Do 25 listopada potrwają publiczne konsultacje pakietu propozycji legislacyjnych, w których Ministerstwo Finansów chce zreformować polski rynek kapitałowy. Projekt ustawy "o zmianie niektórych ustaw w związku z zapewnieniem rozwoju rynku finansowego oraz ochrony inwestorów na tym rynku" zmienia 27 ustaw. Dokument ten liczy aż 159 stron maszynopisu.

Strategia na pozyskanie kapitału

Jak zadeklarował we środę wiceminister Artur Soboń, celami tych zmian jest dostosowanie polskiego rynku kapitałowego do światowych trendów, w tym do inwestowania pasywnego, oraz zainteresowania tzw. zielonymi obligacjami. To część Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego, przyjętej przez rząd w październiku 2019 roku.

Wśród proponowanych zmian mają się pojawić regulacje dotyczące tzw. funduszy ETF (Exchange-Traded Funds), eliminujące obowiązki regulacyjne niekompatybilne z ich modelem funkcjonowania. Jak zauważyła Katarzyna Szwarc, pełnomocnik ministra do spraw wdrażania Strategii, klienci takich funduszy będą mieli dzięki temu informacje o tym, w jakie przedsięwzięcia gospodarcze będą inwestowane ich pieniądze. - Nie obawiamy się, że będzie to zagrożenie dla dotychczas działających funduszy. Raczej chcemy powiększyć ten rynkowy tort - dodała Szwarc.

 

Kolejnym instrumentem finansowym, który ma być zdefiniowany w nowych przepisach to tzw. obligacje transformacyjne albo "zielone". Mają one umożliwiać finansowanie przez ich emitentów przedsięwzięć proekologicznych. Jak zauważyła Katarzyna Szwarc, istnieje obecnie duży popyt na takie papiery wartościowe. - Co najmniej dwa razy w miesiącu odbieram telefony od takich instytucji jak Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, które pytają o polskie zielone obligacje, bo chcą mieć określony ich udział w swoim portfelu - przyznała.

Ustawa ma nie tylko zdefiniować "zielone" obligacje, ale też zachęcać ich emitentów za pomocą zachęt fiskalnych, prawdopodobnie w podatku dochodowym. Wprawdzie MF dotychczas nie przedstawiło propozycji konkretnych ulg, ale jego przedstawiciele deklarowali, że wypracują je z biznesem podczas konsultacji. - Tak czy inaczej, taka ulga obowiązywałaby dopiero w roku 2024 -  zadeklarował wiceminister Soboń.

Resort finansów nie przewiduje natomiast zachęt na kupowanie zielonych obligacji przez inwestorów w postaci np. ulgi w podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki). Jak zauważyła Katarzyna Szwarc, po stronie inwestorów popyt na takie obligacje jest tak duży, że dodatkowe zachęty nie są potrzebne.

Mniej biurokracji, więcej tolerancji

Reforma ma przynieść także zredukowanie zjawiska tzw. gold-platingu w prawie. Chodzi o przerosty regulacyjne, wprowadzane przy okazji wdrażania unijnych regulacji i znacznie wykraczających poza standardy z dyrektyw. Jak zadeklarowali przedstawiciele MF, specjalna grupa robocza w resorcie zidentyfikowała takie przeszkody. - Chodzi np. o obowiązek informowania KNF o umowie outsorcingu usług informatycznych na 14 dni przed jej zawarciem. Takie umowy bywają negocjowane do ostatniego momentu, więc to niepotrzebne utrudnienie.

MF szykuje też instytucję "czynnego żalu", wzorowaną na przepisach podatkowych. Chodzi o sytuacje, w których np. spółka giełdowa sama spostrzegła niedopełnienie obowiązku informacyjnego i chce naprawić szkodę, powiadamiając władze. Będzie można wtedy - podobnie jak w przypadku dobrowolnego poinformowania o przestępstwie podatkowym - skorzystać z nadzwyczajnego złagodzenia kary.

Trzeba zadbać o kapitał, a nie tylko rynek

Czy takie działania przyniosą zamierzony skutek? Jak zauważa Leszek Koziorowski, radca prawny i wspólnik w kancelarii Gessel Koziorowski, gdy mówimy o reformie rynku kapitałowego, trzeba myśleć o dwóch członach tego pojęcia: o rynku i o kapitale. - Dziś podstawową bolączką nie są regulacje samego rynku, co raczej problem z kapitałem i jego napływem oraz stabilną obecnością. To problem braku zaufania inwestorów do instytucji rynku kapitałowego oraz ogólnie do władz. Trudno o takie zaufanie, gdy członkowie rządu co jakiś czas występują publicznie z nieprzemyślanymi wypowiedziami, czy działaniami, np. forsując uderzające w wyniki banków i w konsekwencji ich wycenę tzw. „wakacje kredytowe”, czy proponując bliżej nieokreślony podatek od nadmiarowych zysków, albo wskazując,  że spółki energetyczne czy banki nie powinny w obecnej sytuacji zysków w ogóle osiągać - zauważa ekspert.

Leszek Koziorowski dostrzega w projekcie jest wiele ciekawych rozwiązań, ale uważa je raczej za kwestie raczej techniczne, związane z relacjami inwestorów z instytucjami rynku kapitałowego. - Można oczywiście zdefiniować np. czym są zielone obligacje, ale one i tak już są na rynku, choć bez tej definicji. O wiele istotniejsze jest, by zachęcić inwestorów do kupowania obligacji. Tego nie da się zrobić samymi przepisami regulującymi rynek, a raczej szerzej pojętą stabilnością działań władz i totalną zmianą narracji o rynku kapitałowym, a nade wszystko poszanowaniu oszczędzających, chociażby na początek tych, którzy inwestują w PPK - uważa prawnik.

Zdaniem Koziorowskiego, reforma powinna się zacząć od zaprzestania zniechęcania inwestorów do naszego rynku, od zniechęcania które trwa już z 15 lat. - Bez zbudowania zaufania do trwałości i pewności funkcjonowania fundamentów rynku kapitałowego, a więc możliwości osiągania racjonalnych zwrotów z inwestowanego kapitału nigdy nie osiągniemy stopy oszczędności w satysfakcjonującej wartości - mówi ekspert.