Dodatek węglowy, którego wprowadzenie zaproponował rząd w przekazanym do Parlamentu projekcie ustawy (druk sejmowy nr 2471), którego pierwsze czytanie odbyło się w minioną środę, jest kolejnym świadczeniem pieniężnym, o którego przyznaniu osoba ubiegająca się zostanie poinformowana na wskazany przez nią adres poczty elektronicznej. Przyznanie przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta dodatku węglowego nie będzie wymagało wydania decyzji. Decyzja ma być wydawana tylko w przypadku odmowy przyznania dodatku węglowego, uchylenia oraz rozstrzygnięcia w sprawie nienależnie pobranego dodatku węglowego.

Czytaj też: Prawidłowa budowa decyzji administracyjnej - komentarz praktyczny >>>

Po dodatku osłonowym to będzie kolejny dodatek, w przypadku którego rządzący zastępują decyzję o jego przyznaniu - informacją. Ta forma zakomunikowania wnioskodawcy pozytywnego rozpatrzenia jego wniosku staje się coraz powszechniejsza. Od 1 stycznia 2022 r. także ZUS informuje rodziców o przyznaniu im świadczenia opiekuńczego na dziecko, czyli tzw. 500+. Jednak ustawodawca nie jest konsekwentny w swoim podejściu do wydawania decyzji tylko przy odmowie przyznania świadczenia czy dodatku. Bo w przypadku tzw. czternastej emerytury ZUS wydaje decyzję tylko tym, którym czternastkę przyznaje, a nie tym, którym to świadczenie nie przysługuje.

Szkopuł w tym, że rozwiązanie to, jest tylko z pozoru pozytywne dla obywateli. W praktyce zaś tak realizowane przez rządzących uproszczenie procedury administracyjnej może pozbawić obywateli zapisanego w Konstytucji RP prawa do sądu.

Czytaj również: 

Rząd ogranicza biurokrację - milcząca zgoda zamiast decyzji>>
Czternasta emerytura nie dla każdego, a odwołania nie ma>>
 

Informacja zamiast decyzji

Dlaczego zastąpienie decyzji informacją jest niebezpieczne dla praw obywateli ubiegających się o różne świadczenia, najlepiej widać na przykładzie wspomnianego 500+. Jego przyznanie nie wymaga wydania decyzji. Zgodnie z art. 13a ustawy z dnia 11 lutego 2016 r. o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, Zakład Ubezpieczeń Społecznych udostępnia osobie ubiegającej się o świadczenie wychowawcze informację o jego przyznaniu na jej profilu informacyjnym. Jedynie w sprawach odmowy przyznania świadczenia wychowawczego, uchylenia lub zmiany prawa do świadczenia wychowawczego oraz nienależnie pobranego świadczenia wychowawczego ZUS wydaje decyzję. I tyle.

Czytaj też: Odwołanie w ogólnym postępowaniu administracyjnym - komentarz praktyczny >>>

- Teoretycznie miało to być uproszczenie postępowania administracyjnego w sprawach, w których odpowiedź urzędu sprowadza się do prostego "tak" lub "nie". I na pierwszy rzut oka wydaje się to być dobre rozwiązanie. Problemy zaczynają się, gdy informacja nie satysfakcjonuje osoby, która o coś się ubiegała. Niby otrzymała świadczenie, ale np. nie w takiej wysokości, jakiej się spodziewała. Prosty przykład - dodatek osłonowy. Jego wysokość zależy m.in. od liczby osób w gospodarstwie domowym i źródła ciepła. Jeśli dodatek zostanie przyznany, to osoba dostanie informację. Problem zacznie się, gdy nie zgodzi się z wysokością przyznanego dodatku - mówi Magdalena Januszewska, radca prawny, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego.

 


Skarga na bezczynność czy wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy?

Jak tłumaczy mec. Januszewska, problemem jest samo wejście na ścieżkę odwoławczą. - O ile w decyzjach jest pouczenie, jak należy się odwołać, to w przypadku informacji nie ma prostej ścieżki odwoławczej, bo z założenia pozytywnie rozstrzyga sprawę – zauważa.

