W połowie maja prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej wydał decyzje określające warunki zapewnienia w budynkach wielorodzinnych dostępu do kabli telekomunikacyjnych sześciu operatorów telewizji kablowych: Netii, UPC, Multimediów, Vectry Investments, INEI oraz TOYI. Z naszych informacji wynika, że firmy nie przyjmą ich bez walki, planują się od nich odwołać. Ich zdaniem decyzje z 13 maja zostały wydane z naruszeniem przepisów, i niekorzystnie wpłyną na rynek. To może oznaczać, że wykonanie decyzji zostanie wstrzymane.

 

Co chce prezes UKE?

Prezes UKE określił w decyzji każdemu z operatorów warunki, na jakich ma udostępniać swoje kable. Do tej pory taka decyzja była wydana tylko wobec Orange, jako firmy o znaczącej pozycji rynkowej. Prezes UKE uważa jednak, że decyzje wobec kolejnych, mniejszych operatorów ujednolicą zasady, wprowadzą spójne terminy, procedury oraz stawki rynkowe. W efekcie mają się też zmniejszyć koszty nowych robót inżynieryjno-budowlanych z korzyścią nie tylko dla przedsiębiorców telekomunikacyjnych, ale także dla abonentów, którzy otrzymają szansę skorzystania z konkurencyjnej oferty oraz dysponentów nieruchomości poprzez organicznie uciążliwych prac instalacyjnych.

Zobacz: Naliczanie opłat za korzystanie z kanału technologicznego >

Zdaniem UKE bowiem obecnie nie ma współpracy pomiędzy operatorami, nie udostępniają oni swoich zasobów, nie posiadają oni także opracowanych warunków dostępu. A te przekazane prezesowi UKE zawierają postanowienia wysoce niekorzystne dla drugiej strony umowy, w szczególności zawyżone opłaty. Tymczasem obecnie operatorzy często podpisują tzw. porozumienia inwestycyjne. Umawiają się na przykład, że w budynku X budują infrastrukturę po połowie lub jeden wybuduje w budynku X, drugi w budynku Y, i potem wzajemnie ją sobie udostępniają na zasadach wymiany (barteru). Gdy decyzje wejdą w życie  taki model biznesowy może stracić rację bytu. Wszyscy będą musieli stosować stawki ustalone przez prezesa UKE. A zdaniem operatorów nie pokrywają one kosztów budowy infrastruktury.

Firmy będą się odwoływać

Decyzje nie mają jednak rygoru natychmiastowej wykonalności, a firmy mogą się od nich odwołać. O tym, że decyzje prezesa UKE mogą wywołać spór pisaliśmy w połowie stycznia. Z  naszych informacji wynika, że wszyscy operatorzy rozważają wniesienie odwołania.
– Operatorzy muszą przeanalizować w jakiej formie to zrobić – mówi Jakub Woźny radca prawny, wspólnik w Kancelarii Prawnej Media, która wspiera Polską Izbę Komunikacji Elektronicznej, zrzeszającą operatorów.  – Mogą zwrócić się do prezesa UKE z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie sprawy albo wnieść skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie – tłumaczy Jakub Woźny.

Na wniesienie wniosku mają 14 dni, a skargi 30 dni  od doręczenia decyzji. Tyle, że wniosek o ponowne rozpatrzenie wstrzymuje wykonalność decyzji, zaś skarga do sądu niekoniecznie.  – Dopiero w skardze wnosi się o wstrzymanie rygoru, ale to już loteria – mówi Ireneusz Piecuch, partner w kancelarii Gawroński & Piecuch. - Sąd bowiem może go uznać lub nie. W przypadku Emitela jednak wstrzymanie wykonalności decyzji wstrzymało regulacje rynku na kilka lat. Co do zasady jednak najpierw składa się wniosek o ponowne rozpatrzenie, choć zwykle nie dochodzi do istotnej zmiany decyzji – dodaje Ireneusz Piecuch.

 


Co zarzucają prezesowi UKE

Podstawą wydania decyzji  jest  art. 139 prawa telekomunikacyjnego, który zobowiązuje przedsiębiorców do udostępnieni infrastruktury.  Z kolei ust. 1 b mówi, że  prezes UKE kierując się potrzebą zapewnienia skutecznej konkurencji, może, w drodze decyzji, określić warunki zapewnienia dostępu. Zdaniem wielu prawników artykuł ten powinien uprawniać do wydania takich decyzji jedynie w odniesieniu do konkretnych nieruchomości, i to w przypadku zaistnienia sporu. - Tymczasem decyzje nałożą w istocie na operatorów obowiązek ex-ante - ramowe zasady udostępnienia instalacji wewnątrz budynkowych - uważa mec. Piecuch.

Zobacz: Zasada uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców >

Prawnicy podnoszą też inną kwestię – niezgodności z przepisami unijnymi. - Prawo unijne dopuszcza nakładanie obowiązku stosowania ofert ramowych- - z takimi mamy tu do czynienia - zasadniczo wyłącznie w przypadku podmiotów o znaczącej pozycji rynkowej, po przeprowadzeniu analizy rynku – uważa Jakub Woźny. - W tym przypadku kryteria te nie zostały spełnione, analiza rynku nie została przeprowadzona. Żadna z firm do których decyzja jest adresowana nie ma pozycji dominującej. Nawet, gdy zliczymy ich wszystkich użytkowników internetu, to będzie ich mniej niż w przypadku Orange - mówi. W konsekwencji, zdaniem Woźnego decyzje mogą rodzić odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa.

Podczas Ogólnopolskiej Konferencji Operatorów Komunikacji Elektronicznej, rozpoczynającej się 21 maja, czyli w dniu upublicznienia decyzji, Marcin Cichy, prezes UKE odrzuciła argumenty o niezgodności art. 139 z prawem europejskim i konstytucją. Dlatego zapewne sprawami operatorów zajmie się sąd.