Jednym ze sposobów, by temu zaradzić, jest właśnie wprowadzenie podatku cyfrowego. Z taką inicjatywa wystąpiło Ministerstwo Cyfryzacji, które proponuje obciążenie dodatkowa daniną działających w Polsce podmiotów, które osiągają globalnie przychody przekraczające 750 mln euro. Podatek miałby mieć stawkę 3 proc., podobnie jak analogiczne daniny, które działają obecnie we Francji, w Hiszpanii i w Wielkiej Brytanii. Na razie Ministerstwo Cyfryzacji rozmawia z rynkiem o założeniach nowego podatku. Punktem wyjścia do dyskusji jest raport, który na zlecenie Ministerstwa przygotowała Fundacja Instrat. Opublikowano go 13 sierpnia 2025r. i od tej pory wśród podmiotów branży cyfrowej trwa intensywna debata nad przedstawionymi założeniami.

Harmonogram wdrożenia w Polsce podatku cyfrowego

Po dokonaniu wstępnych ustaleń z przedsiębiorcami, zadaniem resortu cyfryzacji będzie przygotowanie projektu przepisów. Po uzyskaniu wpisu do wykazu prac legislacyjnych rządu, projekt ustawy zostanie skierowany do konsultacji publicznych, To będzie moment, w którym wszyscy zainteresowani będą mogli się do niego odnieść, zaproponować zmiany czy uzupełnienia. Proces konsultacji trwa najczęściej od kilku tygodni nawet do kilku miesięcy. Po jego zakończeniu ministerstwo opracowuje ostateczny projekt, który przyjmowany jest przez Radę Ministrów i trafia do parlamentu. Zważywszy na fakt, że obecnie ministerstwo konsultuje nie konkretne przepisy a jedynie założenia projektu, podatek cyfrowy na pewno nie wejdzie w życie w 2026 r. Spodziewać się raczej można, że w roku 2026 przeprowadzony zostanie proces legislacyjny. Nowe przepisy, uchwalone w roku 2026 dotyczyć będą roku 2027. Wpływy z podatku pojawią się w budżecie państwa najprawdopodobniej dopiero w 2028 r. O ile zatem perspektywa prac nad projektem jest stosunkowo bliska, to jego realne wdrożenie nie jest bliską perspektywą.

Mowa jest o przychodach pochodzących z trzech źródeł. Pierwszym z nich są tzw. "usługi interfejsu cyfrowego". Obejmują one działalność platform czy aplikacji, które pozwalają na wymianę towarów, usług lub nawet informacji pomiędzy różnymi stronami. Podatek liczony będzie od przychodów z tytułu usług świadczonych przez sklepy internetowe, aplikacje taksówkarskie czy media społecznościowe.

Druga grupa to "usługi cyfrowej reklamy ukierunkowanej". Pod tą nazwą kryją się usługi polegające na umieszczaniu reklam w serwisach internetowych, np. w wyszukiwarkach czy w mediach społecznościowych. Dodajmy – reklam skierowanych do określonych użytkowników, dobieranych przez algorytm pod kątem ich indywidualnych preferencji i zachowań. Taka reklama nie wyświetli się zatem u każdego internauty, a jedynie u tego, którego dotychczasowa aktywność w sieci świadczy o tym, że będzie zainteresowany zakupem reklamowanego towaru czy usługi.

Trzecia grupa usług, które będą opodatkowane, to tzw. "usługi przekazywania danych", tj. odpłatnego udostępnienia przez serwis internetowy danych, które dotyczą jego użytkowników. Mowa tu o danych o ich aktywnościach, zainteresowaniach czy nawykach zakupowych. Są one potrzebne wielu firmom dla poprawy jakości ich produktów i odpowiedniego dobrania narzędzi marketingowych do potrzeb potencjalnych klientów.

Dotyczyć będzie szeregu usług cyfrowych. Są jednak sfery, które pozostawione zostaną poza jego zakresem. Opodatkowanie dotyczy w znacznej mierze relacji pomiędzy przedsiębiorcami. Nie obejmie wielu usług dostarczanych konsumentom, np. dostarczania użytkownikom programów komputerowych, gier czy aplikacji, świadczenia usług komunikacyjnych i płatniczych, czy dokonywanej za pośrednictwem internetu sprzedaży detalicznej.

