Ustalono, że najprawdopodobniej nikt z ekipy ratunkowej nie ucierpiał po zawaleniu się kolejnej partii dachu.

W sobotę nadal trwała akcja poszukiwania ludzi w gruzowisku; trzy ekipy ratownicze pracują na parterze zawalonego budynku, a czwarta, która znajduje się na specjalnej wysoko uniesionej platformie zamontowanej na ciężarówce, stara się usuwać najlżejsze elementy zawalonego dachu.

Według policji 13 osób uznanych jest za zaginione.

Prezydent Łotwy Andris Berzins nie zawahał się nazwać wypadku "zbrodnią". "Sprawa ta powinna zostać potraktowana jak zbrodnia, której ofiarą padło wielu bezbronnych ludzi" - powiedział Berzins w łotewskiej telewizji publicznej LTV.

"To złożony przypadek, który nie może zostać zakwalifikowany jako katastrofa naturalna albo nieszczęśliwy zbieg okoliczności, bo natura nie odegrała w tym żadnej roli" - dodał prezydent.

Władze nie poinformowały, jak długo kontynuowana będzie akcja ratunkowa.

Wśród ofiar jest troje cudzoziemców; Ormianka i dwoje Rosjan zamieszkałych na stałe na Łotwie.

W akcji ratunkowej zginęło trzech ratowników. Około 40 osób zostało rannych, 29 spośród nich trafiło do szpitala. Wśród rannych jest 13 strażaków.

Po wypadku na Łotwie ogłoszono trzy dni żałoby, która obowiązuje od soboty do poniedziałku. W poniedziałek o godz. 10 w całym kraju pamięć ofiar zostanie uczczona minutą ciszy.

Dach supermarketu, którego budowę zakończono w 2011 roku, zawalił się w czwartek o godz. 18, kiedy w budynku znajdowało się wielu ludzi. Już po przybyciu strażaków nastąpił kolejny zawał, który utrudnił akcję ratunkową.

Policja wszczęła dochodzenie w sprawie wypadku i obecnie sprawdza trzy hipotezy: wadliwy projekt i nadzór budowlany nad budynkiem, jego wadliwe wykonanie oraz umieszczenie na dachu ciężkich materiałów w związku z powstającym tam ogrodem zimowym.

Szef policji Ints Kuzis zapowiedział, że w razie potrzeby do pomocy w ustaleniu przyczyn katastrofy mogą zostać wezwani zagraniczni eksperci. Minister spraw wewnętrznych Rihards Kozlovskis wykluczył atak terrorystyczny.