Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji oraz Polska Rada Centrów Handlowych jednym głosem domagają się skutecznych przepisów dotyczących obowiązku zasłania nosa i ust w sklepach. Podkreślają, że zmiana rozporządzenia w sprawie ustalenia określonych ograniczeń i nakazów, czy zmiana ustawy polegająca na zwiększeniu kar wobec przedsiębiorców, w tym nie pomogą. Z pismem w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia wystąpił też Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Okazuje się, że z jednej strony sąd pozwolił na ukaranie ekspedientki za odmowę obsłużenia klienta bez maseczki, z drugiej - odmawia ukarania Polaków nie noszących maseczek. W efekcie sklepy nie mają jak reagować. Co prawda IKEA poradziła sobie z protestem, ale wiele mniejszych placówek ma problemy z egzekwowaniem noszenia maseczek przez klientów. Wątpliwości, co do obowiązujących przepisów ma też rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.

 

Przepisy sobie, klienci sobie

Od 30 maja 2020 roku nakaz zakrywania ust i nosa obowiązuje w obiektach i placówkach handlowych lub usługowych oraz na targowiskach (straganach). Mają go przestrzegać klienci i personel, który ma z nimi kontakt. Mimo to, znaczna część Polaków maseczek nie nosi, albo traktuje je jako ozdobę brody czy nawet nadgarstka. W piątek, 4 września, ponad 500 osób chciało bez maseczek zrobić zakupy w IKEI w Jankach pod Warszawą. Protest zorganizowano przez Facebooka. Miała to być reakcja na wyproszenie ze sklepu Tomasza Karolaka za to, że nie miał maseczki. Jak donosiły media, zakupy się udały, ale po długich pertraktacjach z obsługą. Na miejsce zostali wezwani policjanci, którzy nie wystawili żadnego mandatu, bo nie mieli do tego podstaw. O tym, dlaczego rozporządzenie jest nieskuteczne, pisaliśmy na Prawo.pl m.in. w sierpniu. Rozporządzenie jest wydawane na podstawie wspomnianego art. 46 b. A zgodnie z nim, można ustanowić  obowiązek stosowania środków profilaktycznych tylko wobec osób podejrzanych o chorobę, a nie wszystkich, w tym zdrowych. W efekcie mandat można podważyć w sądzie. Tym razem policja nie podjęła też interwencji na podstawie art. 135 kodeksu wykroczeń  o dyskryminację klienta. Choć nie zawsze tak jest. Pod koniec sierpnia Sąd Rejonowy w Suwałkach nakazał bowiem ekspedientce zapłacić 100 zł grzywny za to, że w lipcu odmówiła sprzedaży towaru klientce, która nie miała na sobie maseczki. Klientka po tym, jak nie została obsłużona, zgłosiła sprawę na policję, a ta wystosowała wniosek do sądu o ukaranie ekspedientki. Ekspedientka złożyła sprzeciw do wyroku. 16 września rozpatrzy go sąd drugiej instancji. Handlowcy nie mają wątpliwości, że dziurawe prawo utrudnia im prowadzenie biznesu.

 


Potrzebne szybkie zmiany w prawie

- Z zaniepokojeniem obserwujemy coraz większą liczbę klientów, którzy odmawiają zasłaniania nosa i ust w miejscach handlu, zapowiadane są zorganizowane protesty, a odwiedzający nas klienci posługują się specjalnie przygotowanymi oświadczeniami. Ze względu na nieprecyzyjne przepisy, jako branża, zostaliśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Właściciele, zarządcy i najemcy centrów handlowych nie mają żadnych skutecznych instrumentów, by egzekwować obowiązki zmierzające do ochrony zdrowia i życia klientów oraz pracowników. Pilnie potrzebne są odpowiednie, jednoznaczne regulacje, pozwalające na korzystanie z usług handlowych wyłącznie osobom nie narażającym innych na zakażenie – pisze Polska Rada Centrów Handlowych do Ministerstwa Zdrowia. I apeluje o wprowadzenie jednoznacznego rozwiązania prawnego, które pozwoli nie wpuścić i nie obsłużyć klientów nienoszących masek ochronnych na terenie sklepów w centrach handlowych.
- Praktyka pokazuje, że egzekwowanie wprowadzonego obowiązku jest istotnie utrudnione, a czasem wręcz nierealne ze względu na możliwą odpowiedzialność sprzedawców, w tym także wykroczeniową, którzy odmawiają obsługi klientów niestosujących się do konieczności zakrywania ust i nosa. Konieczna jest ochrona sprzedawców i usługodawców w takich sytuacjach, a nie zagrożenie grzywną, tak jak to miało miejsce w przypadku wyroku sądu z Suwałk – przekonuje Rada.
Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zapowiada, że POHiD także wystąpi z kolejny takim apelem do Ministerstwa Zdrowia. Pierwszy skierowali na początku sierpnia. - Będziemy bardzo mocno apelować od rządu o ustawę, która nie będzie naruszać konstytucji i nie będzie kwestionowana przez obywateli. Chcielibyśmy ustawę po to, by oszczędzić handlowcon frustracji, by klienci nie dyskutowali przy kasie, byśmy mogli działać zgodnie z wytycznymi. Nie możemy być strażnikami egzekwowania prawa – podkreśla prezes Juszkiewicz. I dodaje, że ministerstwo powinno podjąć działania jak najszybciej, bo problem eskaluje i nie dotyczy tylko Ikei.

Prawnicy uważają jednak, że aby nakaz był skuteczny, należy wprowadzić stan klęski żywiołowej  - jedną z form stanów nadzwyczajnych.
- Wówczas obowiązek zakrywania ust i nosa przez wszystkich obywateli byłby zgodny z delegacją ustawową
- wyjaśnia dr Mikołaj Małecki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców na pomoc branży

Wątpliwości, co do uprawnienia pracownika sklepu do samodzielnego egzekwowania od klientów obowiązku zakrywania ust i nosa oraz ewentualnej odpowiedzialności z tego tytułu, ma też rzecznik małych i średnich przedsiębiorców. 4 września skierował w tej sprawie wystąpienie do Ministra Zdrowia. Poprosił o wyjaśnienie: czy pracownik sklepu lub innego obiektu handlowego jest uprawniony do samodzielnego egzekwowania od klientów obowiązku zakrywania ust i nosa, kto ponosi odpowiedzialność z tytułu egzekwowania od klientów obowiązku – pracownik czy przedsiębiorca zatrudniający pracownika, czy pracownik sklepu lub innego obiektu handlowego może odmówić sprzedaży towaru klientowi, który nie stosuje się do obowiązku, czy odmowa stanowi przesłankę do wymierzenia pracownikowi/przedsiębiorcy kary grzywny o której mowa w art. 135 kodeks wykroczeń. Zgodnie z nim kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny. Wykroczeniem jest tylko odmowa sprzedaży "bez uzasadnionej przyczyny", nie są nim np. odmowa sprzedaży alkoholu osobie nietrzeźwej lub niepełnoletniej. Można uznać, że skoro obowiązek zasłaniania ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych wynika z rozporządzenia, to gdy sprzedawca odmówi sprzedaży towaru nie popełni wykroczenia. Noszenie lub nienoszenie maseczki nie ma jednak związku z samą usługą lub towarem.  I choć dotychczas zarówno resort zdrowia, jak i sanepid przekonywali że sprzedawca ma prawo odmówić obsługi klienta bez maseczki, gdyż chodzi bezpieczeństwo, to po wyroku suwalskiego sądu, nie jest to oczywiste.