Z raportu Fundacji Instrat wynika, że w przypadku wdrożenia podatku o stawce 3 proc., w pierwszym roku obowiązywania, podatek przyniósłby do budżetu dodatkowe 1,7 mld zł. Kwota ta miałaby się co roku zwiększać i przekroczyć w roku 2030 pułap 3 mld zł.

Efektywność poboru podatku zależy od odpowiedniego przygotowania Krajowej Administracji Skarbowej. Zważywszy na ograniczony dostęp do informacji na temat przychodów osiąganych w Polsce przez cyfrowych gigantów oraz trudności związane z weryfikacją deklarowanych danych, realne wpływy mogą się okazać niższe od zakładanych. Nie byłoby to zjawiskiem odosobnionym. W 2020 r., francuskie wpływy z podatku cyfrowego były o kilkanaście procent niższe od zakładanych. Z kolei w 2021 r., po wdrożeniu tego podatku w Hiszpanii, realne wpływy wynosiły jedynie 1/5 zakładanej kwoty.

Zakładane wpływy na poziomie 1,7 mld zł - z punktu widzenia finansów pojedynczego obywatela albo nawet przedsiębiorstwa - to kwota bardzo wysoka. Jest jednak bardzo niewielka w skali budżetu państwa. Zaprezentowany w sierpniu projekt ustawy budżetowej przewiduje na rok 2026 wydatki na poziomie 918,9 mld zł, oraz dochody w wysokości 647,2 mld zł. Najważniejszym źródłem wpływów podatkowych będzie VAT, który w przyszłym roku przynieść ma do budżetu 341,5 mld zł. Oznacza to, że nawet gdyby wpływy z podatku cyfrowego pojawiły się w budżecie już w 2026 roku, pokryłyby niecałe dwa promile planowanych wydatków państwa, odpowiadałyby za mniej niż 2,5 promila dochodów budżetowych i byłyby ekwiwalentem połowy procenta wpływów z VAT.

 

Sprawdź również książkę: Prawo finansów publicznych i prawo podatkowe >>


Wyzwania związane z wprowadzeniem podatku cyfrowego

Opracowanie regulacji podatku cyfrowego wiązać się będzie z szeregiem wyzwań. Z pierwszym z nich Ministerstwo Cyfryzacji mierzy się już teraz. Jest nim wypracowanie założeń, które będą akceptowalne dla potencjalnych podatników. Na kolejnym etapie trudność leżeć będzie w opracowaniu przepisów. Powstać one mają w resorcie cyfryzacji, ale konieczne będzie ich dostosowanie do wytycznych OECD, w których tworzeniu brali udział pracownicy Ministerstwa Finansów. Rola resortu finansów w opracowaniu tej regulacji będzie bardzo duża, bo to właśnie na nim i na Krajowej Administracji Skarbowej ciążyć będzie szereg związanych z nią obowiązków.

Najpilniejszym z nich będzie wykładnia nowych przepisów, tj. wydawanie na wniosek firm indywidualnych interpretacji prawa podatkowego. Resort finansów będzie musiał przygotować wytyczne dla podatników i administracji, przeszkolić urzędników, wdrożyć zmiany organizacyjne i nowe procedury w zakresie raportowania, weryfikacji deklarowanych danych czy na koniec kontroli. To wszystko znaleźć musi odzwierciedlenie już na etapie planowania nowych przepisów. Dopiero po uwzględnieniu uwag resortu finansów projekt zostanie przyjęty przez Radę Ministrów i będzie skierowany do Sejmu.

Z informacji medialnych wynika, że propozycja może nie znaleźć poparcia ze strony głowy państwa. Podnosi się przy tym dwa argumenty. Pierwszy to groźba "ucieczki" podatników do państw o łagodniejszym systemie podatkowym, np. do Czech czy Irlandii. Taka reakcja nie tylko zmniejszyłaby planowane wpływy z podatku cyfrowego, ale odbiłaby się również na dochodach z tytułu VAT i podatków dochodowych. Miałaby też skutki dla całości polskiej gospodarki oraz rynku pracy. Drugi argument to ryzyko pogorszenia relacji ze Stanami Zjednoczonymi, w których zarejestrowana jest większość "gigantów cyfrowych".

