- W Konstytucji RP zapisana jest hierarchia źródeł prawa. Zarządzenie wewnętrzne nie może uchylać ustawy, a obowiązujące przepisy nie dają pracodawcy instrumentu do żądania takich informacji – mówi Mariusz Woźniak, radca prawny, właściciel kancelarii, pełnomocnik pracowników, którzy zaskarżyli do sądu pracy karę porządkową nałożoną na nich przez pracodawcę.

Ta sprawa pokazuje, jak niezbędne jest uregulowanie w ustawie kwestii weryfikacji szczepień pracowników przez pracodawców. Przygotowanie przepisów zapowiadał już w sierpniu 2021 r. Adam Niedzielski, minister zdrowia. Ostatecznie projekt przepadł jeszcze na etapie prac rządowych, a potem były dwa kolejne projekty poselskie, które nie przeszły nawet przez Sejm. 

Czytaj również:

Sejm odrzucił projekt ustawy o testowaniu pracowników i donosach o zakażeniu
Projekt PiS o testowaniu pracowników uderzy w kondycję polskich firm
 

Zarządzenie wewnętrzne pracodawcy

Powodem sporu stało się wewnętrzne zarządzenie pracodawcy, w którym postanowił, że warunkiem przystąpienia do zajęć jest okazanie certyfikatu szczepienia i wypełnienie oświadczenia zdrowotnego, a w przypadku osób niezaszczepionych - poddanie się szybkiemu testowi antygenowemu oraz wypełnienie oświadczenia zdrowotnego. W ten sposób pracodawca zobowiązał swoich pracowników do przedstawiania informacji, których pozyskanie przez pracodawcę jest wątpliwe na gruncie obowiązującego prawa lub do poddawania się szybkiemu testowi antygenowemu, do czego zobowiązać zgodnie z przepisami nie może.

- Jestem formalistą. Jeżeli prawo nie nakazuje czegoś robić, to uważam, że nie muszę – mówi jeden z pracowników, który poskarżył się do sądu na swojego pracodawcę. Dlatego, jak tłumaczy, nie poinformował pracodawcy czy jest zaszczepiony, nie poddał się też testowi.

Czytaj: Obowiązek pracodawcy zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy w kontekście szczepień ochronnych, a prawo pracownika do odmowy poddania się szczepieniu >

- Moi klienci stawili się do pracy. Jednak wcześniej nie przedstawili certyfikatów szczepienia oraz nie udali się na testy przeciwko COVID-19. Pracodawca informacje te już posiadał bezpośrednio z laboratorium wykonującego testy na zlecenie pracodawcy. Moi mocodawcy zostali wyproszeni i zakomunikowano im, że zostaną ukarani karami porządkowymi - naganami. Kolejnego dnia pracownicy stawili się u dyrektora – mówi serwisowi Prawo.pl mec. Mariusz Woźniak. Jak twierdzi, pracownicy przedstawili swoje racje, wskazując na brak podstaw do zbierania informacji o zaszczepieniu i testowaniu, w tym kierowaniu na testy przez pracodawcę, jednak te nie zostały uwzględnione. - Kary nagany zostały nałożone, przy czym były już przygotowane i jedynie wyciągnięto je z teczki. Pracownicy złożyli sprzeciwy od wymierzonych kar. Pracodawca zmienił wówczas karę porządkową - z nagany na upomnienie. Następnie złożyli pozew do sądu, który został uwzględniony. Wyrok jest nieprawomocny, nie znamy jeszcze jego uzasadnienia, bo zapadł na posiedzeniu niejawnym, bez rozprawy i wzywania świadków – podkreśla mec. Woźniak.

Sprawdź: Czy można wydać polecenie poddania się szczepieniu przeciwko COVID-19 pracownikowi zatrudnionemu na stanowisku administracyjno-biurowym w podmiocie leczniczym? >

- Trwało to pół roku, od sierpnia 2021 r., kiedy wprowadzono zarządzenie. W tym czasie pracowałem, ale moja obecność w miejscu pracy była ograniczana, nie mogłem np. uczestniczyć w spotkaniach, w których brało udział więcej osób. Pracodawca wypłacał mi wynagrodzenie, ale nie dostałem premii i nagrody rocznej. Cała sytuacja była bardzo wyniszczająca psychicznie, dlatego w połowie stycznia zadeklarowałem się jako osoba zaszczepiona – opowiada skarżący. Przyznaje, że w zakładzie pracy jest jeszcze kilkanaście osób, które - tak jak on – nie chciały ani poinformować pracodawcy, czy są zaszczepione, ani poddawać się testom, i które nadal nie poddają się temu zarządzeniu. – Od sierpnia 2021 r. to wewnętrzne zarządzenie funkcjonuje, chociaż nie ma podstawy prawnej. Nie dziwi mnie, że dzieje się tak w instytucji państwowej. Gdyby był to prywatny przedsiębiorca, wówczas to on poniósłby ewentualne koszty spadków obrotu firmy ze względu na nagłośnienie sprawy w mediach, a tak, dyrektor, kierujący instytucją budżetową nie ponosi żadnej odpowiedzialności – dodaje.

