Jolanta Ojczyk, Prawo.pl: Państwo jako pierwsi przygotowali projekt regulujący rynek kancelarii odszkodowawczych. Teraz z taką inicjatywą wyszedł Senat. Jak Pan ocenia jego propozycję?

Aleksander Daszewski, Biuro Rzecznika Finansowego: Warto dla porządku i chronologii przypomnieć, że Rzecznik od ponad 10 lat zajmował się relacjami między kancelariami a ich klientami. Obie strony zgłaszały do nas problemy w relacjach z zakładami ubezpieczeń. Jak w każdej działalności dostrzegaliśmy blaski i cienie, co przekonało nas, że pomimo korzystnych dla konsumentów działań samoregulacyjnych, branża ta wymaga szerszej regulacji . Wszyscy, łącznie z zainteresowanymi podmiotami, na to wskazywali ale nikt nie podjął się tego zadania stąd trzy lata temu przygotowaliśmy kompleksowy projekt założeń regulujących cały ten rynek. Obecnie pojawiła się odmienna od naszej inicjatywa senacka, która w stosunku do naszej pierwotnej propozycji jest ograniczoną regulującą dotykającą jedynie kilku istotnych kwestii. Takie punktowe, a nie kompleksowe uregulowanie działalności kancelarii popierały w odpowiedzi na nasz pomysł resorty sprawiedliwości i finansów. Na dniach ruszają w tym zakresie prace legislacyjne nad senackim projektem. Zainteresowani tą materią zamierzamy w tych pracach aktywnie uczestniczyć w tym przedstawimy do niego swoje uwagi.
Czytaj więcej o innych uwagach do senackiego projektu ustawy o świadczeniu usług w zakresie dochodzenia roszczeń odszkodowawczych >>

Jakie?

Jeszcze nad nimi pracujemy, ale w naszej ocenie zasadniczym celem, który powinien przyświecać przy opracowaniu ostatecznego kształtu regulacji jest możliwie najszersze ograniczenie ryzyk po stronie klienta, w tym zawłaszczenia świadczeń i odszkodowań należnych poszkodowanym lub ubezpieczonym, czyli mówiąc prościej przejęcia tych środków przez nieuczciwą kancelarię czy pośrednika odszkodowawczego. Z drugiej strony, co równie ważne zależy nam też na utrzymaniu tego pomocnego poszkodowanym rynku, gdzie powinny nadal działać rzetelne i profesjonalne kancelarie. Jak widzimy od lat robią one naprawdę dobra robotę dla tysięcy poszkodowanych z sukcesami chroniąc ich interesy.

A teraz nie otrzymuje? Przecież, gdyby nie pomoc kancelarii, otrzymałby dużo mniej

Gdyby sam Jan Kowalski poszedł do zakładu ubezpieczeń, ten zaproponowałby mu ugodę na przykładowo 50 tys. zł. Gdy swoją sprawę powierzy specjalistom, jest poważna szansa, że dostanie 200 tys. zł, a może i więcej. Za jej prowadzenie zapłaci średnio od 15 do 20 proc. uzyskanej kwoty plus VAT, czyli ok. 50 tys. zł. Problem w tym, że obecnie cała kwota  przelewana jest na konto kancelarii odszkodowawczej, co rodzi ryzyko ich defraudacji. Takie przypadki, co prawda incydentalnie, ale się niestety zdarzały. Bywa też tak w praktyce obrotu, że zanim te przykładowe 150 tys. zł trafią do rąk poszkodowanego mija zbyt dużo czasu. Dlatego nam szczególnie zależy na zmianie tego mechanizmu, by kancelarie nie obracały zbyt długo środkami swoich klientów, a środki pomniejszone o prowizję kancelarii trafiały szybko bezpośrednio do poszkodowanych.


Co Państwo proponują?

