Prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska (FOŚ) w Olsztynie Maria Sokoll poinformowała, że w ostatnich latach inwestorzy wycofali się z budowy m.in. farm fotowoltaicznych i biogazowni, mimo że mieli podpisane z jej instytucją umowy na ich dofinansowanie.

"Wśród inwestorów, którzy zrezygnowali z inwestycji energetycznych była firma, która chciała zainwestować 12 mln zł. My, jako Fundusz, mieliśmy to przedsięwzięcie dofinansować kwotą 6 mln zł" - powiedziała Sokoll i dodała, że każda rezygnacja z tego rodzaju inwestycji "jest wielką stratą".


Sokoll powiedziała, że powodem wszystkich rezygnacji były kłopoty z uzyskaniem przyłącza energetycznego planowanych inwestycji. "Firma odpowiedzialna za przyłącza określała tym inwestorom takie warunki, których oni nie mogli spełnić. Np. wskazywała, że długie na kilka kilometrów przyłącze energetyczne mają oni poprowadzić przez działki należące do kilku prywatnych osób" - powiedziała PAP Sokoll i dodała, że tego rodzaju wymagania sprawiły, iż inwestycja nie mogła powstać, ponieważ aby spełnić te wymagania, trzeba by uchwalać nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i przeprowadzać procedury, które były znacznie dłuższe niż czas, w jakim sama inwestycja miała powstać.


"Te warunki sprawiały także kłopot z oszacowaniem czasu zwrotu inwestycji, bo koszty przyłącza były trudne do zaplanowania" - powiedziała Sokoll.
Firmą, która w regionie Warmii i Mazur odpowiada za określanie warunków przyłącza energetycznego jest Energa-Operator. Przedstawiciel tej firmy ds. komunikacji Paweł Janiak poinformował, że "warunki przyłączenia, dla których nie podpisano umowy o przyłączenie w terminie 2 lat, ulegają wygaśnięciu" i dodał, że Energa-Operator "nie posiada wiedzy na temat przyczyn rezygnacji przez podmioty z realizacji przyłączenia".

Jednocześnie Janiak zapewnił, że "Energa-Operator rozpatrując wniosek o określenie warunków przyłączenia podejmuje decyzję (...) przede wszystkim na podstawie wyników ekspertyzy wpływu przyłączanego obiektu na system elektroenergetyczny".

"Opracowanie to jest wykonywane przez zewnętrzne jednostki badawczo-rozwojowe. Głównym jego celem jest sprawdzenie, czy po przyłączeniu obiektu do sieci dotrzymane zostaną parametry techniczne dotyczące jakości energii elektrycznej, warunków zwarciowych, dopuszczalnych zmian napięcia czy dopuszczanej obciążalności prądowej elementów sieci. Kryteria te są ściśle zdefiniowane i jednolicie stosowane przez wszystkich operatorów w Polsce" - poinformował Janiak zapewniając jednocześnie, że podczas wskazywania miejsca przyłączenia jego firma "kieruje się zasadą minimalizacji kosztów przy zachowaniu wymienionych wyżej kryteriów technicznych".

O kłopotach z uzyskaniem przez inwestorów przyłączy Sokoll poinformowała członków Komitetu Monitorującego Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury 2007-2013. "Obawiam się, że jeśli polityka firmy odpowiedzialnej za przyłącza energetyczne się nie zmieni, to w przyszłej perspektywie unijnej możemy mieć kłopot z wydaniem w regionie pieniędzy na odnawialne źródła energii" - mówiła na tym spotkaniu Sokoll i dodała, że w tej sprawie dłuższy czas bezskutecznie zabiegała o spotkanie z prezesami Energii.

Obecny na spotkaniu Komitetu marszałek woj. warmińsko-mazurskiego Jacek Protas przyznał, że z powodu występujących dotąd kłopotów z przyłączami samorząd regionu chce, by z pieniędzy przyszłej unijnej perspektywy były dofinansowywane nie tylko same farmy fotowoltaiczne, czy biogazownie, lecz także koszty wykonania przyłącza do sieci. "Może to zachęci inwestorów" - powiedział Protas. Warmińsko-mazurskie wciąż negocjuje warunki swojego kontraktu terytorialnego, ale w ocenie Protasa "ten wariant jest możliwy do zaakceptowania".

Warmińsko-mazurskie jest określane jako region bardzo zacofany energetycznie, bo ponad 90 proc. zużywanej tu energii musi być sprowadzane z zewnątrz. Bezpieczeństwo energetyczne w województwie warmińsko-mazurskim ma poprawić powstający most energetyczny Polska-Litwa oraz budowana nowa linia 400 kV Ostrołęka-Olsztyn-Mątki. W regionie działa też ponad 100 farm wiatrowych (budzą one kontrowersje przeciwników zachowania w niezmienionym stanie krajobrazu kulturowego), działa też kilkanaście biogazowni i farm fotowoltaicznych, ale w ocenie ekspertów jest to o wiele za mało. (PAP)