Sprawa ta zbulwersowała nie tylko lokalnych przedsiębiorców. Problem wynikał z interwencji Powiatowego Inspektora Sanitarnego, który decyzją z kwietnia 2020 r. nałożył na przedsiębiorcę karę w wysokości 10 tys. złotych.

Czytaj teżWładza wprowadza bezprawne ograniczenia i boi się rozproszonej kontroli konstytucyjności>>

Pomógł w tej sprawie donos. Do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej została zgłoszona telefoniczna interwencja dotycząca przyjmowania klientów w solarium. W związku z tym informację przekazano bezzwłocznie Komendzie Powiatowej Policji, z prośbą o weryfikację doniesienia.

Ukaranie na podstawie notatki policji

Funkcjonariusz policji udał się pod wskazany adres i stwierdził, że solarium jest otwarte, ale w obiekcie nie było klientów. Policjant zastał pracownicę, która oświadczyła, że przyszła do pracy na polecenie pracodawcy. Ponadto dodała, że przyjmują klientów tylko na zapisy, na godziny, a po każdej osobie wszystko jest dezynfekowane.

Podstawą prawną działania policji, a następnie sanepidu był art. 48a ust. 1 pkt 3 i ust. 3 pkt 1 oraz ust. 4 w związku z art. 46b pkt 2 ustawy z 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W związku z rozporządzeniem Rady Ministrów z 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii.

Czytaj w LEX: Legalność kar nakładanych za naruszenie ograniczeń związanych ze stanem epidemii >

Sąd bierze stronę sanepidu

Przedsiębiorca odwołał się od decyzji sanepidu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. A sąd ten wbrew ukształtowanej już linii orzeczniczej stwierdził, że skarga przedsiębiorcy nie jest zasadna.

W uzasadnieniu wyroku, które właśnie zostało opublikowane czytamy, że zakaz prowadzenia określonej działalności został wprowadzony na podstawie ustawy, która upoważniła Radę Ministrów do dookreślenia ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Zdaniem sądu, taki zabieg ustawowy był w pełni zasadny, ponieważ pozwala on na bieżące reagowanie na dynamicznie zmieniającą się sytuację epidemiczną i działanie w tym zakresie parlamentu poprzez wydawanie ustaw nie gwarantowałoby skuteczności walki z epidemią, biorąc chociażby pod uwagę długość procesu legislacyjnego.

 

Efekt odstraszający

Przepisy te, według sądu, osiągnąć mają efekt odstraszający wobec innych przedsiębiorców, którzy widząc nieskuteczność działania organów administracji publicznej, będą zachęcani do lekceważenia regulacji, mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się epidemii. - Jest to tym bardziej widoczne aktualnie (grudzień 2020 r.), kiedy mamy do czynienia z kolejną falą zakażeń i tym bardziej konieczne jest zasygnalizowanie, że łamanie przepisów, których celem jest ograniczenie ilości zakażeń, spotyka się z odpowiednią reakcją organów administracji publicznej, których obowiązkiem jest przecież m.in. zwalczanie chorób epidemicznych (art. 68 ust. 4 Konstytucji) - stwierdził sąd.

Czytaj:  To już linia orzecznicza - mandaty sanepidu bez podstawy prawnej>>

Sąd mając na uwadze wymienione cele, stwierdził, że zaskarżona decyzja odpowiada prawu.  Rozporządzenie Ministra Zdrowia ochroni bowiem ogół obywateli przed nieodpowiedzialnymi zachowaniami konkretnych podmiotów.

W ocenie sądu ustalony na podstawie notatki policyjnej stan faktyczny nie budzi wątpliwości. Skarżący w żaden sposób nie wyjaśnia przyczyn, dla których jego pracownica miałaby przekazać funkcjonariuszowi policji nieprawdziwe informacje. Podobnie brak jest najmniejszych powodów, dla których funkcjonariusz miałby poświadczyć w sporządzonej notatce nieprawdę. Wyjaśnienia skarżącego, że pracownica przyszła przetrzeć kurze, podlać kwiaty i wydrukować dokumenty, służą jedynie uniknięciu odpowiedzialności administracyjnej - dodał sąd.  

Zobacz procedurę w LEX: Uchylenie decyzji lub postanowienia z powodu naruszenia prawa materialnego, które miało wpływ na wynik sprawy lub naruszenia przepisów postępowania, które mogło mieć istotny wpływ na wynik sprawy >

Odwołanie do Konstytucji

Według WSA słusznie skarżący odwołuje się do art. 31 ust. 3 Konstytucji, zgodnie z którym ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw. Jednakże skarżący z przepisu tego wyciąga odmienne wnioski niż sąd. W ocenie sądu zaistniała sytuacja, wynikająca ze stanu epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, w pełni uzasadnia wprowadzenie ograniczeń w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw, o jakich mowa w cyt. przepisie Konstytucji. Został on ustanowiony właśnie na wypadek zaistnienia takich wyjątkowych sytuacji jak epidemia zagrażająca zdrowiu i życiu wszystkich osób przebywających na terenie Polski.

