Jako pierwszy zeznawał Robert Bea, profesor inżynierii na Berkeley i znany ekspert, który na prośbę Białego Domu sporządził raport w sprawie wycieku, a przed 2005 r. pracował dla BP jako konsultant do spraw bezpieczeństwa.

Zdaniem Bea powodem wycieku ropy były "braki w dziedzinie bezpieczeństwa" wywołane chęcią osiągnięcia jak największych zysków przy jak najmniejszych kosztach. "Nie brakuje dowodów na ogromny nacisk (w BP), by oszczędzać czas i pieniądze, co odbiło się na bezpieczeństwie" - powiedział.

Naciskany przez prawnika BP, ekspert przyznał, że koncern poczynił w ostatnich latach "znaczące wysiłki" w celu poprawienia standardów bezpieczeństwa, m.in. zainwestowano w szkolenia pracowników. Jednocześnie wskazał, że nowy system zarządzania bezpieczeństwem - przyjęty w 2008 roku, a więc dwa lata przed wyciekiem - został wdrożony tylko na jednej z siedmiu platform wiertniczych BP w Zatoce Meksykańskiej.

Jako drugi we wtorek przed sądem wystąpił prezes BP ds. eksploracji, produkcji i rozwoju Lamar McKay. W swoich zeznaniach kładł nacisk przede wszystkim na to, że odpowiedzialność za wyciek w Zatoce Meksykańskiej spoczywa nie tylko na BP, ale również na właścicielu platformy, spółce Transocean, a także na dostawcy cementu użytego do zatamowania podwodnego odwiertu, firmie Halliburton.

"Kluczowe dla mnie jest to, że jest to kwestia wspólnej odpowiedzialności" - podkreślił McKay.

Rząd Stanów Zjednoczonych i władze pięciu stanów żądają od BP łącznie 21 mld dolarów, niezależnie od kwoty ok. 38 mld dol., które koncern zobowiązał się przekazać poszkodowanym. Prowadzone do ostatniej chwili rokowania w sprawie polubownego uregulowania sporu nie powiodły się. BP podaje, że do tej pory z 38 mld dolarów wypłacił już 23 mld.

W kwietniu 2010 roku na kontrolowanej przez BP platformie wiertniczej Deepwater Horizon nastąpił wybuch, który spowodował śmierć 11 osób i niekontrolowany wyciek ropy z podmorskiego złoża. Według władz państwowych do wód Zatoki Meksykańskiej przedostało się wtedy 4,9 mln baryłek ropy, natomiast BP twierdzi, że było to 3,1 mln baryłek.

 

akl/