Liderami w marnowaniu żywności nie są restauracje ani sieci handlowe, ale zwykli konsumenci. Badania Programu Racjonalizacji i Ograniczenia Marnotrawstwa Żywności z 2021 r. pokazały, że w Polsce co roku wyrzuca się 4,8 mln ton żywności. Najwięcej marnują konsumenci – aż 60 proc., czyli blisko 3 mln ton jedzenia trafia do kosza w gospodarstwach domowych. Za kolejne straty odpowiadają produkcja i przetwórstwo – łącznie 30 proc., handel to 7 proc., gastronomia niewiele powyżej 1 proc, a w trakcie transportu i magazynowania marnuje się mniej niż 1 proc.. Wprawdzie 7 proc. to wydaje się niewiele, ale to aż 336 000 ton jedzenia rocznie.

Uchwalona w 2019 r. ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności ograniczyła marnowanie żywności przez sklepy, ale do rozwiązania problemu nadal jest daleko. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, że ustawa powstała, Banki Żywności  zabiegały o nią przez kilka lat.  Jako zgodna z założeniami Europejskiego Zielonego Ładu oraz strategią “od pola do stołu”, wierzymy, że spowoduje ona wzrost ilości żywności uratowanej przed zmarnowaniem – mówi  Norbert Konarzewski, dyrektor Biura Federacji Banków Żywności.

Czytaj też: Przeciwdziałanie marnowaniu żywności jako wyzwanie dla samorządu terytorialnego >>>

Wprowadzenie ustawy uwrażliwia na problemy marnowania zarówno sklepy i ich pracowników, jak i klientów, możliwość organizacji kampanii edukacyjnych na terenie sklepów pozwala w łatwy sposób dotrzeć do konsumentów, którzy według badań marnują najwięcej żywności. - Niestety, okres pandemii ograniczył istotnie te działania, ale wierzymy, że będą one szersze i bardziej widoczne w następnych latach – wskazuje Konarzewski.

Czytaj: NIK: Przepisy nie zapobiegają marnowaniu żywności, trzeba je poprawić>>

Przepisy nie rozwiążą wszystkich problemów z wyrzucaniem jedzenia

Ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności wprowadziła obowiązek, aby sprzedawcy żywności (nie wszyscy, tylko ci, których sklepy mają powierzchnię sprzedaży większą niż 250 mkw., a przychody ze sprzedaży żywności stanowią co najmniej  50 proc. całości przychodów ze sprzedaży towarów) przekazywali żywność zagrożoną zmarnowaniem organizacjom pożytku publicznego z przeznaczeniem na realizację określonych celów statutowych. - Należy jednak pamiętać, że tak naprawdę żywność marnowana jest na wielu etapach jej produkcji, transportu, sprzedaży i konsumpcji. Ustawa nie rozwiązuje zatem problemu globalnie – tłumaczy adwokat Agata Klima-Nowak.

Czytaj też: Foodsharing - bariery i perspektywy tworzenia sieci społecznych w polskich miastach >>>

 

Jednak nawet na etapie sprzedaży widać, że mimo ustawy problemy pozostały. Mimo że sklepy coraz częściej zamykają śmietniki, freeganie, czyli osoby, które zabierają z przysklepowych śmietników jedzenie nadające się do spożycia, obficie obławiają się przy niektórych placówkach handlowych. W 2022 r. wojewódzcy inspektorzy ochrony środowiska przeprowadzili 234 kontrole sprzedawców żywności i organizacji pozarządowych, z którymi sprzedawcy zawarli umowę na nieodpłatne przekazywanie żywności. Dwieście sześć kontroli dotyczyło sprzedawców żywności, a reszta – organizacji pozarządowych. W nieco ponad połowie przypadków (118) wykryto naruszenia. Najwięcej nieprawidłowości (74) związanych było z opłatą za marnowanie żywności. Sprzedawcy nie wnosili opłat, robili to nieterminowo lub w niepełnej wysokości. Zdarzało się również, że nieprawidłowo ustalali kwotę opłaty albo masę marnowanej żywności.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