Czytaj w LEX: Pandemia COVID-19 a dostęp do prawa. Polska na tle wyników badania międzynarodowego >

Dodatkowo należy odwołać się do treści art. 68 ust. 1 Konstytucji, zgodnie z którym każdy ma prawo do ochrony zdrowia. Ochrona taka jest zapewniana przez władze publiczne, na których spoczywa obowiązek wprowadzania regulacji dostosowanych do aktualnej sytuacji. W tym kontekście należy zacytować art. 68 ust. 4 Konstytucji, stosownie do którego władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych.

Sąd dodał, że nie może jednak zniknąć z punktu widzenia zasadniczy problem, jakim jest konieczność przestrzegania obowiązującego prawa, którego treść winna być interpretowana w sposób pozwalający na maksymalne wykorzystanie istniejących procedur w celu zwalczania epidemii. Sąd przyznał, że zdecydowana większość społeczeństwa przestrzega obowiązujących regulacji i ponosi w związku z tym wiele niedogodności, zdając sobie sprawę z tego, że tylko wspólne wzięcie odpowiedzialności za walkę z epidemią pozwoli na jej wyeliminowanie. Tymczasem skarżący, próbując wykorzystać luki prawne, podważa te wszystkie działania. Takie zachowanie nie może być aprobowane i korzystać z ochrony prawnej - podsumował sąd.

Opinia o stanie zwyczajnym

Sąd uznał, że jest sytuacja nadzwyczajna, chociaż według przepisów nie ma takiej sytuacji.  Sejm nie skorzystał ze swoich konstytucyjnych uprawnień i nie wprowadził na podstawie Konstytucji stanu nadzwyczajnego, a zatem mamy sytuację zwyczajną - komentuje wyrok adwokat Jerzy Woźnica.

- W sytuacji zwyczajnej wszystkie kary, w tym administracyjne, mogą być wprowadzane tylko ustawą. Konstytucja nie daje delegacji ustawowej do wprowadzania kar rozporządzeniem, a zatem karanie na podstawie rozporządzenia nie jest możliwe, gdyż następuje nadmierne rozciągnięcie uprawnień władzy wykonawczej - wskazuje adwokat. I dodaj, że władza wykonawcza uzyskała prawo do ustalania kar i ich stosowania  oraz wykonywania kar przez podległe administracji rządowej organy. Jest to zasada sądu inkwizycyjnego.

Adwokat uważa, że powoływanie się na wolę większości, co do potrzeby walki z epidemią, jest kategorią socjologiczno-polityczną, a nie prawną. Co więcej - jeżeli sąd mówi o lukach prawnych, to musi je wskazać. Nie wskazuje, a jest nim - wydanie rozporządzenia. Tylko, że luka prawna polega na tym, że rozporządzenie nie ma mocy prawnej, poza przymusem aparatu władzy.       

Podobny pogląd wyraził dr Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Skarga kasacyjna RPO

Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich wyrok ten zapadł z naruszeniem przepisów prawa i powinien zostać uchylony. RPO zwraca uwagę, że decydując o oddaleniu skargi, WSA kierował się względami pozaprawnymi. - Narusza to prawo o ustroju sądów administracyjnych.  Sąd bowiem tłumaczy swoją decyzję koniecznością walki z epidemią a nie zgodnością postępowania z prawem - tłumaczy RPO. Tymczasem – jak zaznacza – sądy administracyjne są sądami prawa, a nie słuszności.

Po drugie – RPO zauważa, że decyzja sanepidu wobec przedsiębiorcy była oparta o przepisy rozporządzenia wydane z przekroczeniem ustawowego upoważnienia. Rada Ministrów zakazała wybranej działalności gospodarczej powołując się na art. 46a ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Zdaniem RPO ta ustawa nie dawała takich podstaw. Upoważnienie do wydania rozporządzenia zawarte w tej ustawie nie zawiera żadnych wytycznych, które są wymagane przez art. 92 ust. 1 Konstytucji RP do wydania rozporządzenia.

Inaczej byłoby, gdyby w Polsce ogłoszono wiosną stan nadzwyczajny. W takim przypadku Konstytucja w art. 228 ust. 3 i 5 stanowi, że ograniczenia mogą być wprowadzane rozporządzeniami, a ustawa określa jedynie ich zakres.

Sygnatura akt I SA/Bd 834/20, Wyrok WSA w Bydgoszczy z 17 listopada 2020 r.