Czytaj też: Odwołanie w ogólnym postępowaniu administracyjnym - organ właściwy do rozpatrzenia odwołania, treść, tryb i termin wniesienia odwołania - komentarz praktyczny >

- Wydaje się w pełni dopuszczalne, by w zakresie czynności materialno-technicznych, gdy komuś coś się należy z mocy prawa, przekazywana jest jedynie informacja, a decyzje są wydawane tylko wtedy, gdy następuje odmowa (przyznania świadczenia, uwzględnienia wniosku) – mówi prof. Hubert Izdebski, prawnik, ekspert w dziedzinie samorządu terytorialnego i administracji publicznej. Jak twierdzi, dyskusyjna jest jedynie forma elektroniczna, jako jedyna forma składania różnego rodzaju wniosków czy uzyskiwania formalnych „informacji”, bo nie każdy musi mieć komputer czy smartfon. – Co do tego mam wątpliwości. Moim zdaniem, powinna być podwójność, czyli zainteresowany powinien móc wybrać, czy chce składać wnioski elektronicznie czy w wersji papierowej, ale to musi być jego wybór, a nie urzędu. Wystarczyłoby np., żeby urząd raz w roku wysyłał ankietę z pytaniem, w jakiej formie dana osoba chce składać wnioski czy uzyskiwać "informacje", oczywiście ankietę papierową – podkreśla prof. Izdebski.

Czytaj też: Kolejność postępowań administracyjnych dotyczących weryfikacji decyzji >>>

Jak w takiej sytuacji powinna postąpić osoba, która otrzymuje się informację o przyznaniu np. świadczenia 500+, lecz kwestionuje treść informacji, np. co do podziału kwoty świadczenia w razie opieki naprzemiennej?

Zdaniem prof. Huberta Izdebskiego, w pierwszej kolejności można złożyć wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy do organu, który przekazał informację w odpowiedzi na wniosek, czyli wydał akt z zakresu administracji publicznej. W przypadku świadczenia 500plus – do dyrektora oddziału ZUS, który rozpoznawał wniosek. Wówczas, gdy spór dotyczy np. opieki naprzemiennej i kwestionowana jest np. przez żonę zasadność podziału kwoty na oboje małżonków, stroną postępowania będzie małżonek. – Jeżeli ktoś nie chce składać wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, może od razu złożyć skargę do sądu administracyjnego. Składa się ją za pośrednictwem urzędu, który prowadził postępowanie w sprawie wniosku. Skarga przysługuje bowiem nie tylko na decyzje, ale i inne indywidualne akty lub czynności z zakresu administracji publicznej, na podstawie których nabywa się prawo lub nakładany jest obowiązek. Wtedy najwyżej sąd zdecyduje, co zrobi z taką skargą – podkreśla prof. Izdebski. Jak mówi, tego rodzaju sprawy musiałyby trafić do sądu, by można było się przekonać, czy pozostają one pod kontrolą sądową. – Trzeba po prostu spróbować. Moim zdaniem, powinny być – dodaje.  

Czytaj też: O możliwości wydania decyzji kasacyjnej w wyniku rozpoznania wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy >>>

W opinii prof. Izdebskiego, to, czy w czynnościach materialno-technicznych ma być wydawana decyzja pozostaje w gestii ustawodawcy. Bo już dziś np. przy rejestracji samochodu nie ma decyzji, podobnie jak nie ma jej przy nadawaniu numeru PESEL. Z kolei NIP jest nadawany podatnikowi w drodze decyzji. - Nie widzę tu specjalnie problemu - zaznacza.

- Moim zdaniem w pewnych sytuacjach można skarżyć się na bezczynność organu – wskazuje z kolei mec. Magdalena Januszewska.

Czytaj też: Skarga na bezczynność organu administracji (przewlekłość postępowania) wniesiona po załatwieniu sprawy przez organ >>>

 

Sprawdź również książkę: Prawo administracyjne ebook >>


Długa i niepewna droga po sprawiedliwość

Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy wskazują, że dojście do sądu i do korzystnego dla danej osoby rozstrzygnięcia, może nie być wcale takie proste i może trwać nawet kilka lat. Po pierwsze ustalenia będzie wymagało to, jak do samej „informacji” podejdą sądy, a dopiero potem – wydanego przez organ rozstrzygnięcia.

