Co do zasady nie ma wątpliwości, że towarzystwa muszą zwrócić zbyt wysokie opłaty likwidacyjne. Gra idzie jednak o zwrot całej wpłaconej kwoty. Dotychczas rozstrzygnięcia sądów były różne. Ostatnio zaś zapadło kilka wyroków, w których sądy wskazały, że takie umowy są nieważne. Ostatnio uznał tak w prawomocnym wyroku Sąd Okręgowy w Krakowie, a także Sąd Rejonowy w Wolsztynie. To dobra wiadomość dla milionów posiadaczy umów z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, tzw. polisolokat.

 

Świadczenie musi być określone

Krakowski sąd okręgowy w sprawie prowadzonej przez studentów ze Studenckiej Poradni Prawnej na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego 26 września 2019 r. prawomocnie uznał za nieważną  umowę zawartą z Towarzystwem Ubezpieczeń na Życie „WARTA” (sygn. II Ca 1338/19). Nakazał zwrot nienależnych świadczeń w wysokości 4 .999 zł - to jest pełna wysokość dochodzonej przez osobę korzystającą z pomocy studentów poradni.

Damian Nartowski, radca prawny, partner w kancelarii WN Legal i koordynator Studenckiej Poradni Prawnej, który przygotowuje do wykonywania zawodów prawniczych studentów UJ, wskazuje, że sądy w Krakowie zwróciły uwagę na brak określenia we wzorcach stosowanych przez ubezpieczyciela obiektywnych zasad, na podstawie których dokonywane jest oszacowanie wartości świadczeń należnych konsumentowi. - Wzorce pozostawiają zupełną dowolność towarzystwu ubezpieczeniowemu, co jest niezgodne z prawem i prowadzi do nieważności umowy w całości tłumaczy mec. Nartowski.

To nie jest umowa ubezpieczenia

Natomiast wolsztyński sąd orzekał w dwóch sprawach powadzonych przez radców prawnych Tomasza Koniecznego i Mariusza Weissa z poznańskiej kancelarii Konieczny, Grzybowski, Polak przeciwko Vienna Life Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie o zwrot środków zatrzymanych tytułem tzw. świadczenia wykupu po rozwiązaniu umowy ubezpieczenia z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym (UFK, tzw. polisolokata).

Sąd uwzględnił powództwa w całości nakazując VIG wypłatę całości wartości rachunku, czyli ok. 90 tys. zł.  Jednocześnie jednak stwierdził, podobnie jak sąd krakowski, że cała przedmiotowa umowa jest nieważna z uwagi na jej sprzeczność z istotą stosunku prawnego ubezpieczenia (art. 353 1 kodeksu cywilnego). - Sąd dostrzegł, że umowa przewidywała w razie zajścia wypadków ubezpieczeniowych wypłatę świadczenia w zasadzie odpowiadającego wartości wpłaconych do tego czasu składek – tłumaczy Mariusz Weiss, radca prawny, pełnomocnik w obu sprawach. - Zatem choć jest określona jako umowa ubezpieczenia, to nie daje ochrony ubezpieczanemu, a ubezpieczyciel nie ponosi ryzyka ubezpieczeniowego. Konstrukcja umowy ma więc charakter wyłącznie oszczędnościowo-inwestycyjny – tłumaczy Mariusz Weiss.

Sądy skupiają się na istocie umowy

- Dostrzegamy, że sądy od jakiegoś czasu bardziej skupiają się na pogłębieniu analizy cywilistycznej w zakresie dotyczącym elementu ochronnego umowy z UFK i odpowiedzi na pytanie czy spełnia on essentialia negotii umowy ubezpieczenia – mówi Cezary Orłowski z biura Rzecznika Finansowego.  - Niezmiernie nas cieszy wyraźny trend, idący w kierunku większej uwagi dla samej części ochronnej – podkreśla Cezary Orłowski. Rzecznik Finansowy  wielokrotnie  zwracał uwagę na problem pozorności części ochronnej umowy z UFK i niedopuszczalności rozwiązania polegającego na formalnym tylko wpisaniu w strukturę umowy UFK elementu ochronnego.

W orzecznictwie sądów powszechnych, jak również SN dotychczas dominował pogląd, że część inwestycyjna umowy z UFK może być przeważająca. Dopuszczalne zatem było, że cześć ochronna (ubezpieczenie) miała służyć jedynie za formułę, na której opierała się konstrukcja inwestycyjna umowy. - Na szczęście nowy trend zmienia to zapatrywanie i przywraca umowę ubezpieczenia z UFK na właściwe tory - podkreśla Cezary Orłowski.

Warszawski sąd zmienia orzecznictwo

Początek tej nowej linii orzeczniczej dał Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 18 kwietnia 2019 r. (sygn. akt I ACa 3/18). Zgodnie z nim zasadniczą cechą umów ubezpieczenia jest spoczywające na zakładzie ryzyko ubezpieczeniowe. - W razie wypadku ma wypłacać on świadczenie przewyższające opłaconą  składkę.  Na tym polega istota ochrony ubezpieczeniowej – czytamy w uzasadnieniu.

