W pierwszym kwartale 2020 roku sądy ogłosiły postanowienia o upadłości 135 firm i restrukturyzacji 91, w sumie 232. To o 4 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2019 r. - wówczas było ich 224. Upadłości było więcej,  mimo że do połowy marca gospodarka jeszcze prężnie działała. Tak podaje Grupa Coface zajmująca się ubezpieczeniami należności. 

Prawnicy nie mają najmniejszej wątpliwości, że z miesiąca na miesiąc ich liczba będzie wzrastała. I chociaż nowelizacja tarczy antykryzysowej (tzw. tarcza antykryzysowa 2) wprowadza pewne rozwiązania ułatwiające działanie firmom w kłopotach finansowych, to przede wszystkim odcina od pomocy te, które działając zgodnie z przepisami złożyły wniosek o restrukturyzację lub upadłość, nawet, jeśli ich przyczyną była epidemia.

 


Wnioski w trybie pilnym i zawieszenie biegu terminów

Na nowelizację tarczy antykryzysowej składa się nowa ustawa o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, która nowelizuje też ustawę z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych ze zwalczaniem COVID 19. Nowelizacja poszerza katalog spraw pilnych o wnioski restrukturyzacyjne oraz o zawarcie układu na zgromadzeniu wierzycieli przez osobę fizyczną nieprowadzącą działalności gospodarczej. Ponadto  przewiduje zawieszenie 30-dniowego terminu na złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości, jeżeli powód powstał w czasie stanu zagrożenia albo stanu epidemii.

Obecnie, zgodnie z art. 21 prawa upadłościowego dłużnik jest obowiązany, nie później niż w terminie trzydziestu dni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do ogłoszenia upadłości, zgłosić w sądzie wniosek o jej ogłoszenie. Nowy art 15zzra specustawy mówi zaś, że jeżeli podstawa do ogłoszenia upadłości powstała w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo epidemii, a stan niewypłacalności powstał z powodu Covid-19, 30 dniowy bieg terminu nie rozpoczyna się, a rozpoczęty ulega przerwaniu. Po tym okresie termin ten biegnie na nowo. Jeżeli niewypłacalność powstała w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo epidemii domniemywa się, że zaistniała z jej powodu. Za sprawą poprawki senackiej ten przepis ma zacząć obowiązywać od 13 kwietnia.

Krok w dobrym kierunku

Dr Paweł Bartosiewicz, radca prawny w zespole postępowań restrukturyzacyjnych i upadłościowych Allen&Overy, uważa, że odroczenie na czas epidemii terminu na złożenie przez niewypłacalnego przedsiębiorcę wniosku o ogłoszenie upadłości, to zdecydowanie krok w dobrym kierunku. - Był on postulowany od początku przez ekspertów. Analogiczne rozwiązanie wprowadzono także w innych jurysdykcjach, np. w Austrii i Niemczech - mówi dr Bartosiewicz. Zauważa jednak, że w wielu przypadkach trudno będzie w praktyce definitywnie stwierdzić, kiedy dokładnie dany przedsiębiorca utracił zdolność do bieżącego pokrywania swoich zobowiązań i jaki czynnik o tym zdecydował. - Oznacza to, że część przedsiębiorców będzie miało wątpliwość, czy korzysta z odroczenia terminu na złożenie wniosku. Szczególnie niejednoznaczne będą sytuację, gdy spadek obrotów z powodu epidemii był jednym z kilku niezależnych powodów kłopotów finansowych danego podmiotu - dodaje. To jednak nie jedyny mankament nowych przepisów.

Fala wniosków o upadłość zostanie przesunięta

Wojciech Bokina, doradca restrukturyzacyjny, radca prawny i partner w kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy uważa, że wprowadzana regulacja może przynieść skutki odmienne od oczekiwanych. Oczekiwane, to danie czasu firmom na poprawę sytuacji finansowej pogorszonej epidemią. - Odsunięcie w czasie obowiązku złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości spowoduje jedynie odłożenie w czasie fali wniosków o ogłoszenie upadłości, która będzie znacznie większa niż obecnie - ocenia. Jeśli bowiem brak jest obowiązku złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości, a w związku z tym sankcji za niezłożenie wniosku o ogłoszenie upadłości, to wielu przedsiębiorców pozaciąga większe zobowiązania u kolejnych kontrahentów, których i tak nie jest w stanie spłacić i przez to spowoduje problemy płynnościowe u większej ilości podmiotów. Skutkiem tego będzie jeszcze więcej wniosków o ogłoszenie upadłości w przyszłości – uważa mec. Bokina.