To jest właśnie kwestia do dyskusji, bo są różne możliwość. W naszej ocenie najlepiej by było, gdyby zakład ubezpieczeń od razu, wzorem podzielonej płatności w VAT przelewał kwotę na dwa rachunki: to, co dla kancelarii w formie prowizji, a resztę bezpośrednio poszkodowanemu. Innym rozwiązaniem, wzorem rynku deweloperskiego, byłoby stworzenie rachunków powierniczych czy innych mechanizmów, które zabezpieczałyby interesy poszkodowanych. Można też rozważyć, wzorem innych krajów, obciążanie nierzetelnie wywiązujących się ze swoich zobowiązań zakładów ubezpieczeń, kosztami związanymi z wynagrodzeniem (prowizją) kancelarii. Furtkę do skorzystania z takiego mechanizmu otworzył w ostatnich latach SN. W uchwale siedmiu sędziów z dnia 13 marca 2012r. (sygn. akt III CZP 75/11) wskazał, że uzasadnione i konieczne koszty pomocy świadczonej przez osobę mającą niezbędne kwalifikacje zawodowe, poniesione przez poszkodowanego w postępowaniu przedsądowym prowadzonym przez ubezpieczyciela, mogą w okolicznościach konkretnej sprawy stanowić szkodę majątkową podlegającą naprawieniu w ramach obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych (…).

Czy działalność takich podmiotów naprawdę trzeba regulować? Wydaje się, że mimo wszystko one działają na korzyść poszkodowanych.

Co do zasady działalność kancelarii odszkodowawczych oceniamy pozytywnie. Patrząc historycznie to co roku liczbę skarg na ich działalność można policzyć na palcach jednej ręki, może dwóch. Gdyby, rzeczywiście, były z nimi poważne  problemy z pewnością liczba zawiadomień, skarg czy interwencji byłaby większa. Kwestie, które budziły nasze wątpliwości, staraliśmy się rozwiązywać. Na przykład informowaliśmy UOKiK o klauzulach niedozwolonych w umowach i zostało to, co do zasady wyeliminowane również przy znaczącym wsparciu organizacji samorządowych tych podmiotów.

Zakłady ubezpieczeń alarmują jednak, że kancelarie pobierają zbyt wysokie prowizje, żerują na nieszczęściu ludzi, dają im do podpisania umowy w szpitalu.

Zakłady ubezpieczeń pomijają niewygodny dla siebie fakt, że kancelarie odszkodowawcze stanowią naturalną odpowiedź na ich zachowanie. Można śmiało powiedzieć, że na własne życzenie „wyhodowały sobie żmije na własnym łonie”. Gdyby przyzwoicie, zgodnie z literą prawa płaciły poszkodowanym, nie wykorzystywały swojej przewagi, starały się nimi zaopiekować, nie zostawiłyby tak szerokiego pola do działalności kancelarii. Powstały, bo towarzystwa proponują nieadekwatne, często rażąco zaniżone świadczenia, zwłaszcza z tytułu OC pojazdów mechanicznych, ale także szkód w gospodarstwach rolnych, błędów medycznych. 

 

 


Ile kancelarii działa na rynku?

Szacuje się, że na rynku działa od około tysiąca, a niektórzy mówią że półtora tysiąca kancelarii, choć nikt tego dokładnie nie policzył. Jest kilka bardzo dużych i profesjonalnych podmiotów, niektóre nawet  notowane na giełdzie papierów wartościowych, sporo równie profesjonalnych średnich ale też kilkaset małych i tu niestety z jakością usług bywa różnie. Z moich obserwacji wynika, że załatwiają ok 80-90 proc. szkód osobowych z wypadków komunikacyjnych, ale w ostatnich latach wchodzą również w obsługę szkód majątkowych (masowo skupują w drodze cesji prawo do odszkodowania), szkód z błędów medycznych, szkód pożarowych, powodziowych, dochodzeniem zwrotu niesłusznie pobranych opłat likwidacyjnych z ubezpieczeń inwestycyjnych tzw. polisolokat a ostatnio również służą pomocą frankowiczom. Kancelarie pojawiają się wszędzie tam, gdzie zakłady niedoszacowują szkód, zaniżają wypłaty działają niezgodnie z przepisami prawa chcąc uniknąć bądź ograniczyć wypłatę. Są swoistym kontrolerem prawidłowości wykonania zobowiązań z umów ubezpieczenia przez zakłady ubezpieczeń. Trzeba też zwrócić uwagę, że branża ta jest bardzo potrzebna nie tylko dla poszkodowanych. Jest bowiem ważnym pracodawcą, który zatrudnia rzeszę młodych prawników specjalizujących się w prawie odszkodowawczym i ubezpieczeniowym. Nie bez znaczenia dla gospodarki pozostaje fakt, iż są to głównie podmioty z polskim kapitałem.