W czerwcu 71 firm okazało się niewypłacalne – podczas gdy w czerwcu roku ubiegłego 60 – co było kolejnym wzrostem. Ponownie budownictwo odnotowuje wzrost liczby niewypłacalności, a odbicie rynku budowlanego jeszcze nie nastąpiło. Według oficjalnych danych dopływ środków na rynku i wartość prac budowlanych wzrosła po 5 miesiącach 2017 jedynie o 4,5% – w analogicznej sytuacji rok temu spadła o 12%.

– Rynek budowlany nie odzyskał wartości i przepływów finansowych jakie były na nim chociażby 2 lata temu – powiedział agencji eNewsroom.pl Grzegorz Błachnio, analityk i communication manager Euler Hermes – Poprawa odbywa się głównie kosztem kredytodawców, dostawców materiałów oraz producentów, którzy zwiększyli sprzedaż oczekując na szybki wzrost rynku. Jak na razie rośnie on głównie w sferze rozpisywanych oraz podpisywanych przetargów, a nie rzeczywistego dopływu gotówki na rynek. Stąd większa liczba upadłości firm budowlanych o regionalnej skali działalności od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów złotych, które ze swoich lokalnych nisz są wybierane przez największe firmy budowlane. Jedynie duża skala działalności pozwala zdobywać lokalne i intratne kontrakty, a także odnotować kilkuprocentowy wzrost obrotów. Innym sektorem firm przeżywającym kłopoty z wypłacalnością w pierwszym półroczu były firmy przemysłowe.

Firmy eksportujące dobra konsumenckie, RTV, AGD oraz dobra inwestycyjne – np. części i maszyny dla odbiorców w Niemczech – mają się lepiej i nie pojawiają się w statystyce upadłości. Upadają firmy dostarczające na rynek lokalny i krajowy zarówno dobra konsumpcyjne, ale także firmy produkujące na potrzeby firm budowlanych. Dystrybutorzy hurtowni są kolejną grupą borykającą się ze wspomnianymi problemami. Efekt wojny cenowej na polskim rynku powoduje, że dopływ środków – np. z funduszy socjalnych – zwiększa obroty, ale nie pozwala podnieść cen. Marże, na jakich operują dystrybutorzy hurtowni oraz detaliści, są minimalne i często poniżej kosztu pieniądza. Przy zwiększonej skali transakcji i ekspozycji ryzyka, a jednocześnie minimalnej rentowności takiego obrotu problemy z płatnością skutkują brakiem wypłacalności. W stosunku do roku ubiegłego, w 9 województwach notowaliśmy większą liczbę niewypłacalności, natomiast poprawa sytuacji miała tylko w 3 województwach.

Patrząc na mapę, polepszyło się w województwach Polski centralnej oraz południowo-zachodniej, a pogorszenie odnotowano w całym pasie Polski północnej oraz wschodniej. Wynika to z koniunktury branżowej. Lepiej mają się województwa takie jak łódzkie, dolnośląskie, wielkopolskie czy śląskie, gdzie lokalne firmy produkują na export. Województwa, gdzie dominuje produkcja na potrzeby lokalne i krajowe, mają się gorzej. Swoje znaczenie miało także stale obowiązujące embargo na pewne towary, obostrzenia graniczne, a także wojna na Wschodzie. Województwa przygraniczne traciły na obrotach z naszymi wschodnimi sąsiadami – podsumował Błachnio.