Ustawa o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw wersji po poprawkach Senatu została przyjęta przez Sejm we wtorek, 5 sierpnia. Trafi teraz do podpisu nowego prezydenta. Nie wiadomo, z jakim efektem - Karol Nawrocki określał się w kampanii wyborczej jako przeciwnik wiatraków.
Ustawa odległościowa
Ustawa przede wszystkim zmniejsza minimalną odległość elektrowni wiatrowych od domów mieszkalnych – z 700 metrów na 500 metrów. Wzbudza to sporo emocji.
- Wiatraki są nam potrzebne, jeśli zależy nam na taniej energii. Ta ustawa powinna zostać wprowadzona już dawno temu – mówi Maciej Stańczuk, ekspert BCC ds. energetyki i transformacji energetycznej.
Z drugiej strony pojawiają się głosy przeciwników wiatraków, którzy podnoszą m.in., że powodują one hałas i negatywnie wpływają na krajobraz. Sceptyczne głosy słychać było nawet w rządzie – początkowo nowelizacji niechętny był resort rolnictwa, a krytyczne uwagi zgłaszały też ministerstwa kultury oraz infrastruktury.
Decyduje gmina
Jak zapewniał w Sejmie Miłosz Motyka, od niedana minister energii, a wcześniej wiceminister klimatu i środowiska, lokalizacja elektrowni wiatrowych będzie możliwa wyłącznie w oparciu o miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który opracuje gmina.
- Nikt centralnie nie będzie lokalizował nikomu wiatraka przed domem. Jeśli decyzja rady gminy będzie taka, że dana inwestycja nie będzie realizowana, to jej po prostu nie będzie – mówił w Sejmie pod koniec czerwca Miłosz Motyka. - Odległość 500 metrów to jest odległość minimalna, ale zawsze może być ona większa. O tym będzie decydował regionalny dyrektor ochrony środowiska (RDOŚ), o tym będą decydowały niezależne instytucje - dodał.
Dr Jakub Plebański, starszy prawnik w kancelarii Rödl & Partner, ekspert ds. prawa energetycznego zwraca uwagę, że w swojej wypowiedzi minister Motyka odwołał się do podstawowej zasady planistycznej dotyczącej inwestycji w lądowe elektrownie wiatrowe, a mianowicie obowiązku lokalizacji elektrowni wiatrowej wyłącznie na podstawie planu miejscowego lub jego szczególnej postaci – zintegrowanego planu inwestycyjnego. Plan miejscowy przyjmowany jest zaś w drodze uchwały rady gminy.
- W tym sensie, to właśnie od samorządu zależy, czy tego typu inwestycja będzie mogła być zrealizowana. Odległość 500 metrów od zabudowań będzie więc jedynie warunkiem minimalnym, a ostateczny dystans inwestycji od zabudowań wyznaczany będzie poprzez plan miejscowy gminy. Rola samorządu jest więc niebagatelna - tłumaczy prawnik. - Nawiasem mówiąc, warto zauważyć, że postulowana w nowelizacji nowa minimalna odległość od zabudowań tj. 500 metrów, kompatybilna jest z wieloma obowiązującymi już planami miejscowymi, które uprzednio przygotowane były na posadowienie elektrowni wiatrowych. Samorządy widzą bowiem finansowe korzyści funkcjonowania farm wiatrowych na ich terenie - dodaje.
Dr Plebański wyjaśnia też, że rola RDOŚ aktualizuje się na etapie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla inwestycji wiatrowej, która poprzedza uzyskanie dla inwestycji pozwolenia na budowę. Może również dotyczyć ewentualnej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko: RDOŚ, wydając decyzję środowiskową, może więc uwzględnić dodatkowe ograniczenia w realizacji inwestycji.
- Cała wypowiedź sprowadzą się więc do słusznego skądinąd wywodu, że odległość minimalna 500 metrów dla lokalizacji wiatraków – najbardziej chwytliwy element nowelizacji ustawy– nie ma wymiaru absolutnego, a realizacja inwestycji ciągle będzie mogła podlegać ograniczeniom, uwzględniającym specyfikę danego miejsca inwestycji, na szczeblu samorządowym - konkluduje prawnik.
