Kontrolerzy Państwowej Inspekcji Pracy w trakcie 740 kontroli przeprowadzonych w okresie od 1 stycznia do 20 września 2018 roku stwierdzili łącznie 12.364 dni zaległości urlopowych marszałków, starostów, wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz ich zastępców. Daje to średnio 23,7 dnia na jedną osobę. Problem z wykorzystywaniem urlopów przez lokalne władze jest ogromny. Kontrole PIP nie objęły przecież wszystkich samorządów w Polsce - podane liczby dotyczą tylko tych samorządów, do których dotarli inspektorzy.

Władza nie ma czasu na urlop

Ujawnione przez kontrolerów zaległości dotyczyły łącznie 522 osób, w tym 223 wójtów, 103 burmistrzów, 59 zastępców burmistrzów, 41 starostów, 38 zastępców wójtów, 22 wicestarostów, 17 zastępców prezydentów miast, 13 prezydentów miast oraz 3 marszałków województw i 3 wicemarszałków. Główny Inspektor Pracy podał kilka przykładów stwierdzonych zaległości, np. burmistrz z Wielkopolski nie wykorzystał 78 dni urlopu za lata 2014-2016. Z kolei wójt gminy urzędujący w jednej z gmin na terenie OIP w Białymstoku nie wykorzystał 69 dni urlopu za lata 2014-2016, zaś burmistrz na terenie województwa dolnośląskiego ma 77 dni urlopu zaległego za lata 2014-2016. Trzeba zaznaczyć, że to dane o urlopach zaległych z lat 2014-2016, a więc nie obejmują jeszcze urlopów za 2017 rok, a to dodatkowe 26 dni oraz urlopów z bieżącego roku - więc w podanych przykładach niewykorzystany urlop przekroczy na koniec kadencji 100 dni.

Czytaj też: NSA: Wójt zapłaci karę 11 tys. 500 zł za 21 dni opóźnienia decyzji >

Zamiast wolnego czasu, duże pieniądze

Z chwilą wygaśnięcia mandatu niewykorzystany w trakcie kadencji urlop przekształca się w prawo do ekwiwalentu pieniężnego. Niewykorzystane dni urlopu dadzą więc włodarzom na koniec kadencji całkiem spore kwoty. Katarzyna Piertuszyńska, radca prawny w Departamencie Prawnym GIP wyjaśnia, że niewykorzystany za rok 2014 urlop przedawnił się z dniem 30 września 2018 r., stąd prawo do ekwiwalentu dotyczy lat 2015, 2016 i 2017.

 


Co ważne, ekwiwalent należy się nawet w przypadku reelekcji. To oznacza, że jeśli obecny włodarz zostanie wybrany ponownie na kolejną kadencję, to urlop będzie się mu liczył w nowej kadencji od nowa, a za obecne zaległości będzie trzeba wypłacić gotówkę. Dr Stefan Płażek z Katedry Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego tłumaczy, że nowa kadencja to nowy stosunek pracy. Nie ma więc możliwości przeniesienia urlopu z poprzedniej kadencji na kolejną i wykorzystania go w późniejszym terminie.

Szefie, idź na urlop

Dr Stefan Płażek zwraca uwagę, że pracodawca, który ponagla pracownika i przypomina mu, że zaległe urlopy trzeba wykorzystać do końca września, jest w zasadzie bezbronny, bo bez wniosku urlopowego pracownika nie wyśle go na przymusowy urlop. Jeszcze trudniejsza sytuacja z namawianiem na wykorzystywanie urlopów jest w samorządach. Pracownicy samorządowi pochodzący z wyboru nie mają bowiem bezpośredniego przełożonego. Zgodnie z przepisami to sekretarz gminy lub inna wyznaczona osoba ma obowiązek udzielić wójtowi czy prezydentowi  należnego urlopu. – Taki człowiek jest podwójnie bezbronny, bo przecież jest podwładnym osoby, którą ma wysłać na urlop - zaznacza dr Płażek. Powiedzmy sobie szczerze - możliwość wywarcia presji urlopowej jest tu w praktyce żadna. – To nienaturalna sytuacja, gdy podwładny ma wyegzekwować od przełożonego wykorzystanie zaległego urlopu. Takie rozwiązanie prowadzi do powstawania zaległości, które trzeba rekompensować ekwiwalentem pieniężnym po zakończeniu kadencji – mówi również Wiesław Łyszczek. Dr Płażek podkreśla, że ta przedziwna konstrukcja prawna trwa już latami, a dokładnie od 2009 roku, kiedy weszła w życie ustawa o pracownikach samorządowych.

Kto zapłaci mandat?

W związku ze stwierdzonymi naruszeniami prawa inspektorzy pracy skierowali 859 wniosków w wystąpieniach oraz 11 poleceń ustnych. Na winnych nałożyli 92 mandaty na łączną kwotę 106,5 tys. zł, skierowali też 4 wnioski o ukaranie do sądu, a wobec 210 osób zastosowali środki oddziaływania wychowawczego, czyli pouczenie, ostrzeżenie, zwrócenie uwagi. Dr Płażek zwraca uwagę, że mandat jest nakładany na osobę, która wykonuje czynności z zakresu prawa pracy, czyli wspomnianego sekretarza czy szefa kadr a nie burmistrza czy wójta. - Mam nadzieję, że te sprawy pójdą do sądu i osoby, na które nałożono mandaty, będą się bronić brakiem winy - mówi dr Płażek i przypomina, że kodeks pracy dopuszcza wysłanie pracownika na przymusowy urlop tylko w okresie wypowiedzenia, poza tą sytuacją nie ma takiej możliwości.

Temat, który wraca co 4 lata

- Co 4 lata zwracamy uwagę na problem z urlopami władz samorzadowych, ale nic się nie zmienia - mówi dr Płażek. Dodaje, że jest prosty sposób na jego rozwiązanie - wystarczy wyposażyć w kompetencje do nakazania wzięcia urlopu kogoś wyżej od włodarza, czyli przewodniczącego rady lub samą radę. - Dopóki prawo się nie zmieni, problem będzie powracał - zaznacza prawnik.

Więcej przydatnych materiałów znajdziesz w SIP LEX:

Wynagrodzenie pracowników samorządowych od 1 stycznia 2018 r. >

Urlop wypoczynkowy pracowników samorządowych - wymiar urlopu >

Dodatki płacowe pracowników samorządowych >

Rozwiązanie stosunku pracy pracownika samorządowego zatrudnionego na podstawie wyboru >