W przypadku przyjęcia podatku cyfrowego, konsekwencje wobec Polski zapowiedział w jeszcze marcu Thomas Rose, nominowany w lutym na nowego ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce.

Na czym mogą polegać takie konsekwencje? W 2019 r., kiedy podatek cyfrowy wprowadzała Francja, Stany Zjednoczone zareagowały propozycją wprowadzenia wysokich ceł na importowane z Francji towary, w szczególności na ubrania, kosmetyki oraz produkty spożywcze. Według jednego z proponowanych scenariuszy, miały one opiewać na ok. 1,4 mld USD, tj. na kwotę kilkukrotnie wyższą od planowanych wpływów z tytułu podatku cyfrowego. Zareagowała na to francuska giełda - szczególnie ucierpiały spółki technologiczne i eksportowe, pojawiły się obawy po stronie inwestorów. Efektem tej zapowiedzi było zawieszenie poboru uchwalonego już przez Parlament podatku cyfrowego - do czasu osiągnięcia porozumienia pomiędzy Francją a Stanami Zjednoczonymi.

Hiszpania wprowadziła podatek cyfrowy w 2021 r., ale jego obowiązywanie wciąż budzi w Stanach Zjednoczonych silne kontrowersje. W kwietniu 2025 r., amerykański sekretarz skarbu Scott Bessent, podczas spotkania z hiszpańskim ministrem gospodarki, naciskał na zniesienie tego podatku, wskazując na to, że dyskryminuje on amerykańskie firmy technologiczne. Temat podatku cyfrowego pozostaje obecnie w centrum zainteresowania amerykańskiej dyplomacji gospodarczej. 25 sierpnia wypowiedział się na ten temat Prezydent Donald Trump. Wskazał w szczególności, że wobec państw, które pobierają takie podatki wprowadzone zostaną dodatkowe cła oraz ograniczenia w zakresie eksportu amerykańskiej technologii oraz mikrochipów.

Wprowadzenie podatku cyfrowego a bezpieczeństwo Polski

Dotychczas obie kwestie nie były ze sobą powiązane. Jako konsekwencję wdrożenia podatków cyfrowych rząd Stanów Zjednoczonych wskazuje zastosowanie narzędzi gospodarczych, tj. wprowadzenie ceł i wstrzymanie transferu wybranych technologii. Konsekwencje w zakresie realizowanej przez Stany Zjednoczone polityki bezpieczeństwa wiązane były dotychczas z kwestią niespełniania przez niektóre państwa zobowiązań wynikających z ich członkostwa w NATO, w szczególności w zakresie zbyt niskich wydatków na obronność, tj. niższych niż 2 proc. PKB. W 2020 r. administracja amerykańska zapowiedziała z tego powodu redukcję liczebności wojsk w Niemczech o niemal 1/3. Podobna propozycja, z tych samych powodów, wysunięta została w marcu tego roku. Administracja amerykańska wskazała przy tym na możliwość przeniesienia wycofywanych z Niemiec żołnierzy do Polski i na Węgry. Warto przy tym pamiętać, że w przypadku Polski, wydatki na obronność wyniosły w 2025 r. 4,7 proc. PKB. Na rok 2026 zaplanowane są wydatki na poziomie 4,8 proc.

Tematy podatku cyfrowego i kwestii bezpieczeństwa funkcjonują zatem w polityce Stanów Zjednoczonych niezależnie od siebie? Tak było dotychczas. Marcowa propozycja zwiększenia militarnego zaangażowania w Polsce nastąpiła już po wskazaniu gospodarczych konsekwencji wprowadzenia w naszym kraju podatku cyfrowego. Jak pokazał przykład Francji, nawet zapowiedź wprowadzenia ceł na eksportowane do Stanów towary ma bardzo wymierne konsekwencje dla gospodarki. Wpływa na kondycję firm oraz na atrakcyjność kraju jako miejsca do inwestowania. Może się zatem okazać, że straty, gospodarcze i budżetowe, będą wyższe od potencjalnych wpływów. A im mniej konkurencyjna gospodarka i mniej zasobny budżet, tym mniej bezpieczne państwo.

Autor: Jan Sarnowski, doradca podatkowy, szef praktyki podatkowej w kancelarii Fieldfisher Polska, w latach 2019-2022 wiceminister finansów