Polska obawia się, że zwiększenie celów redukcji emisji CO2 w Europie może doprowadzić nie tylko do znacznego wzrostu cen energii, ale także do przenoszenia energochłonnych sektorów przemysłowych poza granice Unii. – Dlatego tak ważne jest, abyśmy decyzje w tej sprawie podejmowali w sposób roztropny i przemyślany – dodał.
Jak zauważył wicepremier Pawlak, konkluzje Rady Środowiska próbowano przeforsować zanim jeszcze KE przedstawiła analizy nt. wpływu tych działań na konkurencyjność gospodarki europejskiej i ryzyka emigracji produkcji przemysłowej poza granice Wspólnoty. - Przed zaakceptowaniem tych planów konieczne jest przeprowadzenie szczegółowych ekspertyz, uwzględniających możliwości inwestycyjne poszczególnych sektorów i państw członkowskich – powiedział.
Przypomniał, że Polska w ostatnich 20 latach wykonała ogromny wysiłek redukując emisje gazów cieplarnianych o 30 proc., równocześnie podwajając PKB. - Żaden kraj UE nie może pochwalić się takimi osiągnięciami - podkreślił. Zrealizowanie obecnych postulatów KE oznaczałoby dla Polski konieczność redukcji emisji w sektorze energii aż o 99 proc., co jest praktycznie niemożliwe.
W opinii wicepremiera Pawlaka, podejmując decyzje w tej sprawie należy wziąć pod uwagę także ostatnie decyzje państw członkowskich w dziedzinie energii, takie jak rezygnacja Niemiec z rozwijania energetyki jądrowej, czy zakaz eksploatacji gazu łupkowego we Francji. – Będzie to mieć znaczący wpływ na strukturę źródeł wytwarzania energii w Europie – powiedział. Zwrócił też uwagę, iż technologie magazynowania CO2 (CCS – Carbon Capture and Storage) nie zostały jak dotąd nigdzie wdrożone na skalę przemysłową, a analizy wskazują, że mogą być one trwale nierentowne.








