Chodzi o poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (druk sejmowy nr 539).

Projekt, którego głównym celem jest wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń przed odpowiedzialnością karną urzędników podejmujących w ramach walki z epidemią kontrowersyjne decyzje, wpłynął do Sejmu w środę, 12 sierpnia, i jeszcze tego samego dnia został skierowany do I czytania w Sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Pierwsze posiedzenie komisji ma odbyć się dzisiaj o 11:15, ale – jak nam powiedziano w czwartek po południu w sekretariacie komisji – jest to wstępny plan, bo marszałek Sejmu Elżbieta Witek jeszcze oficjalnie nie zwołała tego posiedzenia. Już wiadomo, że na obecnym posiedzeniu (tj. w piątek, 14 sierpnia) Sejm nie zajmie się pracami nad nim, gdyż rano - głosami opozycji i 14 posłów PiS - Sejm odrzucił wprowadzenie go do porządku obrad tego posiedzenia izby niższej parlamentu.

Projekt już wczoraj wywołał jednak spory niepokój wśród przedsiębiorców zainteresowanych przepisami o pracy zdalnej i ekspertów, z którymi rozmawialiśmy próbując dowiedzieć się, o co chodzi.  

 

Cena promocyjna: 99 zł

|

Cena regularna: 99 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 69.3 zł


Praca zdalna do 4 września, a potem – nie wiadomo

Zgodnie z obowiązującym art. 3 ustawy w sprawie COVID-19, pracodawcy mogą zlecać pracownikom wykonywanie pracy zdalnej tylko do 4 września 2020 r. Do tego dnia obowiązuje ten przepis. Wprowadzając go ustawodawca zdecydował bowiem, że regulacja utraci moc obowiązującą po upływie 180 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Termin ten upływa właśnie 4 września br. Żeby tak się nie stało Sejm uchwalił 24 lipca 2020 r. stosowną zmianę w nowelizowanej ustawie o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 430). 

W uchwalonej przez posłów ustawie znalazł się art. 4 pkt 1, który przewiduje zmianę ustawy w sprawie COVID-19, a dokładnie zmianę art. 3 dotyczącego pracy zdalnej. Przepis ten stanowi, że w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu COVID-19, oraz w okresie 3 miesięcy po ich odwołaniu, w celu przeciwdziałania COVID-19 pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie, przez czas oznaczony, pracy określonej w umowie o pracę, poza miejscem jej stałego wykonywania (praca zdalna). Co więcej, zgodnie z art. 13 pkt 1 nowelizacji, przepis ten zacznie obowiązywać z dniem 5 września 2020 r.

Senat poprawia, Sejm rozpatrzy, a tu nowy projekt

Ustawą tą na trwającym do 13 sierpnia posiedzeniu zajmował się Senat, który w czwartek późnym wieczorem odrzucił ustawę w całości. Teraz trafi ona ponownie do Sejmu, który może odrzucić senackie poprawki. Być może Sejm zajmie się nim na dzisiejszym posiedzeniu.

Tymczasem w środę, 12 sierpnia 2020 r., do Sejmu wpłynął poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (wspomniany już druk sejmowy nr 539). Jego autorzy zaproponowali w nim, w art. 1 pkt 2, by przepis art. 3 stracił moc po upływie roku od dnia wejścia w życie tej  na razie projektowanej ustawy.

 


Skąd ta zmiana? Niestety nie wiadomo. Uzasadnienie dołączone do projektu jest w tej kwestii  bardzo enigmatyczne. - W projekcie ustawy przewidziano także przedłużenie obowiązywania przepisu stanowiącego podstawę do polecenia pracownikowi wykonywania pracy zdalnej – czytamy. W drugim z kolei miejscu tego uzasadnienia, dla wytłumaczenia powodu tak krótkiego vacatio legis (ustawa ma bowiem wejść w życie z dniem następującym po dniu ogłoszenia), posłowie napisali: - Termin ten ma uzasadnienie zarówno w odniesieniu do regulacji dotyczących wyłączenia odpowiedzialności karnej w zakresie określonym w projekcie ustawy, jak również w odniesieniu do przedłużenia możliwości wykonywania pracy zdalnej. Co ciekawe dalej wskazali, że „projekt ustawy nie wpływa sektor finansów publicznych” oraz że „projekt ustawy nie wpływa na działalność mikroprzedsiębiorców oraz małych, średnich i dużych przedsiębiorstw”.

