Monika Sewastianowicz: Hitem ostatnich tygodni jest sztuczna inteligencja (AI) do pisania tekstów – potrafi wygenerować spójny i na ogół merytoryczny tekst o zagadnieniu, o które zapyta go użytkownik. Kto ma prawa autorskie do wygenerowanego w ten sposób artykułu?

Ryszard Markiewicz: Na razie według dominującego poglądu, taki tekst nie podlega ochronie prawnoautorskiej. Jednak trzeba tu zwrócić uwagę, że nigdy nie wiadomo, z czego korzystała sztuczna inteligencja, tworząc taki artykuł.

Zobacz w LEX: Prawne aspekty sztucznej inteligencji >>>

Co jeżeli wygeneruję sobie taki utwór i opublikuję na stronie internetowej?

To zależy – jeżeli odpowiadając na Pani pytanie, AI przeklei cudzy tekst, a Pani go opublikuje w serwisie, to odpowie Pani za naruszenie praw autorskich. Pytanie, czy odpowiedzialności wobec dziennikarza nie ponosiłby dysponent takiego AI - np. za to, że on naruszył prawa autorskie, zwielokrotniając cudze teksty dla celów działania sztucznej inteligenci bez stosownej licencji. Oczywiście, takie, które nie są w domenie publicznej. Ale tu konieczne jest stwierdzenie, jakie teksty i na jakich zasadach przetwarza ta sztuczna inteligencja.

WZORY dokumentów w LEX:

 


Ale ja nawet nie będę wiedzieć, że AI zaczerpnęła fragment z czyjegoś utworu. Ne będzie to działanie zawinione…

Odpowiedzialność za naruszenie prawa autorskiego nie jest zależna od winy, czyli nie będzie karnej odpowiedzialności, ale powstaną wszystkie konsekwencje na gruncie prawa cywilnego – można będzie orzec zakaz rozpowszechniania utworu oraz opłatę zryczałtowaną. Tak naprawdę sądzę, że kopiowanie przez sztuczną inteligencję cudzych tekstów jest mało prawdopodobne. AI będzie raczej brała informacje i przetwarzała je według własnego algorytmu, a ponieważ zawartość, idea i fakty, czy nawet hipotezy - jako takie - nie podlegają ochronie, to w związku z tym nie będzie naruszenia prawa autorskiego.

Czytaj w LEX: Użycki Dariusz - Czym grozi sztuczna inteligencja? >>>

 

Trzeba też pamiętać, że dziennikarz – nawet korzystając z nowego narzędzia – może mieć twórczy wpływ na kształt tekstu: pozmieniać kolejność, dopisać pewne rzeczy. I w takim przypadku nawet, jeżeli pierwotna wersja tekstu wygenerowana przez maszynę nie podlegała ochronie prawnoautorskiej, to już po zredagowaniu bardzo trudno udowodnić, co zrobiła tylko maszyna, a co zrobił dziennikarz.

Czytaj w LEX: RODO w IT: sztuczna inteligencja a dane osobowe - czy RODO definiuje AI oraz ML? >>>

Czytaj w LEX: Pułapki sztucznej inteligencji >>>

Jak wykazać taki twórczy wkład w razie sporu?

Byłoby to bardzo trudne, trzeba byłoby wykazać np., że zmieniło się kolejność, wycyzelowało tekst - powiedzmy, bez naszej ingerencji był on "drewniany", a po uelastycznieniu, zadbaniu o poetyckość języka, nabrał zupełnie innego charakteru. Pytanie też, czy w sytuacji spornej odpowiedzialności wobec dziennikarza nie ponosiłby dysponent takiego AI - np. za to, że on naruszył prawa autorskie, zwielokrotniając cudze teksty dla celów działania sztucznej inteligenci bez stosownej licencji. Oczywiście, takie, które nie są w domenie publicznej. Ale tu konieczne jest stwierdzenie, jakie teksty i na jakich zasadach przetwarza ta sztuczna inteligencja.

A co z sytuacją, w której każemy AI napisać tekst w konkretnym stylu - np. napisz mi artykuł na temat prawa autorskiego w stylu serwisu Prawo.pl?

Tu kluczowe będzie to, czy AI może korzystać z tekstów na portalu. Bo jeżeli odrzucimy problem zwielokrotniania tekstów, to sam styl nie podlega ochronie prawnoautorskiej. Nawet styl malowania, powiedzmy impresjonistów, czy styl literacki, poetycki. Powiedzmy, że będę chciał namalować coś w stylu Warhola – to mimo że będzie to ewidentne dla każdego, kto ten obraz zobaczy, to samo w sobie nie będzie żadnym naruszeniem prawa. Podobnie jak inspirowanie się czyimś stylem przez AI.

Czytaj w LEX: Fuks Serhij, Głos pracownika w erze AI >>>

Czytaj w LEX: Problematyka sztucznej inteligencji w świetle prawa autorskiego >>>

A co z wykorzystaniem postaci i pisaniem utworów inspirowanych. Co jeżeli każemy AI napisać dalszy ciąg przygód Harry'ego Pottera, albo nową kontynuację "Pana Samochodzika"?

