Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej zapowiedziała w środę usprawnienie procedury uzyskania zwolnienia lekarskiego przez osobę chorą. Chodzi o to, aby – jak tłumaczyła - osoby, które czują się źle, mają gorączkę, niekoniecznie musiały iść do przychodni, ale poprzez telefoniczną wizytę mogły uzyskać zwolnienie. - Przygotowujemy stosowne rozporządzenie, które umożliwi działanie w ten sposób lekarzom – zapowiedziała Maląg.

W opinii ZUS w każdym indywidualnym przypadku lekarz prowadzący postępowanie diagnostyczno-lecznicze (udzielający świadczenia zdrowotnego), który odpowiada za prawidłowość ustaleń w przedmiocie czasowej niezdolności do pracy, powinien zdecydować, czy dla określonego schorzenia możliwe jest dokonanie oceny stanu zdrowia i upośledzenia funkcji organizmu poprzez badanie na odległość, z wykorzystaniem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Ocena możliwości wystawienia zaświadczenia lekarskiego o czasowej niezdolności do pracy (po badaniu przeprowadzonym we wskazany sposób) powinna uwzględniać w szczególności rodzaj schorzenia oraz dostępne środki komunikacji z pacjentem.

 

Zwolnienie na telefon

Na razie o samym pomyśle wiadomo niewiele. Nie wiadomo, czy pacjenci będą dzwonić do swoich przychodni lekarskich, czy też uruchomiona zostanie infolinia. I co w sytuacji, gdy chory nie będzie mógł się dodzwonić. Już teraz w wielu przychodniach są problemy z dodzwonieniem się do rejestracji celem umówienia wizyty.

Czytaj: Zbiorowa izolacja z powodu koronawirusa pod nadzorem, domowa bez>>

A to nie jedyny problem. Zdaniem Tomasza Klemta, radcy prawnego z kancelarii Klemt, istotne jest też uzyskanie odpowiedzi na pytanie o kryteria, na podstawie których lekarz wystawi zwolnienie lekarskie, czyli postawi diagnozę. – Obawiam się, że odpowiedzialność zostanie przerzucona na lekarzy, a jedynym kryterium będzie dostępność lekarzy. Bo jeżeli pacjent, który jest przeziębiony i zadzwoni do przychodni, by umówić się na badania i wizytę lekarską w przychodni, usłyszy, że pierwszy możliwy termin jest za dwa tygodnie, to pierwsze, co przyjdzie mu do głowy, to skorzystanie z konsultacji przez telefon i wzięcie zwolnienia na telefon – mówi mec. Klemt.

Póki co pewne jest jedynie, że przepisy, które umożliwią uzyskanie zwolnienia lekarskiego po telefonicznej konsultacji z lekarzem zostały już – według słów Marleny Maląg – przygotowane, ale zaczną obowiązywać po uchwaleniu specustawy przez Senat i podpisaniu jej przez prezydenta.

 


Furtka do nadużyć?

Według minister rodziny, pracy i polityki społecznej, zawsze jest takie ryzyko, że możliwość uzyskania zwolnienia lekarskiego przez telefon może być nadużywana. - Ale musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: co jest ważniejsze: zdrowie i bezpieczeństwo, czy jednak uważamy, że nasi obywatele są odpowiedzialni i nie będzie nadużyć, zresztą będzie o tym decydował lekarz – stwierdziła Marlena Maląg.

Jej optymizmu nie podzielają jednak eksperci. - Zaproponowane rozwiązanie może prowadzić do nadużyć. Lekarz przez telefon nie zweryfikuje przecież, czy pacjent w rzeczywistości wykazuje objawy choroby. W praktyce każdy pracownik będzie mógł zadzwonić i stwierdzić, że jest chory, aby uzyskać zaświadczenie o niezdolności do pracy. Z uwagi na szczególne zagrożenie epidemią lekarze zapewne z ostrożności będą wystawiali zwolnienia lekarskie "na słowo" – podkreśla Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP.

Zauważa przy tym, że zgodnie z par. 13 rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 10 listopada 2015 r.  w sprawie trybu i sposobu orzekania o czasowej niezdolności do pracy, wystawiania zaświadczenia lekarskiego oraz trybu i sposobu sprostowania błędu w zaświadczeniu lekarskim,  zwolnienie z pracy wystawia się wyłącznie po przeprowadzeniu bezpośredniego badania stanu zdrowia ubezpieczonego. - Rozporządzenie ma wprowadzić wyjątek od tej zasady, jednak niesie za sobą wiele wątpliwości – mówi Siemienkiewicz. I dodaje: - Wystawianie zwolnień lekarskich nie powinno być traktowane w kategorii łatwo dostępnych usług, np. takich, które można zamówić przez telefon.

Według eksperta ds. prawa pracy Pracodawców RP, orzeczenie o niezdolności do pracy rodzi poważne skutki w sferze zatrudnienia i organizacji pracy. - Pracodawca musi zagwarantować zastępstwo za chorego pracownika, aby nie dopuścić do chaosu w firmie. Ponosi także koszty absencji chorobowej pracowników. Dlatego orzekanie o niezdolności do pracy, nawet w sytuacji możliwości wystąpienia epidemii powinno się odbywać z większą rozwagą – zaznacza Katarzyna Siemienkiewicz.

 


- Ryzyka podzieliłbym na trzy grupy. Po pierwsze – Skarb Państwa będzie ponosił finansowe skutki wystawiania zwolnień w sytuacji, gdy lekarz nie widzi pacjenta na oczy i nie jest w stanie stwierdzić, czy to co słyszy ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, czy też może pacjent podaje objawy, które znalazł w internecie. Po drugie – rozwiązanie niesie ryzyko gospodarcze. Nie można przecież wykluczyć, że korzystanie z tych zwolnień będzie masowe, zwłaszcza w przypadku wybuchu paniki. A to z kolei może utrudnić funkcjonowanie firm, zwłaszcza gdy pracownicy kolektywnie zdecydują, aby nie przyjść do pracy, czego nie można przecież wykluczyć – twierdzi z kolei Tomasz Klemt. Po trzecie wreszcie – jak mówi – branie zwolnień lekarskich przez telefon na masową skalę może sparaliżować możliwość kontroli zwolnień lekarskich przez ZUS.   

- Nie ma infrastruktury technicznej, nie zostało to przećwiczone w praktyce, a lekarze do dziś mają problemy z wystawianiem e-recept, dlatego obawiam się, że z nowego rozwiązania może być więcej szkody niż pożytku – podkreśla mec. Klemt.

Czytaj również: ZUS: Wprowadzenie elektronicznych zwolnień lekarskich okazało się sukcesem>>