Zakaz handlu w niedzielę i święta obowiązuje od 2018 roku. Od czterech lat prawnicy sieci handlowych nieustająco szukają w nim furtek. Co im się dość łatwo udaje, bo już od dawna z jakością polskiej legislacji nie jest najlepiej. Nowela z 14 października 2021 r. ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni (dalej jako: ustawa) ma za zadanie zlikwidować kolejną lukę w prawie.

Zmiana uszczelnia m.in. zakaz handlu w niedziele tak, by nie omijały go sklepy świadczące usługi pocztowe. Zgodnie z nią  funkcjonować w niedziele będą mogły tylko te placówki, które wykażą, że rzeczywiście zajmują się przede wszystkim usługami pocztowymi, a nie handlem detalicznym - przychody z usług pocztowych będą musiały stanowić ponad 40 proc. pozostałych przychodów danej placówki. 

Czytaj też: TK: Zakaz handlu w niedzielę zgodny z konstytucją

Eksperci tłumaczą, że takie zakazy to absurd. Będą pojawiać się kolejne furtki, potem zostaną opracowane kolejne przepisy uszczelniające i znowu pojawią się następne, nowe. Błędne koło. Sieci handlowe znalazły już zresztą sposób na obejście noweli z 14 października 2021 r. 
W przepisach brakuje też konsekwencji. Przed pracą w niedzielę chroni się sprzedawców, ale zapomina o o osobach pracujących w magazynie. Zdarza się więc, że osoby zatrudnione w ciągu tygodnia w sklepie, w niedzielę pakują na zapleczu e-zakupy. 

 

Uszczelnianie prawa, czyli poczta ma przestać być fikcją

Nowelizacja doprecyzowuje art. 6 ust. 1 pkt 1 ustawy, który wyłącza z zakazu handlu w niedzielę placówki pocztowe. Przewiduje, że chodzi tylko o te placówki, w których przeważająca działalność polega na świadczeniu usług pocztowych, o których mowa w art. 2 ust. 1 prawa pocztowego.

Czytaj też: Wykonywanie pracy w handlu w niedziele a odpoczynek dobowy >

Nowe przepisy doprecyzowują też pojęcie przeważającej działalności - to ta wskazana (w postaci kodu PKD) we wniosku o wpis do krajowego rejestru urzędowego podmiotów gospodarki narodowej (tj. do rejestru REGON). Pod warunkiem, że działalność ta jest wykonywana w danej placówce handlowej i stanowi co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu ze sprzedaży detalicznej w rozumieniu ustawy z  6 lipca 2016 r. o podatku od sprzedaży detalicznej.

Placówki handlowe, korzystające z wyłączeń mają obowiązek prowadzić ewidencję, w której wykażą osiągnięcie co najmniej 40 proc. miesięcznego przychodu ze sprzedaży detalicznej z przeważających rodzajów działalności wymienionych w ustawie. 

Nowela rozszerza katalog osób spokrewnionych, z których darmowej pomocy w niehandlowe niedziele, będzie mógł korzystać przedsiębiorca. Są to: obok małżonka, dzieci, rodziców, macochy lub ojczyma, również wnuki i dziadkowie oraz rodzeństwo.

A może zrezygnować z uszczelniania?

Zdaniem ekspertów powinno się zrezygnować z zakazu. - Takie przepisy nie mają większego sensu, ponieważ będą omijane. Za 2 – 3  tygodnie dowiem się o nowej furtce. A to oznacza, że będą pojawiać się kolejne przepisy uszczelniające i tak w nieskończoność. Dlatego jestem zwolennikiem zniesienia tego rodzaju zakazu. Powinna zostać wprowadzona jednak pełna dobrowolność pracy. Pracuje ten, kto chce - uważa Arkadiusz Pączka, ekspert Federacji Pracodawców Polskich.

Podobnego zdania jest Łukasz Bernatowicz, radca prawny oraz  ekspert BCC. - Od początku byliśmy przeciwnikami wprowadzania  tego typu ograniczeń zakazami. Teoretycznie od 1 lutego zostanie zamknięta furtka do omijania  przepisów i nie będzie można handlować w niedzielę w tych sklepach, w których usługi pocztowe nie są dominującą działalnością. Ale życie nie znosi próżni i  wkrótce znajdzie się sposób na jego ominięcie. Sieci handlowe chcą sprzedawać w niedzielę, a ich klienci kupować. Przypomina to więc zabawę w kotka i myszkę - twierdzi. 

Przypomina, że zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby to, co BCC proponuje od dawna. W niedzielę pracowałyby tylko te osoby, które chcą. Za swoją pracę otrzymywałyby wyższe wynagrodzenie. W tygodni miałyby  natomiast dzień wolny. 

 


I choć nikt nie chce oficjalnie powiedzieć jaka tym razem będzie praktyka, to coraz częściej mówi się o akcjach. - Niektóre sieci handlowe chcą, by ich pracownicy stali się w symboliczny sposób ich współwłaścicielami. Do tego celu wystarczy podarować  jedną akcję. Właściciel może przecież pracować w sklepie niedzielę - tłumaczy prawnik, których chce zachować anonimowość. 

Praktyką jest też, że osoby, które w ciągu tygodnia pracują w sklepie, w niedzielę zatrudniane są do pomocy przy e-handlu. Ustawa nie  chroni bowiem osób pracujących w tym sklepie, ale w e-handlu. 

Arkadiusz Pączka  twierdzi, że nie da się przepisami uregulować każdej praktyki rynkowej.  - Coraz bardziej rozwija się e-handel. Coraz więcej osób będzie więc pracować na zapleczu czy przy pomocy różnych aplikacji. Nie ma w tym nic złego dopóki, dopóty  pracownika nie zmusza się do tej pracy - dodaje.