Posłowie proponują, ale nie wyjaśniają

Usiłowaliśmy wczoraj skontaktować się z niektórymi posłami, którzy pod projektem się podpisali, by dowiedzieć się, dlaczego proponują wydłużenie okresu obowiązywania przepisu umożliwiającego pracę zdalną akurat o rok i dlaczego np. nie skorzystali z możliwości zmiany tego okresu przy okazji prac w Senacie. Nie udało się nam jednak rozmawiać telefonicznie z poseł Anną Milczanowską, która reprezentuje wnioskodawców tego projektu. Pani poseł nie odpowiedziała też na maila. W jej biurze poselskim powiedziano nam, że jest na urlopie i ma utrudniony dostęp do internetu. Nie udało się nam też porozmawiać ze wskazaną przez biuro prasowe klubu parlamentarnego PiS poseł Joanną Borowiak, która po otrzymaniu sms-a, tą samą drogą poinformowała nas, że „w tej chwili nie może rozmawiać”. Na pytanie, czy później będzie mogła, pani poseł już nie odpowiedziała.

Podobnie jak nie odpowiedział nam na to pytanie wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (podpisany pod projektem jako jeden z posłów PiS będących wnioskodawcami), którego poprosiliśmy o odpowiedź za pośrednictwem poczty elektronicznej.  

  

Rząd chce zyskać więcej czasu?

W Sejmie, przy okazji prac nad ustawą o pracownikach delegowanych Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej poinformowała, że rząd zamierza przenieść przepisy o pracy zdalnej do Kodeksu pracy. - Obecnie pracujemy nad wprowadzeniem pracy zdalnej do Kodeksu pracy – powiedziała wówczas podczas sejmowego wystąpienia minister Maląg. 

Wydłużenie obowiązywania przepisu o pracy zdalnej w ustawie w sprawie COVID-19 jest więc okresem przejściowym – do czasu uchwalenia stosownej  zmiany w prawie pracy. Prace nad rozwiązaniami legislacyjnymi w Kodeksie są prowadzone w Radzie Dialogu Społecznego. Pytanie więc, czy najnowszy projekt posłów PiS ma dać rządowi ten potrzebny czas (na wypadek opóźnienia i braku porozumienia w łonie RDS co do konkretnych rozwiązań), czy też jest po prostu efektem zapominalstwa w natłoku zmian legislacyjnych.

- Pracodawcy wystąpili niedawno z rekomendacją w zakresie pracy zdalnej i wnioskiem o zajęcie się tą kwestią na poziomie RDS. Uznano wspólnie, że temat pracy zdalnej powinien być najpierw podjęty na zespole problemowym RDS ds. prawa pracy. Póki co prace zespołu jeszcze nie ruszyły, odbyło się jedynie jedno spotkanie ekspertów z udziałem przedstawicieli ministerstwa (na dodatek nie w ramach RDS), na którym poruszono zagadnienia, którymi należy się zająć i które budzą najwięcej kontrowersji – mówi Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ. I dodaje: Oczekujemy oficjalnego terminu posiedzenia, na którym będą uzgadniane poszczególne zapisy, natomiast przewiduję, że na prace na poziomie plenarnym RDS jeszcze trochę poczekamy. Mam oczywiście nadzieję, że rząd zamierza przygotowywać zapisy od samego początku w konsultacji z partnerami społecznymi i nie będziemy w tym zakresie zaskakiwani. Liczę również że osiągniemy porozumienie.

Według Sebastiana Koćwina, na pewno szczegółowe zapisy muszą brać pod uwagę dobro pracowników. - Burzliwa dyskusja czeka nas zapewne w kwestiach związanych z ekwiwalentem dla pracownika za ponoszone koszty i z BHP. Poza tym uważamy, że optymalnym rozwiązaniem jest częściowe wykonywanie pracy w siedzibie firmy i częściowe w domu, na przestrzeni pewnego okresu rozliczeniowego – podkreśla wiceprzewodniczący OPZZ.

Czytaj również: Praca zdalna zostanie na dłużej, a potem trafi do kodeksu>>