Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt autorstwa PiS budzi ogromne emocje i zmienia się z godziny na godzinę. Jego pierwsze czytanie odbyło się w środę popołudniu 16 września, wraz z pierwszym czytaniem projektu nowelizacji tej samej ustawy autorstwa PO. Oba zostały skierowane do prac w komisji rolnictwa. Ta po prawie 12 godzinach posiedzenia, w czwartek około 8 rano, przyjęła sprawozdanie. Komisja zdecydowała, że z dwóch poselskich projektów ustaw, projekt przygotowany przez PiS będzie wiodącym. W trakcie prac w komisji  Konfederacja przekonała PiS do wykreślenia z projektu zapisów ograniczających ubój rytualny. Ten przepis,  obok zakazu chowu i hodowli zwierząt futerkowych (z wyjątkiem królika), budził najwięcej emocji. Okazuje się jednak, że ograniczenie zakazu uboju rytualnego nie zniknie z projektu. W czwartek Marek Suski zgłosił poprawkę przywracającą zakaz uboju rytualnego. Dodał też, że projekt zostanie uzupełniony o przepisy przyznające rekompensaty dla przedsiębiorców prowadzących działalność z wykorzystaniem uboju rytualnego. Rekompensaty mają też dostać właściciele ferm zwierząt futerkowych. Projekt może zostać jeszcze dziś uchwalony. Marek Suski, poseł PiS, złożył bowiem  wniosek o przejście do trzeciego czytania, bez odsyłania go do komisji rolnictwa. Paweł Szrot, zastępca szefa kancelarii premiera, zapewnia, że rząd popiera projekt z wniesionymi poprawkami.

Kolejny zwrot nastąpił w czwartek wieczorem.  Posłowie Solidarnej Polski poinformowali, że nie poprą projektu w obecnym brzmieniu.  Oświadczył to wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski.

- Naszym zadaniem jest stanowienie takiego prawa, które będzie - szczególnie dzisiaj w okresie pandemii - pozytywne dla polskiej gospodarki. Solidarna Polska pana ministra Zbigniewa Ziobro przede wszystkim jesteśmy przyjaciółmi polskiej wsi, jesteśmy przyjaciółmi rolników - powiedział.

Czytaj więcej o tym, co ma się zmienić w przepisach o ochronie zwierząt >>

 


Ubój rytualny: co mówi projekt i dlaczego wywołał protesty

Projekt PiS w wersji wniesionej do Sejmu przewiduje że ubój rytualny, czyli bez ogłuszania zwierząt, byłby dozwolony jedynie na potrzeby członków polskich gmin i związków wyznaniowych.  Jak czytamy w uzasadnieniu dzięki temu zostałby zlikwidowany komercyjny eksport mięsa zabijanych w ten sposób zwierząt. - Nie wiecie, co robicie. Myślałem, że w komisji świadomie głosowaliście za zniesieniem zakazu, że przekonały was liczby - mówił Marek Sawicki, poseł PSL, podczas drugiego czytania. Podał, że eksport mięsa z uboju rytualnego w 2017 roku był wart 7 mld zł, a wartość w 2020 roku może przekroczyć 20 mld złotych.

W opinii Krajowej Rady Izb Rolniczych ograniczenie uboju rytualnego nie poprawi losu zwierząt, a może go pogorszyć, bo zwierzęta, które nie będą mogły być ubite w Polsce, będą transportowane często setki kilometrów do państw, gdzie taki rytuał jest legalny. - Proponowany zakaz zmniejszy znacznie eksport polskich przedsiębiorców, szczególnie na rynku mięsa wołowego i drobiowego - podkreśla Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR. Z kolei Związek Polskie Mięso wyliczył, jakie straty poniesie branża, gdy zakaz uboju rytualnego wejdzie w życie. Z szacunków związku wynika, że ceny spadną nawet o 3 zł/kg, a zakaz dotknie 30-40 zakładów zajmujących się ubojem rytualnym bydła oraz 40 zakładów zajmujących się ubojem drobiu.