Ustawa została przyjęta przez izbę niższą, a następnie przez Senat, który wprowadził do niej 27 poprawek. Obecnie tekst ponownie jest w Sejmie. O poprawkach pozytywnie wypowiedziały się komisje.
Bez bufora wokół Natury 2000
We wcześniejszej wersji projekt ustawy zakazywał lokalizowania wiatraków 500 metrów od obszarów Natura 2000. Ten zapis został usunięty. W ocenie senatorów, był „nieuzasadniony i nadmiarowy”, ponieważ już obecne przepisy wystarczająco zabezpieczają obszary Natura 2000 - w tym te chroniące nietoperze i ptaki. - Wpływ każdej inwestycji powinien być oceniany odrębnie, w oparciu o inwentaryzację przyrodniczą i decyzję środowiskową. Wprowadzanie obowiązkowego bufora wokół obszarów Natura 2000 jest rozwiązaniem wyjątkowo restrykcyjnym, które nie znajduje uzasadnienia w praktyce stosowanej w innych krajach Europy – czytamy w uzasadnieniu uchwały senackiej.
- W obecnym stanie prawnym nie ma zapisanych żadnych ograniczeń, jeśli chodzi o odległość elektrowni wiatrowej od obszaru Natura 2000. Wynika to ze specyfiki tej formy ochrony przyrody — to nie jest park narodowy ani rezerwat. Na obszarze Natura 2000 można prowadzić pewne inwestycje, pod warunkiem że inwestor pozytywnie przejdzie procedurę oceny oddziaływania na środowisko – potwierdza Piotr Czopek, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. - Wprowadzanie sztywnych odległości byłoby sprzeczne z duchem tych przepisów – komentuje.
Czytaj też w LEX: Radzikowski Krzysztof, Ciąg dalszy sporów o definicję budowli jako przedmiotu opodatkowania podatkiem od nieruchomości - casus elektrowni wiatrowych>
Cena promocyjna: 205.2 zł
|Cena regularna: 228 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 159.6 zł
Bez sztywnych ograniczeń infrastrukturalnych
Inna z poprawek wykreśliła przepis dotyczący odległości wiatraka od krawędzi drogi krajowej (równej wysokości tego wiatraka – tzw. zasada 1H). Tego typu ograniczeń domagał się na wcześniejszym etapie prac minister infrastruktury (Czytaj więcej: Wiatraki budzą emocje. Mnóstwo uwag do ustawy odległościowej). Jak argumentował, obracająca się łopata i migające czerwone światło mogą rozpraszać kierowców, zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu spowoduje też oblodzenie oderwane z łopaty albo spadające elementy elektrowni, uszkodzonej w wyniku katastrofy budowlanej. Chociaż Ministerstwo Klimatu i Środowiska uwzględniło tę uwagę, senatorowie doszli do wniosku, że będzie to nadregulacja. Jak uzasadniali, elektrowni wiatrowych dotyczą ogólne przepisy o odległości między krawędzią jezdni a obiektami budowlanymi. Odległość ta zależna jest od rodzaju drogi (autostrada, droga ekspresowa, krajowa, wojewódzka, powiatowa, gminna) oraz kategorii terenu.
Za zbędne Senat uznał też zakazywanie lokalizacji elektrowni wiatrowych stanowiących przeszkody lotnicze w tzw. przestrzeniach powietrznych MCTR i MRT (strefa kontrolowana lotniska wojskowego oraz trasa lotnictwa wojskowego). Piotr Czopek podnosi, że nie stanowi to żadnego zagrożenia. - Elektrownie wiatrowe będą mogły powstawać na obszarze objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, a plan jest konsultowany m.in. z instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo lotnictwa wojskowego i cywilnego – zwraca uwagę ekspert.
Podobnie uznali senatorowie, wskazując, że przepisy ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (art. 17 pkt 6 lit. b tiret czwarte) „są wystarczającym zabezpieczeniem dla zapewnienia pełnej możliwości wykonywania zadań przez lotnictwo Sił Zbrojnych RP w przestrzeniach powietrznych wykorzystywanych przez lotnictwo wojskowe”.
