Rzecznik Praw Obywatelskich przystąpił do ważnego postępowania toczącego się przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku (sygn. akt I ACa 801/19). Sprawa prowadzona przez radcę prawnego Beatę Strzyżowską dotyczy klienta, który hobbystycznie „grał na Forexie” używając do tego prywatnych środków pieniężnych. W pewnym momencie bank PKO BP zażądał od niego podwyższenia zabezpieczenia. Gdy klient się nie zgodził, bank zakończył przed czasem transakcje terminowe warte kilka milionów. Klient żąda zwrotu bezprawnie pobranych pieniędzy i to o nie toczy się  już od 10 lat postępowanie. W sporze istotne jest ustalenie, czy klient jest konsumentem. Zdaniem zastępcy RPO dr hab. Macieja Taborowskiego – tak, według Sądu Najwyższego – nie. - Skąd wynika różnica i dlaczego ta sprawa jest tak ważna? 

 

RPO kwestionuje pogląd wyrażony przez SN

- Proces ten trwa już przeszło 10 lat, wydano w nim aż 5 orzeczeń, a sprawa była już dwa razy przed Sądem Najwyższym, teraz po raz trzeci jest w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku. Dziś z radością mogę poinformować, że chyba mamy przełom - z aktywną odsieczą naszemu klientowi wyruszył Rzecznik Praw Obywatelskich, który zdecydował się przystąpić do sprawy – mówi Beata Strzyżowska.

W drugim orzeczeniu kasacyjnym SN z 18 września 2019 ( sygn. IV CSK 334/18), zdaniem rzecznika, doszło do ewidentnie błędnej interpretacji unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta, bo SN uwzględnił indywidualną charakterystykę danej osoby. Skutkiem tego było zakwalifikowanie konsumenta jako osoby prowadzącej działalność gospodarczą i pozbawienie go ochrony przysługującej na tle prawa UE. – SN uznał bowiem, że posiadał zbyt „bogate” doświadczenie w inwestowaniu, posługiwał się „branżowym” słownictwem, a nadto inwestował dość spore kwoty – wyjaśnia mec. Strzyżowska. Czy to jednak czyni z niego profesjonalistę? Zdaniem mecenas Strzyżowskiej - nie.

Jej pogląd podziela też Maciej Taborowski, który przygotował liczące 19 stron stanowisko RPO. - Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, w szczególności w świetle art. 76 Konstytucji, każdej osobie, spełniającej kryteria wskazane w art. 221 kodeksu cywilnego, tj. osobie fizycznej, która podejmuje czynności w zakresie niezwiązanym bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową, powinna przysługiwać skuteczna ochrona konsumencka w związku z czynnościami podejmowanymi przez tę osobę z przedsiębiorcą – pisze Maciej Taborowski. Rzecznik podkreśla też, że w świetle orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, osoba posiadająca specjalistyczną wiedzę, dokonująca często czynności w związku z zawartą umową ramową dotyczącą walutowych transakcji terminowych, których podejmowanie obarczone jest wysokim ryzykiem i przynosi duży zysk, posiada status konsumenta i przysługuje jej wynikająca z niego ochrona. Taki pogląd został potwierdzony potwierdzony w orzeczeniu TSUE z 3 października 2019 r., Petruchová, C-208/18 oraz z 2 kwietnia 2020 r., Reliantco Investments LTD, C-500/18.  – Chodzi o to, że Sąd Najwyższy do oceny statusu konsumenta posłużył się kryteriami, które według TSUE należy pominąć - wyjaśnia dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska z European Legal Studies Institute, Uniwersytet Osnabrück, współprzewodnicząca Forum Konsumenckiego przy Rzeczniku Praw Obywatelskich.   Pytanie, co może zrobić gdański sąd?

Gdański sąd ma dwie drogi wyjścia

RPO przyznaje, że wyrok SN stawia to Sąd Apelacyjny w trudnej sytuacji, bo wyrok SN bez wątpienia narusza prawo europejskie. Jego zdaniem jednak, aby rozstrzygnąć zgodnie z treścią obowiązującego prawa, powinien rozstrzygnąć (pozornie) wbrew treści art. 39820 k.p.c., zgodnie z którym sąd, któremu sprawa została przekazana jest związany wykładnią prawa dokonaną w tej sprawie przez Sąd Najwyższy. Mówiąc krótko: sąd powszechny nie musi rozstrzygnąć zgodnie z orzeczeniem SN. Taka możliwość odejścia od wiążącego skutku wyroku kasatoryjnego SN wynika z prawa Unii Europejskiej. - Prawo europejskie ma wartość nadrzędną nad prawem krajowym państw członkowskich i dotyczy wszystkich aktów unijnych, które mają moc wiążącą. Zasada pierwszeństwa została ustalona w wyroku z 15 lipca 1964 r. w sprawie 6/64 Costa przeciwko ENEL - wyjaśnia Maciej Taborowski. Rzecznik wskazał ponadto na możliwość zadania w sprawie pytania prejudycjalnego do TSUE. Z orzecznictwa Trybunału wynika bowiem, że istnienie przepisu prawa krajowego powodującego związanie sądów, które nie orzekają w ostatniej instancji, oceną prawną dokonaną przez sąd wyższego stopnia nie może samo z siebie pozbawić tych sądów tego uprawnienia. Co będzie jeśli jednak gdański sąd nie przychyli się do stanowiska RPO?

Czy będą równi i równiejsi wobec prawa

- Jeśli sąd rozpoznający sprawę zgodzi się z błędnym i szkodliwym poglądem Sądu Najwyższego, że czynniki takie jak zamożność czy doświadczenie wpływają na status konsumenta może dojść do utrwalenia w orzecznictwie bardzo niebezpiecznego dla każdego Polaka poglądu, że nie jesteśmy równi wobec prawa - ostrzega Beata Strzyżowska. I dodaje, że z pewnością zaś dojdzie do pokrzywdzenia naszego klienta, co pociągnie odpowiedzialność odszkodowawczą Skarbu Państwa. - Wydanie przez Sąd Apelacyjny rozstrzygnięcia zgodnego z treścią wyroku kasatoryjnego SN, doprowadzi do obniżenia standardu ochrony, jaki przysługuje polskim konsumentom. Takie podejście tworzy bowiem pozanormatywne przesłanki umożliwiające wyłączenie różnych grup osób spod zakresu ochrony konsumenckiej bądź podwyższające oczekiwany standard staranności, jaki powinny realizować takie osoby. Nie znajduje to jednak pokrycia w przepisach obowiązującego prawa i prowadzi do obniżenia poziomu ochrony konsumenckiej - podkreśla Maciej Taborowski. I jak wyjaśnia przesłanki pozanormatywne mogą dotyczyć równie dobrze zasobności danej osoby, jak i jej braku; posiadania specjalistycznej wiedzy, jak i nieposiadania wykształcenia; proaktywnej postawy danej osoby w ramach realizacji umowy, jak i nieprzeczytania umowy. -  A nie ma znaczenia, jakie ma ktoś indywidualne cechy. Liczy się do jakiej grupy należy, czy konsumentów, czy przedsiębiorców. Jeśli zaś działania danej osoby w konkretnym stosunku umownym, w tej sprawie inwestycje na rynku finansowym, nie są związane z jej działalnością gospodarczą lub zawodową, należy jej się skuteczna ochrona konsumencka. Inne podejście osłabia standardy ochrony konsumenckiej - kwituje Dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska. I dodaje, że w czwartek 10 grudnia TSUE uznał za konsumenta osobę, która średnio 9 godzin dziennie gra w pokera i utrzymuje się z wygranych.