- W Konstytucji RP zawarte są zasady zaufania obywatela do państwa i określoności prawa. Są one ze sobą ściśle powiązane. Jednym z podstawowych typów działalności państwa jest bowiem tworzenie prawa, które powinno przejrzyste, czytelne i zrozumiałe. Państwo nie może „zaskakiwać” i tworzyć pułapek prawnych na obywateli, czyli sytuacji, w których nie wiedzą, jak mają postąpić. Im bardziej przepisy oddalają się o tych standardów, tym częściej są łamane lub obchodzone, tym większa jest frustracja obywateli i mniejsze zaufanie do państwa. No bo jak ufać komuś, kto rzuca nam prawne kłody pod nogi. W mojej ocenie, te przepisy godzą we wspomniane zasady. Jest w nich też jakiś brak logiki. Jakie jest bowiem uzasadnienie tego, że decyzja odmowna jest decyzją a pozytywna, która wcale nie musi być taka pozytywna, bo może nie w pełni odpowiadać obywatelowi, jest jakąś tam informacją. Mam wątpliwości, czy kształt tych przepisów jest w ogóle zgodny z podstawowymi zasadami techniki legislacyjnej. Owszem rozumiem, że upraszczanie procedur administracyjnych jest wartością, ale nie może ono oznaczać jednoczesnego mieszania pojęć. Obywatel musi mieć jasność, jak ma się zachowywać wobec urzędu i jak urząd ma postępować wobec niego – mówi dr hab. Grzegorz Makowski z Fundacji im. Stefana Batorego i SGH. I dodaje: - Przepis art. 107 par. 1 K.p.a. wymienia kilka podstawowych cech, jakie ma mieć decyzja. A z orzecznictwa sądów wynika, że wystarczy oznaczenie organu, wskazanie adresata i opisanie rozstrzygnięcia, żeby uznać ten czy inny akt urzędu wyrażony na piśmie jako decyzję administracyjną. Tyle, że o tym dowiadujemy się po tym, jak już trafimy do sądu.

Czytaj też: Model administracyjnego postępowania uproszczonego >>>

W opinii prof. Makowskiego, uchwalanie przepisów ustawowych, w których z premedytacją tworzy się niedookreślone rozwiązania, które mogą okazać się decyzjami w rozumieniu KPA, albo nie, to kreowanie swego rodzaju szarej strefy legislacyjnej i działanie na szkodę obywatela. - Formuła jakieś „informacji”, która w przeciwieństwie do decyzji nie będzie zawierać wskazania podstawy prawnej, uzasadnienia czy pouczenia o ścieżce odwoławczej to też swoista ucieczka państwa od odpowiedzialności i przerzucenie jej na obywateli. Państwo poinformuje cię, że coś tam rozstrzygnęło, a jak ci to obywatelu nie pasuje to idź sobie do sądu, ustal najpierw czy to coś o jest decyzją administracyjna czy nie, a później ewentualnie dalej się od niej odwołuj - mówi.

Zdaniem prof. Makowskiego, zamiast iść normalnie trybem decyzji, zainwestować w urzędników, podnosić ich zarobki, wiedzę, umiejętności interpersonalne, władza woli „upraszczać” procedury administracyjne tworząc takie legislacyjne buble. - To będzie przeciwskuteczne. Ani obywatelom, ani urzędnikom, ani sądom nie ułatwi to życia – podkreśla prof. Grzegorz Makowski.

 

 

Determinacja i różne wskazówki

- Od aktu, który posiada cechy decyzji administracyjnej, przysługuje odwołanie do organu wyższej instancji, ewentualnie skarga do sadu administracyjnego – uważa Przemysław Mazur, radca prawny, managing associate w Romanowski i Wspólnicy. Według niego, wystarczającą podstawą do odwołania są przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. – Niestety, by przejść całą ścieżkę odwoławczą konieczna jest determinacja i środki finansowe, czego najczęściej brakuje osobom, których to dotyczy – dodaje.

Zdaniem mec. Magdaleny Januszewskiej, w tych sprawach porady można szukać w punktach nieodpłatnej  pomocy prawnej. Być może instrukcji udzielą urzędnicy, ale istnieje ryzyko, że udzielane przez nich wskazówki mogą być różne.