Także drugi z pracowników, którzy wystąpili na drogę sądową podkreśla, że nie widzi podstawy prawnej do podawania takich danych pracodawcy. – Szłam do pracy w przekonaniu, że nie będę musiała podawać danych wrażliwych, a tu okazuje się, że pracodawca żąda ich na podstawie zarządzenia wewnętrznego – mówi. I dodaje: - Jestem w grupie osób, które dużo wcześniej złożyły u dyrektora oświadczenie na piśmie, że nie zamierzają przekazywać tego rodzaju danych. Wielokrotnie prosiliśmy go też o podanie podstawy prawnej takiego żądania, ale w odpowiedzi słyszeliśmy, że tą podstawą jest jego zarządzenie.

Zdaniem pełnomocnika skarżących, prawo pracy nie zezwala na gromadzenie takich informacji. – Pracodawca nie wchodził w spór co do faktów. Kwestią sporną było jedynie to, czy pracownik może odmówić okazania pracodawcy certyfikatu covidowego i czy może odmówić poddania się testowi. Naszym zdaniem, może. Ponieważ przepis Kodeksu pracy dotyczący bezpiecznych i higienicznych warunków, jakie ma zapewnić pracodawca, nie może ingerować w tak ważne dane. Nie ma znaczenia, w jakim celu są one zbierane. I takie też argumenty prawne przedstawiliśmy – podkreśla mec. Mariusz Woźniak.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie, Wydział VIII Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uchylił kary porządkowe nałożone na grupę pracowników wyrokiem z dnia 26 stycznia 2022 r. (sygn. akt VIII P 475/21).  Pracodawcą jest instytucja państwowa.

 


 

RODO nie daje podstawy prawnej. Prawo krajowe też nie

Prof. Grzegorz Sibiga, partner w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy oraz kierownik Zakładu Prawa Administracyjnego w Instytucie Nauk Prawnych PAN nie ma wątpliwości co do tego, że w polskim prawie nie występuje żaden przepis obligujący pracownika do podawania takich danych na żądanie pracodawcy. Z tych powodów, jak przypomina, w parlamencie miały miejsce nieudane prace nad uchwaleniem stosownej ustawy. - Przepisy RODO jedynie określają dopuszczalne sytuacje przetwarzania, w tym zbierania, danych o stanie zdrowia, natomiast nie wprowadzają obowiązku podawania takich danych pracodawcy. Jednak nawet w kwestii dopuszczalności RODO tylko kierunkowo określa przypadki dopuszczalnego przetwarzania danych zdrowotnych (np. przeciwdziałanie transgranicznemu zagrożeniu epidemicznemu), ale w kwestii szczegółów odsyła do przepisów krajowych, których nie mamy – podkreśla prof. Sibiga. I dodaje: - Dlatego również na gruncie RODO nie występuje jednoznaczna podstawa do czynności pracodawcy na takich danych.

Czytaj: Kiedy zgłaszać naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych? >

- Nie znamy jeszcze uzasadnienia sądu i nie wiem, co przesądziło o wydaniu takiego wyroku, niemniej jednak uważam, że jest problem z pozyskiwaniem takich danych przez pracodawców – mówi Łukasz Kuczkowski, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. Jak podkreśla, pracodawcy mają jednak różne instrumenty pozwalające na organizację pracy w zakładzie pracy. Mogą np. potraktować pracę zdalną jako benefit i uzależnić wysłanie pracownika do domu od okazania przez niego paszportu covidowego albo przyznać dodatkowy dzień wolny z tytułu szczepienia i również oczekiwać, że pracownik, który z tego dnia będzie chciał skorzystać, potwierdzi swoje uprawnienie. – Ale to jest uprawnienie a pracownik ma wybór. W tej sprawie mam wątpliwość, czy pracodawca mógł zarządzeniem wewnętrznym w ogóle uzależnić dopuszczenie do wykonywania pracy i czy mógł nałożyć karę na pracowników. Z opisu wynika, że pracownicy mogli wykonywać pracę, ale była ona inaczej zorganizowana. Pytanie więc, w jakim celu pracodawca zbierał te dane. Czy na ich podstawie inaczej organizował pracę pracownikom, którzy takiej informacji nie przekazali, biorąc pod uwagę kwestie bhp i bezpieczeństwa innych pracowników? - zauważa mec. Kuczkowski. I dodaje: - Takie rozwiązanie jest moim zdaniem dopuszczalne. W takim przypadku naruszenie zarządzenia wewnętrznego może nie wystarczyć do karania pracowników. Pytanie więc, czy karanie w tym przypadku jest w ogóle zgodne z prawem.