Sądy zaczynają dostrzegać wadliwość „zwykłych” umów i pożyczek w złotych, które mogą zawierać na przykład niezgodny z prawem i nieuczciwy mechanizm ustalania wysokości oprocentowania.

Taki wyrok zapadł 8 lipca br. w  Sądzie Rejonowym dla Warszawy Mokotowa (sygnatura akt XVI C 3421/16). SR ustalił, że umowa kredytu hipotecznego, zaciągniętego w złotówkach jest nieważna w całości i zasądził od kredytodawcy, czyli PKO BP na rzecz kredytobiorców - zwrot wszystkich dokonanych wpłat. Wyrok ustalający nieważność umowy kredytu oznacza, że umowa kredytu była od samego początku nieważna, zatem strony muszą zwrócić sobie wzajemnie to co sobie nawzajem świadczyły.

Niekorzystne zapisy

Sprawa sądowa dotyczyła kredytu na cele mieszkaniowe z odroczoną spłatą części należności, znanego jako kredyt „Alicja”. Były to kredyty udzielane przez PKO w latach 90-tych ubiegłego wieku. Zaciągnęło je ok. 100 tys. klientów tego banku. 

- Atrakcyjność kredytu z odroczoną spłatą części należności według banku polegać miała na tym, że bez względu na poziom inflacji kredytobiorcy płacili niewielkie raty. Było to jednak możliwe z tego powodu, że rata wyliczana była na poziomie minimalnym, z reguły obejmującym tylko część należnych za dany miesiąc odsetek – tłumaczy radca prawny Radosław Górski, który był pełnomocnikiem powoda.

Klienci otrzymywali comiesięczne zawiadomienia z aktualnym stanem zadłużenia oraz informacje o sposobie rozliczenia wnoszonych wpłat. Bank wyliczał należną minimalną ratę spłaty. Kredytobiorcy wpłacali kwoty wskazane w pismach pochodzących z banku, które jednak nie pokrywały należnych odsetek, nie mówiąc już o spłacie kapitału kredytu.

 

Niepełne informacje

W sprawach znanych pełnomocnikowi nie informowano kredytobiorców w sposób jasny, że tak wyliczona rata nie dawała gwarancji spłaty zobowiązania.

- Z tego powodu, że rata była wyznaczona na poziomie minimalnym i nie obejmowała nawet należnych za dany miesiąc odsetek, bank nie był w stanie wskazać terminu spłaty kredytu. Umowa kredytu “Alicja” nie zawierała więc informacji o czasie trwania spłaty kredytu. Równocześnie jednak w broszurach informacyjnych banku zawarte były informacje, które mogły wprowadzać w błąd co do czasu spłaty kredytu – mówi mec. Górski.
Jak tłumaczy, mechanizm ustalania oprocentowania był do tego stopnia niejasny i zawiły, że nie pozwalał w ogóle na zrozumienie sposobu wyliczania oprocentowania. Opierał się również o nieostre przesłanki, które podlegały swobodnemu uznaniu banku. Taki model kredytu, sprzedawanego jako atrakcyjny dla kredytobiorcy, w istocie czynił nierealną perspektywę jego spłaty nawet pomimo wielu lat kredytowania.

Dokonywane przez kredytobiorcę wpłaty na poczet spłaty zadłużenia przeznaczane były w pierwszej kolejności na spłatę odsetek, a dopiero następnie na spłatę kredytu.

- Jeżeli wysokość spłacanych przez kredytobiorcę rat była niższa od należnych odsetek (a wskazywane do zapłaty przez bank raty praktycznie zawsze były niższe) niespłacone odsetki były dopisywane do zadłużenia kredytobiorcy (kapitalizowane) na koniec każdego miesiąca kalendarzowego i oprocentowywane według stopy procentowej wskazanej w umowie – opisuje Górski.

Oznaczało to, że kredytobiorcy, którzy spłacali raty kredytowe zgodnie z harmonogramem, nie tylko nie doprowadzali do zmniejszenia zadłużenia, ale z uwagi na zbyt niską ratę spłaty powiększali w każdym kolejnym miesiącu wartość zadłużenia, które po latach „spłaty” potrafiło urosnąć do wręcz nieprawdopodobnych wartości. Ten mechanizm działał zatem tak, że spłata zgodnie z wyznaczoną przez bank wysokością rat, nawet dokonywana regularnie, nigdy nie pozwoliłaby na spłatę kredytu. Bank stworzył kredyt, który przy założeniu braku nadpłat na rzecz kapitału kredytu byłby niemożliwy do spłacenia, a zadłużenie rosłoby z każdym kolejnym miesiącem, bez ograniczeń. Tymczasem kredyt był oferowany jako atrakcyjny i bezpieczny.

Skutkiem uznania umowy kredytu za nieważną kredytobiorcy, którzy wpłacili więcej niż wypłacili, stali wierzycielami banku. Dług konsumentów przestał istnieć, a bank musi im zwrócić dokonane nadpłaty.