W wypadku Getin Noble Bank wyrok sądu ma bowiem w tym względzie jedynie walor deklaratoryjny, a nie prawotwórczy – zatem to nie prawomocny wyrok decyduje o „unieważnieniu” umowy kredytu, lecz o jego nieważności od samego początku przesądza wadliwość samych umów (w szczególności zawarcie w nich niedozwolonych postanowień indeksacyjnych). Oczywiście zawsze istnieje ryzyko, że sąd oceni daną umowę kredytu inaczej (niż stwierdzając jej nieważność), np. uznając ją za kredyt złotowy pozbawiony przelicznika walutowego, lecz obecnie tego typu ryzyko jest już niewielkie. Zresztą w takim przypadku (tj. uznania przez sąd umowy kredytu za ważny kredyt złotowy bez indeksacji kursem CHF, czyli w przypadku przyjęcia koncepcji „odfrankowienia”) ewentualny pozew ze strony Getin Noble Banku złożony po wypowiedzeniu umowy kredytu i tak będzie podlegał oddaleniu. Sąd stwierdza wówczas, że na dzień wypowiedzenia umowy kredytobiorca nie posiadał niedopłaty, lecz istotną nadpłatę w ratach względem symulowanego harmonogramu spłaty kredytu odfrankowionego.

Czytaj w LEX: Wadliwość umowy kredytu frankowego >>>

Czytaj w LEX: Konstruowanie roszczenia w pozwie frankowym – zagadnienia praktyczne >>>

Taką decyzję (tzn. w przedmiocie zaniechania spłat) powinni poważnie rozważyć przede wszystkim kredytobiorcy, którzy już zapłacili tytułem rat i kosztów kredytu sumę porównywalną z wysokością kapitału kredytu lub sumę przekraczającą tą wartość. Mówiąc o sumie rat, mam na myśli sumę rat kapitałowo-odsetkowych, ale też inne koszty kredytowe, jak prowizję, opłaty przygotowawcze czy niektóre składki ubezpieczeniowe.

Czytaj też: Getin Noble Bank: spłacać czy nie spłacać – oto jest pytanie

Sprzeciw banku, na czym może polegać

Zaprzestanie spłat spowodować może, że bank rozpocznie działania z zakresu tzw. miękkiej windykacji (nie mylić z egzekucyjnymi, bo do tego musiałby dysponować prawomocnym wyrokiem), czyli w praktyce wysyłać monity, wezwania czy nawet wykonywać połączenia telefoniczne, choć wydaje się, że w obecnej sytuacji nie będzie ku temu ani środków, ani mocy przerobowych w samym banku.

 

 

Następnie może dojść do wypowiedzenia umowy kredytu, co akurat nie jest groźne zakładając, że umowa jest nieważna lub przynajmniej jest pozbawiona mechanizmu indeksacji. W dalszej perspektywie bank może wnieść powództwo o zapłatę, choć podlega ono pełnej opłacie sądowej (5 proc. od wartości przedmiotu sporu), więc i na to chyba zabraknie środków, a nawet gdyby takowe się znalazły, to do tej pory nie było większych problemów, by tego typu proces zainicjowany przez bank tenże bank po prostu przegrał (sądy najczęściej oddalały powództwa banków z powołaniem na nieważność umowy kredytu, chyba że bank zmieniał żądanie pozwu na zasądzenie zwrotu kapitału kredytu jako świadczenia).

Sprawdź w LEX: Wypowiedzenie umowy kredytu – najczęstsze błędy >>>

Z racji jednak przyjętej w polskim orzecznictwie (i słusznie) teorii dwóch kondykcji należy jednak pamiętać, że bank – mimo pokrycia kapitału kredytu – nadal ma roszczenie do kredytobiorcy o zwrot kapitału kredytu (choć to może zostać uznane przez sąd za przedawnione), zaś kredytobiorca dysponuje względem banku roszczeniem o zwrot nienależnie uiszczonych rat i kosztów. Zatem polecałbym – dopóki jest to prawnie dopuszczalne (a zatem przed ogłoszeniem upadłości banku, gdyż później możliwość dokonywania potrąceń z masą upadłości jest dalece ograniczona) – przynajmniej postawić wierzytelność kredytobiorcy w stan wymagalności (poprzez wezwanie do zapłaty), a następnie złożyć oświadczenie o potrąceniu.

 

Chodzi w szczególności o to, by później (po ogłoszeniu upadłości) nie okazało się, że syndyk będzie dochodził od kredytobiorcy zwrotu świadczenia nienależnego w postaci kapitału kredytu, zaś roszczenie przeciwstawne konsumenta o zwrot rat zostanie będzie podlegać zgłoszeniu do masy upadłości i nie zostanie zaspokojone lub zostanie zaspokojone w niewielkiej części z uwagi na brak środków w masie upadłości.

Czytaj w LEX: Nieusunięcie danych dłużnika z biura informacji kredytowej narusza jego dobra osobiste >>>

Rzekoma zaległość w Biurze Informacji Kredytowej

Problemem w istocie może być natomiast ujawnienie przez bank danych o rzekomej zaległości w Biurze Informacji Kredytowej (potocznie nazywane wpisem do BIK, choć oczywiście kredyt jest już i tak odnotowany w BIK, a jedynie przed zaprzestaniem spłaty wykazuje pozytywną historię spłaty kredytu). Nie dotyczy to osób, które uzyskały w sądzie postanowienie zabezpieczające poprzez zawieszenie spłaty kredytu do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia postępowania. Takie osoby nie pozostają w opóźnieniu i nie można wobec nich dokonywać wpisów o występującym zadłużeniu.

Autor: Tomasz Konieczny, radca prawny i partner w Konieczny, Polak Partnerzy.

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź