, rzecznik NSA, członek KRS w latach 90.

Droga do SN i NSA na skróty

Jak wskazuje sędzia Marciniak, w poprzednich latach selekcja kandydatów do sądów administracyjnych była dużo dłuższa i bardziej wnikliwa. Weryfikacja odbywała się poprzez wizytacje sędziów NSA,  opinie Zgromadzenia Sędziów, kolegium. Teraz te etapy odpadły w procedurze nominacyjnej - mówi. - Teraz ani prezes NSA, ani kolegium naszego sądu w ogóle nie uczestniczą w wyborze sędziów. Całą odpowiedzialność za wybór sędziów ponosi Krajowa Rada i to jest główny problem - dodaje.

Sędziowie zasiadający obecnie w NSA byli weryfikowani przez liczne grona kolegialne. I tak na przykład sędzia dr hab. Przemysław Szustakiewicz najpierw orzekał w administracyjnym sądzie wojewódzkim, potem  siedem lat był na delegacji w NSA, pięć lat w Biurze Orzecznictwa, zanim został sędzią tego sądu. - Zanim zostałem sędzią NSA napisałem pięć projektów uchwał i dwa projekty wniosków do Trybunału Konstytucyjnego - mówi sędzia Szustakiewicz. - Prezes Roman Hauser wprowadził zasadę, że nawet jeśli przychodzi się do Naczelnego Sądu z doktoratem i habilitacją, to najpierw trzeba poznać specyfikę prawa administracyjnego, a dopiero potem wydawać wyroki - dodaje.

A była pierwsza prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf (także radca prawny) w wydanej niedawno książce wspomina, że gdy ubiegała się o stanowisko sędziego SN to musiała odbyć kolejno przesłuchania przed pełnym składem izby, do której kandydowała, a następnie przed zgromadzeniem Sądu Najwyższego. Bez akceptacji tych gremiów nie miałaby szansy na pozytywną rekondację KRS, a bez tego z kolei nie byłoby mowy o powołaniu przez prezydenta. 

Tę praktykę z nostalgią wspominają "starzy" sędziowie Sądu Najwyższego i wymieniają czasem w tym kontekście nazwiska osób, które tego sita nie przeszły. A teraz, po zmianach w ustawach o KRS i SN wiele z nich jest już sędziami Sądu Najwyższego lub Trybunału Konstytucyjnego.  

Czytaj: NSA nagrodą dla ludzi "dobrej zmiany" w sądach>>