Na rządowej stronie internetowej www.gov.pl/web/koronawirus poinformowano, że obywatele, którzy znajdują się obecnie poza Polską, mogą wracać do kraju. Po przekroczeniu granicy każdy z nich ma zostać zarejestrowany i przebadany. Zostanie też skierowany na obowiązkową, 14-dniową kwarantannę domową.

Wyjątkiem są osoby:

  • z obszarów przygranicznych, które mieszkają w Polsce, ale pracują na co dzień w kraju sąsiednim,
  • kierowcy transportu kołowego – np. autobusów i busów.

Osoby te nie będą musiały przebywać kwarantanny.

Do kraju wpuszczone zostaną samoloty czarterowe z Polakami. Ci, którzy przebywają za granicą będą mogli wrócić do kraju także transportem kołowym, czyli samochodami osobowymi, busami i autokarami.

Z informacji wynika ponadto, że nie wszyscy obcokrajowcy objęci zostaną zakazem wjazdu do Polski. Część z nich nadal będzie mogła przyjeżdżać do naszego kraju. Wśród nich są:

  • małżonkowie obywateli polskich,
  • dzieci obywateli polskich,
  • osoby posiadające Kartę Polaka,
  • osoby posiadające prawo stałego lub czasowego pobytu na terenie RP lub pozwolenie na pracę.

Zakaz wjazdu na teren Polski nie obowiązuje:

  • obywateli RP
  • cudzoziemców, którzy są małżonkami albo dziećmi obywateli RP albo pozostają pod stałą opieką obywateli RP
  • osób, które posiadają Kartę Polaka
  • dyplomatów
  • osób posiadających prawo stałego lub czasowego pobytu na terenie RP lub pozwolenie na pracę
  • w szczególnie uzasadnionych przypadkach, wojewoda na terenie województwa, do którego chce przenieść się cudzoziemiec niewskazany wyżej, może udzielić zgodę na wjazd na terytorium RP
  • cudzoziemców, którzy prowadzą środek transportu służący do przewozu towarów.

 

Ruch pracowników

- Z zamknięcia granic wykluczyliśmy między innymi osoby, które pracują za granicą i codziennie dojeżdżają do pracy. Dotyczy to zarówno Polaków pracujących za granicą, jak i obcokrajowców pracujących w Polsce i dojeżdżających codziennie. Obcokrajowcy mogą przyjeżdżać do pracy za okazaniem odpowiedniego dokumentu potwierdzającego zatrudnienie i nie są w takiej sytuacji objęci kwarantanną – czytamy na rządowej stronie dotyczącej koronawirusa

Waldemar Urbanowicz, adwokat z kancelarii adwokacko-radcowskiej Gujski Zdebiak zastanawia się, czy możliwość ta nie stanie się sposobem obchodzenia wydanego przez rząd zakazu wjazdu cudzoziemców. – Informacja jest dość lakoniczna i tak naprawdę dopiero w najbliższych dniach dowiemy się, jak będzie rozwijała się sytuacja i jak to będzie funkcjonowało w praktyce – mówi mec. Urbanowicz. Zwraca uwagę, że transport towarowy będzie odbywał się bez przeszkód i będą udostępnione tzw. korytarze przejazdowe między państwami.

– Pracodawcy prawdopodobnie wprowadzą procedury bezpieczeństwa. Na przykład kierowcy nie będą wysiadali z samochodów a przed rozładunkiem będą podjeżdżali na specjalne strefy, w których pojazdy będą odkażane. To mają już przećwiczone po ptasiej i świńskiej grypie – podkreśla mec. Urbanowicz.

 


Pracownicy delegowani: wracać czy zostawać?

Dr Marcin Kiełbasa, prawnik Stowarzyszenia Inicjatywa Mobilności Pracy jest zdania, że koronawirus nie musi być powodem zawracania do kraju pracowników delegowanych. – To nie musi być wcale automat – mówi dr Kiełbasa. I dodaje: - Rozsądne byłoby ze strony pracodawcy, gdyby drogą mailową przekazał im usystematyzowane informacje i zalecenia co do sposobu postępowania i wymogów bezpieczeństwa. To byłoby wręcz wskazane, choć swoją drogą pracownicy delegowani (z wyłączeniem zleceniobiorców) są zobowiązani do zachowania ostrożności i dbałości o dobro pracodawcy i z tego względu nie powinni świadomie się narażać wychodząc po pracy na miasto.

Brak tej dbałości i zarażenie się może być bowiem, jak tłumaczy, powodem zerwania kontraktu przez zagranicznego kontrahenta z powodu tzw. siły wyższej, a wtedy pracownik, który spowodował taką sytuację musiałby się liczyć z potencjalnym roszczeniem odszkodowawczym ze strony pracodawcy.

