Poprawki zaproponowane przez Senat (druk sejmowy nr 1501) przywracają brzmienie ustawy w kształcie przedłożonym przez rząd, a wykreślają poprawki posłów Polski 2050 przegłosowane razem w opozycją. Jedna z nich wprowadzała uwłaszczenia się przez najemców w Społecznych Inicjatywach Mieszkaniowych (a więc i niektórych TBS-ach) w miejscowościach mających poniżej 100 tysięcy mieszkańców. Pomimo niepewności co do finansowania, część TBS kontynuuje inwestycje, albo – jak ten w Gorzowie Wielkopolskim, który już wybudował albo zaadoptował ok. pół tysiąca mieszkań – wznawia je po dwóch dekadach przerwy. W mieście nad Wartą nowi najemcy mają się wprowadzić do budynku TBS za półtora roku. Najemca nie będzie musiał wnosić partycypacji, czyli wkładu własnego do mieszkania (który zgodnie z przepisami może wynieść nawet do 30 proc. kosztów budowy), a jedynie 10-12 tysięcy złotych tytułem kaucji (to wysokość rocznego czynszu).

 


Istotne jest też jednak to, czego w nowelizacji nie ma. Mieszkańcy, mimo że w całości sfinansowali budowę i utrzymanie budynków (przez 30 proc. partycypację oraz spłatę kredytu), nie posiadają prawa do kontroli i nadzoru nad spółkami TBS i ich zarządami. Ponadto jedyną opcją sprawdzenia zasadności podwyżek czynszu jest droga sądowa, która jest długa, kosztowna i niepewna, na co się skarżą lokatorzy TBS m.in. w Krakowie.

Przedstawiciele mieszkających w TBS-ach apelują o lepszy system kontroli, w tym udział przedstawicieli najemców w zarządach i radach nadzorczych. -Nie chcemy blokować rozwoju TBS-ów. Ale chcemy, żeby najpierw ktoś naprawił to, co nie działa od ponad 20 lat. Jeśli teraz zasilimy system dodatkowymi miliardami, bez rozwiązania tych problemów, to tylko pogłębimy istniejące nierówności. To tak, jakbyśmy wlewali wodę do dziurawego wiadra — apeluje Adam Mildner, wiceprezes Stowarzyszenia Partycypantów i Najemców Nasz Blok w Krakowie. Obecnie trudno wyjść z TBS, gdyż wysoki czynsz uniemożliwia odłożenie środków na własne mieszkanie, a w razie rezygnacji zwrot partycypacji bywa opóźniany (TBS może zwrócić ją nawet po 12 miesiącach), utrudnione jest również znalezienie innej osoby w miejsce najemcy, który chce się wyprowadzić.