- Ostateczna wersja ustawy zakłada dużą elastyczność w budowie elektrowni wiatrowych w pobliżu linii przesyłowych wysokiego napięcia. Wsparcia dla tego rozwiązania udzielił operator systemu przesyłowego, czyli Polskie Sieci Energetyczne, co dla mnie stanowi najważniejszy argument, jako że ta firma jest odpowiedzialna za stabilność polskiego systemu energetycznego - dodaje Maciej Stańczuk.
Czytaj też w LEX: Przybylska Monika, Zasada odległościowa w procesie inwestycyjnym elektrowni wiatrowej i zabudowy mieszkaniowej a działania organów samorządowych>
Fundusz partycypacyjny
Dużo emocji wzbudził fundusz partycypacyjny, który nie był przewidziany w pierwotnym projekcie ustawy, a został wprowadzony na etapie prac sejmowych w wyniku poprawki posłów KO. Przepisy przewidują, że inwestor budujący elektrownie wiatrową będzie corocznie zasilał fundusz kwotą 20 tys. zł za każdy megawat mocy zainstalowanej elektrycznej (kwota ta będzie corocznie waloryzowana). Następnie środki te będą dzielone między gospodarstwa domowe w promieniu do tysiąca metrów od planowanej inwestycji.
- Ustawodawca chce w ten sposób zyskać przychylność osób, w pobliżu których działek mają być budowane wiatraki, by w ten sposób zachęcić ich do nieoprotestowywania nowych projektów. Chodzi przede wszystkim o zdobycie poparcia rolników, do tej pory raczej niechętnym zmianie ustawy odległościowej. To bardzo sprytne i dobre rozwiązanie, które powinno być skuteczne – ocenia Maciej Stańczuk.
Pojawiały się jednak głosy, że fundusz jest niesprawiedliwy – bo przy małej gęstości zaludnienia jeden beneficjent może otrzymać nawet 20 tys. zł rocznie, a gdzie indziej kwota będzie rozdzielona między liczne domostwa.
Innego rodzaju uwagi zgłasza Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.
- Chyba lepiej byłoby, gdyby tym funduszem zarządzała nie firma inwestycyjna, lecz gmina. To gmina zna potrzeby lokalne i ma możliwości, aby dostosowywać do nich wsparcie. Przykładowo, jeśli jedna z rodzin mieszkających w pobliżu elektrowni wiatrowej spełnia kryteria do korzystania z pomocy społecznej, mogłaby otrzymać z funduszu wyższą kwotę niż pozostałe rodziny. Inwestor będzie dzielił te środki bezosobowo i mechanicznie – mówi Piotr Czopek.
Senatorowie zdecydowali się jednak wyłącznie doprecyzować przepis opisujący, w jaki sposób należy liczyć owe tysiąc metrów.
Mrożenie cen prądu
Innym rozwiązaniem, które pojawiło się w ustawie dopiero w Sejmie, jest przedłużenie mechanizmu mrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych. Przypomnijmy – ustawowa cena energii elektrycznej w wysokości 500 zł/MWh obowiązuje tylko do końca września br., zaś od października odbiorcy domowi będą rozliczać się z energii według cen wynikających z taryf, co może oznaczać podwyżki. Poselska wrzutka do ustawy o wiatrakach przedłuża jednak mechanizm mrożenia do końca roku.
Jak mówi Maciej Stańczuk, ta zmiana „mniej mu się podoba”. - Utrzymanie osłon do końca roku może kosztować państwo nawet 1 mld zł. Uważam, że ten mechanizm powinien być już dawno zlikwidowany. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest to cena, jaką ustawodawca musi zapłacić, aby zdobyć poparcie dla projektu – komentuje ekspert BCC.
Czytaj też w LEX: Drewek Marcin, Kwestia dopuszczalności stosowania ograniczeń w lokalizowaniu elektrowni wiatrowych. Glosa do wyroku TSUE z 28.05.2020 r., C-727/17>
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.