Bliski koniec ferm zwierząt futerkowych

Projekt ponadto przewiduje wprowadzenie zakazu hodowli i chowu zwierząt futerkowych, z wyjątkiem królika, w celu pozyskiwania futer. Właściciele ferm mieliby tylko rok na ich likwidację. W uzasadnieniu projektu posłowie napisali też, że chów i hodowla zwierząt futerkowych przysparza zwierzętom zbędne cierpienie, a ponadto niektóre fermy negatywnie wpływają na środowisko naturalne. NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych w swoim stanowisku wskazuje, że likwidacja z dnia na dzień branży futrzarskiej spowoduje zachwianie innych rynków rolnych. Do ferm trafia bowiem kilkaset tysięcy odpadów poubojowych, którymi karmiono norki. Za rok rolnicy będą musieli zagranicznym firmom płacić za ich utylizację. Krzysztof Bosak, poseł Konfederacji, która domagała się odrzucenia projektu, działania PiS nazwał wojną hybrydową z rolnikami i branżą mięsną. Marek Sawicki zauważył, że PiS likwiduje ubój i fermy, bo inspekcja weterynaryjna nie radzi sobie z nadzorem.

Będą rekompensaty

Marek Suski zapewnił jednak, że zadośćuczynić obawom o to, że nowelizacja doprowadzi do bankructwa, biedy, jakiś drastycznych rzeczy, zostaną zapewnione odpowiednie rekompensaty. W pierwszym czytaniu zgłoszono je dla właścicieli ferm, w drugich dla zarabiających na sprzedaży mięsa z uboju rytualnego. Dodany już przepis nie mówi jednak, kto i na jakich warunkach będzie je przyznawał. Wiadomo jedynie, jakie będą zasady wypłacania rekompensat dla posiadaczy zwierząt widowiskowych, którzy zdecydują się je oddać (projekt wprowadza też zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych).  Będzie je przyznawał z budżetu państwa w drodze decyzji minister rolnictwa. Wniosek o rekompensatę ma rozpatrzyć w ciągu trzech miesięcy. Zapowiedź rekompensat nie uspokaja jednak producentów. Co więcej rząd musi je notyfikować w Komisji Europejskiej, co może potrwać.

Więcej praw dla zwierząt o ich obrońców

Projekt wprowadza też m.in. zakazać również trzymania zwierząt domowych na uwięzi na stałe oraz używania kolczatek, częstsze kontrole schronisk oraz zwiększenie kompetencji organizacji pozarządowych. Mają one mieć prawo do kontrolowania z policją lub strażą miejską miejsc, w których dochodzi do katowania zwierząt. I w tej sprawie znowu PiS zmieniał zdanie. W trakcie komisji, wykreślono ten przepis, ale w drugim czytaniu przywrócono. - Pojawiły się obawy, że to prawo będzie nadużywane. Dla zachowania bezpieczeństwa doprecyzujemy więc, że jeśli funkcjonariusz stwierdzi, że kontrola jest niezasadna, to nie będzie kontynuowana - mówił Marek Suski.

Emerytury dla zwierząt

Do projektu PiS dodano też przepisy z projektu PO. Zgodnie z nimi zostaną wprowadzone świadczenia dla zwierząt wycofanych ze służby z jednoczesnym poszerzeniem katalogu podmiotów, które korzystają ze zwierząt w celach specjalnych. - Uzupełniliśmy ustawę o element tzw. emerytury dla zwierząt, które służą państwu. Tym, które pracują w policji, poszukują ludzi pod gruzami. One powinny mieć godne życie, jak przestaną pracować - mówił Marek Suski. O tym, że potrzebne są takie regulacje pisaliśmy w Prawo.pl we wrześniu 2019 roku.

Czytaj więcej: Emerytura dla służbowego psa? Niewykluczone >>

Obecnie takiego czworonoga, który przez lata był np. ratownikiem, przygarnia zwykle jego dotychczasowy przewodnik i przez lata utrzymuje.