Czytaj: Kradzież, szara strefa czy zabranie porzuconej rzeczy? Freeganizm budzi wątpliwości>>

Ustawa jest niedoskonała

Agata Klima-Nowak uważa, że ustawa  o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności, choć jest bardzo krótka, to nastręcza wielu problemów praktycznych dotyczących jej wykonania, ponieważ zawiera wadliwe definicje i nieprecyzyjnie formułuje obowiązki sprzedawców. Z pewnością wymaga wielu poprawek. - Natomiast w praktyce jej wykonywania bardzo istotna jest dobra współpraca z organizacją pozarządową, która taką żywność może odbierać. Kluczem do takiej współpracy jest wzajemne zrozumienie sytuacji i interesów stron, a także precyzyjne sformułowanie umowy pomiędzy sprzedawcą żywności a organizacją tak, aby nie tylko zawierała wymagane elementy, ale przede wszystkim skutecznie regulowała współpracę – mówi mec. Klima-Nowak.

Jak podaje Norbert Konarzewski, z perspektywy Banków Żywności żywność odbierana jest częściej, ale jest jej mniej, co zwiększa koszty obsługi. 

Czytaj w LEX: Unijna strategia "od pola do stołu" - sprawiedliwy, zdrowy i przyjazny środowisku system żywnościowy >>

Niesprzedane jedzenie z przeceny trafi na śmietnik

Niektóre zapisy ustawy mogą utrudniać stosowanie jej przepisów i ich egzekwowanie. - Już kluczowa dla całej ustawy definicja "marnowania żywności" pozwala na interpretację sprzeczną z celem ustawy. Do tego dochodzą praktyczne problemy ze sprawozdawczością oraz uiszczaniem opłaty za marnowanie żywności – mówi Agata Klima-Nowak.

Norbert Konarzewski zwraca uwagę na kilka trudności, jakie banki żywności napotykają  w codziennej działalności. Przede wszystkim pomimo wzrostu liczby partnerów – darczyńców łączny tonaż pozyskanej żywności wzrósł nieznacznie, a obsługa większej liczby darczyńców to większe koszty (paliwo, pracownicy magazyn/transport i administracyjni, materiały biurowe). Odbiory żywności z małych sklepów (ale objętych ustawą) to niewielkie ilości żywności, nieregularność odbiorów, różne wymagania czasowe odbiorów ze sklepów (np. godziny wieczorne). Do tego dochodzi trudność znalezienia odbiorców (organizacji partnerskich) na mało urozmaiconą żywność z niektórych sieci, np. wyłącznie owoce i warzywa. Konieczność papierowego obiegu dokumentów generuje też ogromne koszty administracyjne dla obu stron.

Sieci handlowe podkreślają swoje zasługi w niemarnowaniu żywności oddawaniem ton żywności organizacjom charytatywnym oraz prowadzeniem kampanii edukacyjnych. Niemarnowaniu żywności mają sprzyjać także przeceny.

- We wszystkich sklepach Lidl Polska prowadzimy akcję przecen pod hasłem „Kupuję, nie marnuję”, w ramach której w niższej cenie oferujemy artykuły z każdej grupy asortymentowej – np.  świeże mięso, drób i ryby, produkty chłodnicze, owoce i warzywa oraz tzw. suche artykuły (m.in. chleby pakowane, ciasta) o krótkim terminie przydatności lub z uszkodzeniami niewpływającymi na jakość produktu. Przecena tych artykułów pojawia się przed upływem terminu przydatności do spożycia (lub np. przy uszkodzeniu)  i obowiązuje do jego ostatniego dnia – podaje Aleksandra Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications and CSR w Lidl Polska.

Tymczasem, jak tłumaczy Norbert Konarzewski, o ile wszystko się nie sprzeda, to niestety żywność jest do wyrzucenia, gdyż nie szansy na jej uratowanie i dostarczenie do osób potrzebujących. 

Zgodnie z treścią ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności marnowanie to nie następuje, kiedy utylizowane są produkty, które przekroczyły termin przydatności do spożycia. Zatem na papierze wszystko jest w porządku, ale jedzenie trafia do śmietnika.