To jest problem, na ile kontynuacja cudzego utworu narusza prawa autorskie, zachodzi on zresztą i bez odniesienia do sztucznej inteligencji, bo dotyczą twórczości autorów, którzy piszą kontynuacje danej serii. Moim zdaniem takie działania nie naruszają praw majątkowych, dlatego, że nie przyjmują elementów twórczych z utworu, biorąc np. tylko samych bohaterów. Element naruszania praw majątkowych jest w tym przypadku ”w głowie” czytającego, który pamięta tę wcześniejszą książkę. Ale to i tak jest niedozwolone - jak sądzę - bo narusza autorskie prawa osobiste, bo autor nie chce, żeby ktoś pisał dalej.

 

 

Ale większość osób jest innego zdania i uważa, że tego typu praktyki naruszają również autorskie prawa majątkowe. Przyjmują, że postać literacka może być chroniona przez prawo autorskie. I teraz dochodzi do tego sztuczna inteligencja - AI nie odpowiada za naruszenie prawa autorskiego, bo nie ma podmiotowości prawnej. Na razie, bo czy kiedyś tak nie będzie, nie możemy przewidzieć - w końcu osoba prawna też jest sztucznym konstruktem, a taką podmiotowość ma. Zresztą pojawiały się już dyskusję, czy nie należałoby dać podmiotowości prawnej autonomicznym samochodom, więc ta dyskusja czeka nas raczej w bliższej niż w dalszej przyszłości. Póki co, za twórczość AI odpowiada ten, kto ją udostępnia i jest jej dysponentem. Bo to za jego pośrednictwem dochodzi do rozpowszechniania rzeczy naruszających cudze prawa autorskie. No i tu się ta sytuacja zaczyna dodatkowo komplikować...

To znaczy?

Bo przecież ktoś te pytania sztucznej inteligencji zadaje - zatem dochodzi do połączenia działania AI i użytkownika, który polecił jej zajęcie się tym tematem. Powiedziałbym, że trzeba badać okoliczności konkretnego przypadku, bo najczęściej użytkownik nie będzie sam rozpowszechniał tych cudzych treści, tylko ta sztuczna inteligencja samodzielnie poszuka np. "Pana Samochodzika". Wtedy odpowiadać będzie dysponent tego programu.

 

 

Obecnie i tak jest wiele powieści pisanych pod trendy - np. "Zmierzch" zainspirował "50 twarzy Greya", która z kolei spowodowała wysyp kolejnych historii tego rodzaju, np. polskie "365 dni". Każda kolejna w sporej części kopiuje motywy z tej poprzedniej, łatwo więc sobie wyobrazić, jak dużą pokusą jest, by zamiast ludzi taką idealną powieść pod oczekiwania konkretnej grupy odbiorców tworzyło AI. Myśli Pan Profesor, że ten problem będzie się pogłębiać?

Jeszcze nie słyszałem o procesach na tym tle, ale myślę, że tak, im bardziej AI będzie się upowszechniać, tym większe ryzyko powstawania takich sporów. Wydawnictwa i redakcje chętnie będą korzystać z takich narzędzi, bo będą miały teksty szybciej i będą one tańsze. Tak naprawdę nie mamy cienia wyobraźni, jak szybko będzie się to rozwijać – może mógłby to przewidzieć Lem, który był geniuszem. Ale Lem był tylko jeden i nie pokuszę się tu o to, by próbować go zastąpić.

Myśli Pan Profesor, że sztuczna inteligencja dostanie literackiego Nobla?

Może już dostała, tylko o tym nie wiemy. Oczywiście żartuję [na razie].

Skoro tekstów pisanych przez sztuczną inteligencję będzie coraz więcej, to co z tantiemami i wynagrodzeniami dla autorów?

To, że nikt nie ma do nich praw autorskich, nie znaczy, że wydawca nie będzie płacił osobie, która taki tekst dostarczy. Tyle że nie będzie to wynagrodzenie z tytułu przeniesienia praw autorskich, a z tytułu dostarczenia niechronionego prawem autorskim dobra niematerialnego. A naprawdę to będzie zapewne tak - ktoś dostarczy książkę i powie, że jest jej jest autorem, bo nie ma na razie sposobu udowodnienia, że jej autorem jest AI. Taka praktyka będzie najbardziej opłacalna i dla autorów, i dla wydawców, bo jak przyznają się, że utwór stworzyła AI, to każdy będzie mógł z niego korzystać i na tym nie zarobią.

Czy AI będą pisać prace za studentów?

Na razie myślę, że te narzędzia są za słabe do tego, żeby napisać całą pracę magisterską i doktorską, ale już pewnie teraz mogą stworzyć jakieś fragmenty. Ale tak, myślę, że ten problem wraz z rozwojem sztucznej inteligencji będzie się pogłębiał. Będzie to oszustwo o wiele trudniejsze do zwalczania, niż plagiat, bo programy antyplagiatowe nie sprawdzą, w jakim stopniu pracę napisała AI, a w jakim stopniu student. Zwiększy się rola promotora, bo to on najlepiej będzie znał poziom wiedzy swoich studentów. Ogólnie jednak rozwój technologii sprawia, że powinniśmy przemyśleć kwestię tego, czego i w jaki sposób uczymy studentów.

Może będziemy kształcić ludzi w stronę umiejętnego i kreatywnego zadawania pytań sztucznej inteligencji?

Być może kiedyś na tym będzie polegać tworzenie tekstów czy grafik – twórca będzie szukał ciekawych problemów dla sztucznej inteligencji albo jego rolą będzie wybór najlepszej propozycji lub kompilacja tych, które wygenerowało AI. Pocieszam się w tym wszystkim tym, że przynajmniej prawnicy nie muszą się na razie obawiać o swoją pracę, bo ktoś to będzie musiał uporządkować.