Czytaj w LEX: Funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w obliczu koronawirusa >

Ponadto nowelizacja nie daje przedsiębiorcom instrumentów pozwalających obronić się przed złożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości przez ich wierzycieli. - Dodatkowo, termin na złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości przez samego dłużnika, który rozpocznie swój bieg już po zniesieniu stanu epidemii, nadal będzie wynosił 30 dni – ocenia Przemysław Wierzbicki, partner w kancelarii KKLW. Ten sam problem dostrzega dr Paweł Bartosiewicz. - Na zasadach ogólnych, każdy wierzyciel może nadal wnioskować o ogłoszenie upadłości. Uchwalona ustawa nie ingeruje bowiem w definicję niewypłacalności, lecz znosi odpowiedzialność członków zarządów niewypłacalnych spółek za niezłożenie wniosku upadłościowego w okresie epidemii. Oznacza to, że na wniosek wierzycieli sądy mogą w okresie epidemii ogłaszać upadłość przedsiębiorców, również tych którzy stali się niewypłacalni z powodu COVID-19. Tymczasem, w niektórych krajach, np. Hiszpanii, Macedonii Północnej, Rosji, Turcji wyłączono możliwość otwarcia nowych postępowań upadłościowych - tłumaczy. Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, uważa jednak, że to dobry przepis, choć nie uwzględnia tego, że po ustaniu epidemii przedsiębiorca będzie miał nadal tylko 30 dni na poprawienie sytuacji firmy.

Czytaj w LEX: Tarcza antykryzysowa - rozwiązania dla przedsiębiorców i pracowników >

 

Wniosek o restrukturyzacje pozbawia pomocy

Z drugiej strony nowa ustawa o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, która przewiduje m.in. wsparcie udzielane przez Agencję Rozwoju Przemysłu zwłaszcza dla branży transportowej, zawiera przepis, który pozbawia pomocy firmy w restrukturyzacji czy upadłości. Zgodnie z jej art. 2 wsparcia nie stosuje się do przedsiębiorców, których trudna sytuacja finansowa nie jest następstwem epidemii, ale także do tych wobec których ogłoszono upadłość, lub otwarto postępowanie restrukturyzacyjne. Jeśli firma złożyła wniosek o upadłość lub restrukturyzację, procedura udzielenia wsparcia ulega zawieszeniu do czasu ich prawomocnego rozpatrzenia.

Czytaj w LEX: Tarcza antykryzysowa - pakiet zmian w podatkach w związku z koronawirusem >

Choć na pierwszy rzut oka, takie w rozwiązanie wydaje się logiczne i sprawiedliwe, to w praktyce może prowadzić do wielu trudnych sytuacji. – Tarcza 2 pomaga, ale nie tym najbardziej potrzebującym - uważa Krzysztof Brysiewicz, radca prawny z kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy. - Podmioty, które w związku z COVID-19 są zagrożone niewypłacalnością, a jest ich wiele i będą chciały złożyć np. wniosek restrukturyzacyjny nie skorzystają równolegle z żadnej pomocy z tarczy. Przepisy w tym kształcie pogłębią i tak już poważne problemy firm zagrożonych upadłością, chociaż Komisja Europejska pozwala im pomagać – mówi.

Zbigniew Drabik, radca prawny w kancelarii Olesiński i Wspólnicy zauważa, że restrukturyzację można, a nawet trzeba otwierać wobec podmiotu, który jeszcze nie jest niewypłacalny, a dopiero zagrożony niewypłacalnością. – Taki przepis stawia zaś przedsiębiorców między młotem a kowadłem, każe wybierać między restrukturyzacją lub pomocą państwa – mówi.

