Dziennik Łódzki, kielecka telewizja, Włocławski Portal Internetowy donoszą o ogromnych kolejkach w wydziałach komunikacji. Właściciele kupowanych i sprzedawanych samochodów ruszyli do urzędów, by zarejestrować auto w terminie 30 dni i uniknąć nawet 1000 zł katy. Wielu z nich zgłasza transakcje sprzed lat. Czy mają się czego bać? Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że jeśli do transakcji doszło przed 1 stycznia, to nie. Prawnicy inaczej interpretują przepisy. Mimo to urzędnicy na początku roku będą raczej stosować się do wskazówek resortu.

 

Resort uspokaja: kary tylko za spóźnienie po 1 stycznia

Departament Transportu Drogowego Ministerstwa Infrastruktury, uważa, że kary za niezarejestrowanie auta w ciągu 30 dni będą nakładane jedynie w przypadku:

  • sprowadzenia po dniu 31 grudnia 2019 r. albo nabycia pojazdu niebędącego pojazdem nowym, sprowadzonego z terytorium państwa członkowskiego UE, gdy datą sprowadzenia pojazdu jest dzień po dniu 31 grudnia 2019 r. i niezarejestrowania go  w terminie 30 dni od daty jego sprowadzenia;
  • nabycia lub zbycia pojazdu zarejestrowanego na terytorium RP po dniu 31 grudnia 2019 r. i niezawiadomienia o tym starosty w terminie 30 dni od daty nabycia lub zbycia.

Tak napisał do organów właściwych do spraw rejestracji pojazdów, czyli starostw powiatowych lub miast na prawie powiatu, w piśmie z 23 grudnia 2019 r.  Do większości dotarło ono w piątek 27 grudnia. Tyle, że prawnicy nie zgadzają się z taką interpretacją przepisów, które zaczną obowiązywać 1 stycznia.  Wskazują, że obowiązek rejestracji pojazdu w terminie 30 dni od jego sprowadzenia istnieje w prawie o ruchu drogowym już od kilku lat i wynika z artykułu 71 ust. 7. Od 1 stycznia urzędnicy zyskają jednak prawo do nakładania kary w wysokości od 200 do 1000 zł na wszystkich, którzy nie wyrobią się w ustawowym terminie. Takie zmiany w prawie o ruchu drogowym wprowadza nowelizacja ustawy o… utrzymaniu porządku w gminach i innych ustaw.

Prawnicy krytykują interpretację resortu

Z stanowiskiem ministerstwa  nie zgadza się Robert Suwaj, adwokat, prof. Politechniki Warszawskiej, bo jego zdaniem narusza ono podstawową zasadę prawa - zasadę wyłączności ustawy w kwestiach określania ograniczeń praw i obowiązków publicznoprawnych. - Moment wejścia w życie przepisów określa ustawa i to ona powinna wprowadzić w tym względzie precyzyjną regulację. Tymczasem ustawodawca przyjął, że kto będąc właścicielem pojazdu sprowadzonego z kraju UE, wbrew przepisowi art. 71 ust. 7 nie rejestruje go w ciągu 30 dnia, podlega karze. Gdyby był to nowy obowiązek, który powstaje z chwilą wprowadzenia tej nowelizacji, to zaproponowana przez Ministerstwo Infrastruktury koncepcja byłaby właściwa, ale on obowiązuje od 1 maja 2004 r. Zmiana zakresu tego obowiązku, wprowadzona od 1 stycznia 2020 r. dotyczy w zasadzie dodania słów "niebędącego nowym pojazdem", przez co stanowi jedynie jego zawężenie, bowiem wyłącza z jego zakresu pojazdy nowe (nieużywane) – tłumaczy Robert Suwaj.

Adwokat zwraca uwagę, że racjonalny ustawodawca, gdyby chciał takiego rozumienia wprowadzanych przepisów jak dekoduje to ministerstwo, to powinien wyraźnie wpisać zastrzeżenie, że chodzi wyłącznie o pojazdy sprowadzone po 1 stycznia 2020 r. - Ustawodawca nie mógł tak jednak uczynić, gdyż w ten sposób dokonałby legalizacji tysięcy pojazdów sprowadzonych do tej pory przez przedsiębiorców, którzy nie dokonali rejestracji tych pojazdów i nie ubezpieczyli ich - mówi prof. Suwaj. 

Robert Suwaj zauważa, że pogląd Ministerstwa jest na rękę zarówno urzędom zajmującym się rejestracją pojazdów a także ich właścicielom, zdejmując w istocie ogromny ciężar związany z brakiem ich rejestracji i - jako taki - nie będzie kwestionowany przez właścicieli pojazdów. - Jedynym podmiotem niezadowolonym są ubezpieczyciele oraz Komisja Europejska, która zapewne ponownie odezwie się w tej sprawie – zauważa. Niezadowolonych jest jednak więcej.

Kary to nie jedyny problem wynikający z nowych przepisów

Jak pisaliśmy już w Prawo.p przeciwko tak sformułowanym przepisom protestują zarówno przedsiębiorcy sprowadzające auta z zagranicy, jak i urzędnicy. Firmy wskazują na ogromne koszty związane z rejestracją auta - od tego dnia muszą płacić ubezpieczenie i VAT. Dla ciężarówek to koszty idące w dziesiątki tysięcy złotych. Wątpliwości starostów budzi zaś dowolność w ustalaniu wysokości kary. Nie ma bowiem kryteriów, według których mogliby stosować różne stawki kar. To oznacza, że każda kwota wyższa niż 200 zł może zostać zaskarżona i skierowana do sądu. W piśmie z 23 grudnia MI informuje, że sposób interpretacji innych kwestii budzących wątpliwości samorządowców są w toku uzgodnień, a ich sfinalizowanie ma nastąpić w styczniu 2020 roku.