Jest źle – tak krótko można podsumować wnioski przedstawione w opracowaniu „Polski BezŁad Legislacyjny. Raport Obywatelskiego Forum Legislacji z prac IX kadencji Sejmu”. Jak wynika z przeprowadzonych analiz, jakość stanowionego w Polsce prawa przez ostatnie cztery lata systematycznie się pogarszała. Eksperci zarzucają prawodawcom przede wszystkim: zbyt szybkie tempo prac, które odbija się na jakości aktów prawnych; omijanie procedur, brak przejrzystości procesu i omijanie konsultacji publicznych oraz opiniowania. Zaznaczają również, że nie można usprawiedliwiać tego stanu rzeczy wcześniejszą pandemią, wojną w Ukrainie czy innymi czynnikami niezależnymi, nie ma to bowiem nic wspólnego z czynnikami, które rzeczywiście wpływają na obniżenie jakości legislacji.

Czytaj też: Skończyło się na projektach, czyli czego przedsiębiorcy (już) nie dostaną​ >>

Przedsiębiorcy w chaosie

W trakcie ostatniej kadencji Sejmu eksperci wielokrotnie wskazywali, że nawet prawnicy nie są w stanie nadążyć za zmieniającym się prawem, które dodatkowo jest skomplikowane. Tym bardziej problem mają przedsiębiorcy, na których regulacje bezpośrednio wpływają. Jak ocenia w raporcie Piotr Wołejko, autor sekcji „Proces legislacyjny z punktu widzenia przedsiębiorcy”, ostatnia kadencja Sejmu dała wiele przykładów tego, jak nie stanowić prawa gospodarczego, a zwłaszcza podatkowego.

- Badania opinii przeprowadzane wśród przedsiębiorców od wielu lat potwierdzają, iż niestabilne i skomplikowane prawo stanowi jedną z głównych barier w prowadzeniu działalności gospodarczej. Dotyczy to w szczególności przepisów podatkowych. W trakcie prac Sejmu IX kadencji nie udało się uporać z tym problemem. Wręcz przeciwnie, przyjmowano rozwiązania prawne, które dodatkowo komplikowały i utrudniały poruszanie się przedsiębiorców w otoczeniu regulacyjnym. W szczególności zaś wprowadzono podatkową rewolucję pod szyldem Polskiego Ładu, która nie została we właściwy sposób przygotowana ani skonsultowana – czego wymagają zarówno twarde przepisy rangi ustawowej, jak i dobre praktyki postępowania oraz zwykły zdrowy rozsądek. Efektem przyjęcia zmian z tzw. Polskiego Ładu była ogromna niepewność w gospodarce – podkreśla ekspert.

Jako przykład „złego prawa” w raporcie podaje również tzw. ustawy covidowe, przyjmowane w pośpiechu i pełne „wrzutek” niezwiązanych z głównym celem ustawy. Wskazuje, że przepisy, które teoretycznie miały pomóc przedsiębiorcom w trudnym czasie pandemii, przyczyniły się do pogłębienia chaosu. Również kryteria wsparcia poszczególnych branż pozostawiały wiele do życzenia – wiele firm, które faktycznie ucierpiały w trakcie pandemii, pozostały bez wsparcia ze względu na przykład na wymóg posiadania odpowiedniego kodu PKD.

 

„Ustawy deregulacyjne” pozostały projektami

W raporcie przypomniano także o dwóch projektach, które teoretycznie miały pomóc uprościć przepisy, poprawić jakość stanowionego dla przedsiębiorców prawa i wprowadzić korzystne zmiany. Projektodawcą jednego z nich był resort rozwoju, drugiego – sejmowa komisja ds. legislacji.

- Raptem dwie – do tego niezbyt daleko idące – tzw. ustawy deregulacyjne to stanowczo zbyt mało, by przedsiębiorcy odczuli ulgę. Co więcej, obie ustawy – jedna będąca przedłożeniem rządowym, druga komisyjnym – pojawiły się dopiero w ciągu ostatnich 12 miesięcy prac Sejmu IX kadencji. Jest to rozczarowujące. W ostatecznym rozrachunku trudno uznać mijającą kadencję Sejmu za korzystną dla przedsiębiorców – podsumowuje Piotr Wołejko w raporcie.

 

Nowość

I, co trzeba podkreślić, obie ustawy pozostały projektami do końca sejmowej kadencji, podobnie zresztą jak część innych, potencjalnie korzystnych dla przedsiębiorców rozwiązań. Znalazły się w nich również propozycje dotyczące podniesienia jakości procesu legislacyjnego w kontekście prawa gospodarczego, tyle tylko, że część z nich... wzajemnie się wykluczała. Jak informowaliśmy już na etapie opiniowania, chodziło o terminy wchodzenia w życie zmian w prawie wpływających na działalność gospodarczą. W projekcie resortu rozwoju proponowano przyjmowanie zmian dwa razy w roku, w komisyjnym - miesięczne vacatio legis. Oba projekty były procedowane równolegle. 

 - Moim zdaniem jest to kolejny przykład braku kompetencji po stronie tworzących prawo w naszym kraju. Niestety, każdą kolejną ustawę czyta się gorzej. Przepisy są wewnętrznie sprzeczne, nawiązują do nieistniejących albo nieobowiązujących już przepisów, nie raz zdarzają się wręcz błędy ortograficzne, o interpunkcyjnych nie wspomnę. Tu mamy, być może, do czynienia także z jakąś próbą sił między ministerstwem a komisją, gdzie każde próbuje przeforsować własne rozwiązanie – komentowała propozycję na łamach Prawa.pl dr Aleksandra Krawczyk, adwokat w kancelarii Ecolegal.