Prof. Michał Romanowski, adwokat w kancelarii Romanowski i Wspólnicy zauważa, że już teraz w wielu firmach mamy stan faktycznej upadłości, a więc otwieranie postępowań restrukturyzacyjnych spowodowanych COVID-19 nie powinno wyłączać z pomocy publicznej, ale pomoc publiczna powinna zwiększać szanse powodzenia tych postępowań. - Klasyczne postępowanie restrukturyzacyjne zakłada, że jego koszt ponoszą wierzyciele w nadziei, że efekt będzie dla nich bardziej opłacalny niż upadłość. W sytuacji, gdy powszechnie mówi się, że Covid-19 i era post-Covid-19 rozumiana jako rozmrażanie gospodarki wymusi zmianę modeli biznesowych i finansowych zakładanych przez uczestników obrotu, restrukturyzacja dotyczyć będzie większości przedsiębiorców. Rząd zamroził gospodarkę, a więc rząd zgodnie z zasadą pomocniczości i dobra wspólnego musi być mądrym i rozważnym partnerem w procesie rozmrażania. Procesy restrukturyzacji trzeba wspierać, a nie odmawiać im pomocy - podkreśla prof. Romanowski.

Czytaj w LEX: Poddanie określonej osoby przymusowej kwarantannie podczas epidemii koronawirusa - konsekwencje prawne >

Komisja Europejska pozwala na pomoc

Zgodnie z zasadami pomocy państwa, przedsiębiorca znajdujący się w stanie niewypłacalności lub zagrożony tym stanem może skorzystać wyłącznie z pomocy na ratowanie i restrukturyzację. Komisja Europejska w komunikacie wydanym 19 marca 2020 roku  pt. Tymczasowe ramy środków pomocy państwa w celu wsparcia gospodarki w kontekście trwającej epidemii COVID-19, wskazała wyraźnie, że kraje członkowskie mogą odstąpić od tej zasady. KE tym samym pozwala obok pomocy na restrukturyzację udzielać także innej pomocy. Komisja wskazała, że pomoc „może być przyzna przedsiębiorstwom, które nie znajdują się w trudnej sytuacji lub przedsiębiorstwom, które nie znajdowały się w trudnej sytuacji w dniu 31 grudnia 2019, ale które później napotkały trudności lub znalazły się w trudnej sytuacji z powodu epidemii COVID-19. A tymczasem polskie firmy w kłopotach finansowych nie mogą liczyć ani na pomoc przy restrukturyzacji - projekt w tej sprawie utknął w Sejmie i czeka na pierwsze czytanie, ani inną. W efekcie grozi nam fala upadłości.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >

Grozi nam fala upadłości

- Już dzisiaj wiemy, że żaden system pomocy nie spowoduje, że przedsiębiorstwa i cała gospodarka wyjdą suchą nogą z kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa. Późnym latem i wczesną jesienią na pewno będą dziesiątki, jeśli nie setki wniosków o upadłość i restrukturyzację, bo to jedyne wyjście, jakie pozostanie przedsiębiorcom – ocenia Piotr Zimmerman, radca prawny w Kancelarii Zimmerman i Wspólnicy. A Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Polsce też szacuje, że  w kolejnych miesiącach liczba upadłości i restrukturyzacji będzie wzrastać. - Przedsiębiorstwa będą jednak starały utrzymać się na rynku i wyraźne przyspieszenie liczby postępowań będzie mieć miejsce dopiero w drugiej połowie tego roku, zwłaszcza jeżeli zostaną utrzymane ograniczenia w działalności przedsiębiorstw przez kolejne tygodnie – ocenia Sielewicz. 

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność cywilna i karna za zarażenie koronawirusem >

Z danych za pierwszy kwartał 2020 już wynika, że upadłości jest więcej. W tym czasie wydano 135 postanowień o upadłości, jedno o zatwierdzenie układu, 61 o przyspieszonym postępowaniu układowym i 28 o sanacyjnym. - Dane te nie obrazują jeszcze wpływu pandemii - wyjaśnia Grzegorz Sielewicz. -  W tym roku zostaliśmy postawieni w nietypowej sytuacji, a nasz raport może być obarczony większym błędem wynikającym z mniejszej liczby postanowień sądów, pracujących od połowy marca w trybie wynikającym ze stanu zagrożenia epidemicznego (od 14 marca), a następnie stanu epidemii (od 20 marca).
Sądy orzekały tylko w sprawach pilnych, zatem liczba postanowień w marcu jest z pewnością niższa, a prawdziwy obraz nieco zaburzony - dodaje. Prognoza Coface zakłada, że w 2020 r. liczba upadłości i restrukturyzacji przedsiębiorstw wzrośnie w stopniu zbliżonym do odnotowanego w czasie ostatniego dużego kryzysu – w 2009 roku. Wówczas liczba niewypłacalności zwiększyła się o 68 proc. W roku 2019 roku ogłoszono 1019 postanowień o upadłości i restrukturyzacji firm w Polsce.