Podobnie warszawski SA wypowiedział się w wyroku z 24 maja 2019 r., (sygn. akt V ACa 451/18). Sąd ten również uznał, że istotą umowy ubezpieczenia jest ponoszenie ryzyka przez ubezpieczyciela. Ażeby tak było, świadczenie nie może pokrywać się wyłącznie z kwotami, które ubezpieczony wpłaca na cel inwestycyjny, po ich pomniejszeniu o opłaty administracyjne.

Unieważnienia umowy z TU Europa przed Sądem Okręgowym w Warszawie domaga się m.in. Beata Krusenstern-Haupt. Jej pełnomocnik, radca prawna Anna Lengiewicz, wyjaśnia, że gdyby jej klientka zmarła, to jej bliscy dostaliby tylko 1 proc. wartości rachunku. - W przypadku 300 tys. zł składek, to jest 3 tys. zł. A to oznacza, że tak naprawdę pod przykrywką ubezpieczenia sprzedawano produkty inwestycyjne – wyjaśnia Anna Lengiewicz. Mariusz Weiss dodaje, że do niedawna sądy w Polsce dopatrywały się w tzw. polisolokatach jedynie bezskuteczności postanowień określających opłaty likwidacyjne. - Obecnie sądy coraz śmielej dostrzegają nieważność tego typu umów – ocenia Mariusz Weiss.  Co to znaczy dla milionów Polaków posiadaczy feralnych polis?

 

Kolejne sprawy mogą trafić na wokandę

Konsekwencje uznania umowy polisolokaty za nieważną są poważne. - Zasadniczo powinno skutkować jej rozliczeniem polegającym na zwrocie świadczeń, które strony sobie świadczyłytłumaczy Cezary Orłowski. Oznacza to bowiem, że ubezpieczający wpłacał na rzecz ubezpieczyciela składki bez podstawy prawnej; co za tym idzie, może domagać się zwrotu wszystkich wpłaconych na rzecz ubezpieczyciela składek, a nie wyłącznie pełnej wartości prowadzonego w ramach umowy rachunku. - Składki stanowią bowiem w tej sytuacji nienależne świadczenie w rozumieniu art. 410 par 1 i 2 w zw. z art. 405 Kodeksu cywilnego. Opierając zatem powództwo przeciwko ubezpieczycielowi na zarzucie nieważności umowy można żądać zwrotu całości wpłaconego ubezpieczycielowi świadczenia – dodaje Mariusz Weiss. Sytuacja komplikuje się, gdy mamy do czynienia z rzadkim przypadkiem (np. gdy klient aktywnie i skutecznie zarządzał portfelem), w którym wartość rachunku jednostek przekracza sumę uiszczonych składek – dodaje radca prawny Tomasz Konieczny. Wówczas upadek umowy ubezpieczenia UFK (tj. nieważność polisolokaty) okaże się mniej korzystna dla „ubezpieczonego” niż zwrot wartości rachunku. Wówczas konsument może – korzystając z dorobku orzecznictwa TSUE w sprawach dotyczących kredytów – oświadczyć, iż sankcja nieważności jest dla niego obiektywnie niekorzystna, domagając jedynie uznania polisolokaty za częściowo bezskuteczną w zakresie, w jakim umowa ogranicza lub wyłącza prawo klienta do wypłaty pełnej wartości rachunku jednostek – ocenia mec. Tomasz Konieczny.

Co istotne, uzyskanie wcześniejszego wyroku zasądzającego niewypłaconą część wartości rachunku jednostek ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych nie zamyka – co do zasady – drogi do wytoczenia kolejnego powództwa o zasądzenie kwoty stanowiącej różnicę pomiędzy wypłaconą przez ubezpieczyciela wartością rachunku, a kwotą wpłaconych składek (przy założeniu, że suma wpłaconych składek jest wyższa niż wypłacona wartość prowadzonego w ramach umowy rachunku). - Przeciwnie, taki wyrok znacznie ułatwi (z uwagi na działanie tzw. powagi rzeczy osądzonej) dochodzenie pozostałej sumy składek, która nie była dochodzona w pierwszym procesie, o ile nie doszło jeszcze do przedawnienia roszczenia o zwrot tej części świadczeń nienależnych - podkreśla mec. Konieczny.

Za sprawą reformy postępowania cywilnego, barierą do wniesienia takiego pozwu nie powinny być opłaty sądowe. Tego rodzaju „uzupełniające” roszczenia zwykle nie będą przekraczać 20 tys. zł opłata sądowa od pozwu będzie się w wahać od 30 do maksymalnie 1 000 zł. Jedynie w przypadku wyższych roszczeń będzie to 5 proc. jego wartości.