- Nowi biedni emeryci to określenie pojawiającej się nowej, coraz liczniejszej, grupy społecznej. To już nie są jednostki. To grupa ekonomicznie upośledzona. W ¾ dotyczy to kobiet, a także osób wykluczonych komunikacyjnie, które i tak są w trudniejszej sytuacji ekonomicznej. To jest problem ekonomiczny, ale również problem społeczny - mówiła podczas posiedzenia sejmowej Komisji polityki senioralnej dr Elżbieta Ostrowska, przewodnicząca zarządu głównego Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Przypomniała, że problem dotyczy osób, które pracowały w okresie istotnych przemian społeczno-gospodarczych. -  Uzyskanie wtedy umowy o pracę często graniczyło z cudem. Ludzie imali się jakiegokolwiek zajęcia, również „na czarno” po to, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. Miejmy tę świadomość, zanim powiemy, że sami na to zasłużyli - podkreśliła dr Ostrowska.

 


Groszowych emerytur coraz więcej

Corocznie rośnie liczba emerytów, którzy pobierają świadczenie emerytalne niższe od najniższego. Obecnie najniższa emerytura wynosi 1878,91 zł brutto, czyli około 1709,81 zł netto miesięcznie. 437,9 tys. osób (dane ZUS z marca br.) pobiera emeryturę niższą od tej kwoty, najczęściej pomiędzy 900 a blisko 1200 zł. To już 9,9 proc. emerytów. W 2011 r. było to 4,2 proc. emerytów nowosystemowych, czyli pobierających świadczenie po zmianie systemu w 1999 r.

Mamy pół tysiąca osób, które mają emeryturę w kwocie do 10 zł. W Polsce są obecnie dwie osoby, które mają emeryturę w wysokości 2 groszy – pani, która przepracowała jeden dzień i pan, który pracował miesiąc - poinformowała zastępczyni dyrektora Departamentu Statystyki i Prognoz Aktuarialnych ZUS. Tymczasem, jak poinformował Bartosz Gaca, dyrektor Departamentu Świadczeń Emerytalno-Rentowych w ZUS, średni koszt obsługi sprawy o świadczenie emerytalno-rentowe, według danych za 2024 rok, wynosi około 188 zł. Średni koszt wypłaty jednego świadczenia to 2,71 zł, a w przypadku przekazu pocztowego to 10,27 zł. Emeryt, niezależnie od wysokości emerytury, może też wyrobić legitymację, co wiąże się także z kosztem.

- Po osobie z tzw. groszową emeryturą osoby uprawnione mogą otrzymać rentę rodzinną, która jest równa najniższej emeryturze. Emeryci z emeryturą niższą niż minimalna otrzymują także 13. i 14. Emeryturę, a także dodatek pielęgnacyjny - wskazał Bartosz Gaca.

- Absurdem ekonomicznym jest sytuacja, w której koszty wydania decyzji i przesłania jej przewyższają koszty samej emerytury – podsumowuje dr Ostrowska.

Czytaj więcej: Najniższa emerytura w grudniu 2024 r. wynosiła 0,02 zł. Pobierały ją 2 osoby: solidarnie kobieta i mężczyzna>>

Niskie emerytury, wyższe koszty pomocy społecznej

Dr Anita Richert-Kaźmierska z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej zwraca uwagę, że w latach 80. i 90. rynkiem pracy rządziły śmieciówki. - Możemy powiedzieć, że to problem tych osób, które nie zadbały o swoją emeryturę, ale to nieprawda, bo to wraca do nas w pomocy społecznej. Według prognoz ZUS za kilkanaście lat to będzie już 650 tys. osób. Do tego dojdzie jeszcze ogromna grupa miliona osób, która zasili grupę „bieda emerytów”, jak wynika z raportu ZUS „Dobrowolne ubóstwo” - mówi dr Richert-Kaźmierska.

Raport dotyczy osób samozatrudnionych, które są szczególnie zagrożone ubóstwem emerytalnym. Z kolei opracowanie „Nowi biedni emeryci. O osobach uzyskujących świadczenia emerytalne niższe niż emerytura minimalna” Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych wskazuje, że zbyt niska emerytura, planowana jako główne źródło utrzymania przez 80 proc. osób o emeryturze niższej niż minimalna, będzie stanowić znaczące obciążenie systemu pomocy społecznej. Jak wynika z badań prowadzonych przez autorów opracowania, wpływ na karierę zawodową, zwłaszcza kobiet, często miała m.in konieczność opieki nad dzieckiem, w tym z niepełnosprawnością, albo niesamodzielnym bliskim - rodzicem czy teściami. Dlatego też dla przebiegu karier zawodowych ogromny wpływ mają usługi społeczne i dostępność do nich - usługi opiekuńcze, wychowawcze, pielęgnacyjne. Tymczasem w latach 90. usługi społeczne ograniczano z braku środków finansowych, jak np. liczbę  przedszkoli czy żłobków.

W opinii dr Elżbiety Ostrowskiej jedynym rozwiązaniem na ograniczenie zwiększania liczby osób z bardzo niskimi emeryturami jest zamknięcie systemu, czyli przepisy prawne, które by uzależniały ubezpieczenie społeczne, a tym samym również możliwość otrzymania świadczenia emerytalnego od jakiegoś minimalnego okresu pracy.

Poseł Stanisław Szwed, były wiceminister rodziny i polityki społecznej (w rządzie PiS) podkreśla, że konieczne jest zatrzymanie obecnego trendu, chociażby poprzez zmianę systemu wypłaty emerytur, których obsługa jest wyższa niż samo świadczenie. - Można je wypłacać raz na 3 miesiące, pół roku. Te rozwiązania były gotowe w ministerstwie, może warto po nie sięgnąć – zauważył.