Zdaniem dr Kiełbasy, nie w każdym jednak przypadku konieczny będzie powrót pracownika delegowanego do Polski. – Jeśli jest to osoba, która jest np. opiekunem osób starszych i po pracy nie opuszcza miejsca zamieszkania, to w państwie przyjmującym też może być bezpieczna (a nawet bezpieczniejsza niż w kraju) i nie musi wcale od razu wracać do Polski. Pod warunkiem oczywiście, że tym państwem nie są Włochy czy Chiny – podkreśla Marcin Kiełbasa.

 

- Nie spodziewam się, aby państwa przyjmujące nakazały opuszczenie swego terytorium pracownikom zagranicznym, choć oczywiście może się to zmienić. Pracownicy, którzy sami zechcą odstąpić od pracy i wrócić do Polski kierowani lękiem o pozostawioną tu rodzinę muszą jednak liczyć się z tym, że pracodawca może mieć wobec nich roszczenie – mówi z kolei mec. Waldemar Urbanowicz. Jak twierdzi, nie można wykluczyć, że zdarzą się pojedyncze przypadki, kiedy pracownik nie wytrzyma psychicznie i będzie gotowy wręcz porzucić pracę, czyli naruszyć podstawowe obowiązki pracownicze, byleby tylko wrócić do domu. - W takich sytuacjach apelowałbym jednak o rozsądek i studzenie emocji. Przede wszystkim zaś o dobrą komunikację. Radziłbym też pracodawcom indywidualne rozmowy np. poprzez Skype’a z każdym z pracowników z osobna po to, aby wiedzieć, czy pracownik nie jest rozkojarzony sytuacją i czy nadal daje rękojmię należytego wykonania pracy. To da pracodawcy możliwość wymiany pracowników, by zapewnić ciągłość robót czy renegocjowania umowy z kontrahentem zagranicznym – zaznacza mec. Urbanowicz.

  


Z kolei zdaniem Oskara Sobolewskiego, prawnika w Kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, eksperta Instytutu Emerytalnego, w przypadku pracowników, którzy pozostali za granicą w momencie, kiedy zgodnie z decyzją władz zostały zamknięte połączenia lotnicze z Polską, a także została wprowadzona 14 dniowa kwarantanna dla wszystkich przyjeżdżających do Polski, są dwie możliwości postępowania. Po pierwsze – pracownik, który został delegowany może wrócić do innego sąsiedniego kraju, w którym ruch lotniczy nie został zamknięty, w dalszej kolejności transportem kołowym wrócić do kraju gdzie będzie musiał poddać się wspomnianej kwarantannie. - W tym wariancie należy pamiętać, że w sytuacji, kiedy pracownik nie trafi połączeniem lotniczym do sąsiedniego kraju, może się okazać, że będzie musiał poddawać się kwarantannie w kilku państwach (o ile inne kraje mają analogiczne regulacje) – mówi Sobolewski. I dodaje: - Po drugie pracodawca może przedłużyć okres delegowania, zapewniając pracownikowi niezbędne warunki do pracy i umożliwić mu prace zdalną, do czasu kiedy pracownik będzie mógł wrócić do Polski. Jak podkreśla, sytuacja, w której znaleźliśmy się jest wyjątkowa i nie można przewidzieć, jakie kroki będzie podejmowała władza w kolejnych dniach. Dlatego ekspert radzi monitorować na bieżąco komunikaty władz i w najlepszy możliwy w danym dniu sposób zapewnić warunki do pracy i powrotu dla osób zatrudnionych.

Czytaj również: Pracodawcy delegowanych też liczą na rządowe wsparcie

Kiedy pracownik wraca na koszt własny

Jak zaznacza prawnik ze Stowarzyszenia Inicjatywa Mobilności Pracy, rozważając powrót do kraju, pracownicy muszą pamiętać o kosztach.
O ile w przypadku delegacji pracownika pracodawca jest zobowiązany pokryć jego koszty podróży, o tyle w przypadku pracowników delegowanych decydujące znaczenie ma prawo państwa wysyłającego. Polskie prawo co do zasady nie zawiera wymogu ponoszenia kosztów wyjazdu i powrotu pracownika delegowanego przez pracodawcę – zaznacza dr Kiełbasa. Oznacza to, że chcący wrócić przed czasem (tj. zakończeniem okresu oddelegowania) formalnie powinien sam zapłacić za przejazd. Choć, jak twierdzi dr Kiełbasa, nie można wykluczyć, że w tej szczególnej sytuacji, ze względów wizerunkowych, pracodawca zechciałby partycypować w tych kosztach.

Czytaj również: Loty zakazane - trudne i kosztowne powroty Polaków do kraju