Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii  pracuje nad wprowadzeniem przepisów ograniczających obowiązki formalne przy składaniu dokumentów przez wykonawców w toku postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, a także mających uprościć i przyspieszyć weryfikację ich sytuacji przez zamawiających.

Nowy wymóg

Projekt przewiduje, że wykonawca korzystający z certyfikacji zamiast wielokrotnego gromadzenia i składania licznych dokumentów na potrzeby poszczególnych postępowań zrobiłby to tylko raz, na potrzeby certyfikacji. Następnie, przez cały okres ważności certyfikatu, będzie mógł się nim posługiwać w celu pozyskania nowych zamówień publicznych. W ten sposób certyfikat będzie potwierdzał zdolności wykonawcy do realizacji zamówień publicznych pod kątem spełniania przez niego określonych wymagań.

Czytaj w LEX: Zamówienia publiczne w dobie koronawirusa >

Według resortu rozwoju, dzięki zmianom wykonawcy nie będą musieli w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego każdorazowo gromadzić i składać dokumentów oraz wielokrotnie ponosić opłaty za poszczególne dokumenty. Natomiast  zamawiającym przyspieszy to  procesu weryfikacji sytuacji wykonawcy oraz ograniczy potencjalne zarzuty dotyczące zaniżania lub zawyżania warunków udziału w postępowaniu poprzez możliwość odwołania się w dokumentach zamówienia do wymagań niezbędnych do uzyskania certyfikatu.

Czytaj w LEX: Procedura udzielania zamówień sektorowych na gruncie nowego PZP >

Certyfikacja zamówień publicznych ma być fakultatywna. Zamawiający nie będą zobligowani do żądania złożenia stosownego certyfikatu, zaś posłużenie się certyfikatem będzie zawsze zależało od wykonawcy. Wykonawcy, którzy nie będą posiadać certyfikatu, będą mogli wykazać brak podstaw wykluczenia z postępowania lub spełnianie warunków udziału w postępowaniu w sposób „tradycyjny”.

Czytaj w LEX: Jak przygotować Specyfikację Warunków Zamówienia – krok po kroku >

Nośne hasło, ale czy jest potrzeba?

Prawnicy  uważają, że w zamówieniach publicznych nie ma zbyt dużo biurokracji, a certyfikaty to stary pomysł, który wcale tak dobry nie jest.  - Certyfikacja to pomysł, który wraca jak bumerang.  Należy pamiętać, że zarówno uchylone jak i aktualnie obowiązujące dyrektywy zamówieniowe, dają państwo członkowskim uprawnienie do wprowadzenia certyfikacji. Część państw UE zdecydowała się na ten ruch, a część, tak jak Polska, od niego odstąpiła - tłumaczy Konrad Różowicz, z kancelarii prawnej  Dr Krystian Ziemski & Partners.

Czytaj w LEX: Jak przygotować regulamin udzielania zamówień na gruncie nowego Prawa zamówień publicznych >

- Wiele lat temu na jego temat już dyskutowano, ale nic z tego nie wyszło. Szereg argumentów wskazujących na niską praktyczną doniosłość certyfikacji wskazał w 2009 r., w odpowiedzi na interpelację, ówczesny Prezes UZP Jacek Sadowy. Argumenty te są aktualne. Co więcej, cześć argumentów przemawiających za wprowadzaniem certyfikacji uległa dezaktualizacji - mówi. Dlatego, jego zdaniem należy rozważyć, czy należy powielać rozwiązania, które niektóre kraje UE wdrażały lata temu, kiedy to działania te były bardziej uzasadnione.  - Same prace nad pomysłem w jaki sposób i w jakim zakresie certyfikacja miałaby nastąpić, są czasochłonne. W mojej ocenie, siły poświęcone na ten ruch warto poświecić na analizę tego czy cele przyświecające ustanowieniu nowego P.z.p. zostały osiągnięte, a także zweryfikować czy wszystkie z nich były słuszne i czy może nie podjąć w tym zakresie pewnych korekt. Zamiast szukać kolejnych nowości, warto pochylić się nad tym jak funkcjonują rozwiązania niedawno wprowadzone - uważa Konrad Różowicz. 

Czytaj też: UE: Będą ograniczenia dla firm dotowanych przez państwa spoza Unii>>
 

Według Konrada Różowicza w zamówieniach publicznych nie ma zbyt dużo biurokracji. - Biurokratyzacja zamówień publicznych, to pewien mit, chociaż nie da się ukryć, że niektórzy wykonawcy boleśnie doświadczyli podpisania oferty błędnym podpisem. Niemniej jednak pytanie brzmi, czy nie lepiej skupić się na mocniejszym, warsztatom wsparciu podmiotów MŚP w zakresie aspektów formalnych ubiegania się o zamówienia, ułatwiając im profesjonalizację - twierdzi Konrad Różowicz.

Czytaj w LEX: Podwykonawstwo na gruncie nowego PZP >

Biurokracja maleje

Zdaniem prawników, od lat sukcesywnie poziom zbiurokratyzowania publicznych procesów zakupowych ulega obniżeniu. Od 2016 r. wstępna weryfikacja podmiotowa wykonawców następuje na podstawie oświadczenia wstępnego, a pełna weryfikacja obejmuje ograniczony krąg wykonawców, z założenia jednego – tego, którego oferta została oceniona jako najkorzystniejsza. Dodatkowo od 2016 r. limitowane jest składanie oświadczeń i dokumentów dostępnych zamawiającemu z ogólnodostępnych baz danych, czy też będących już w jego posiadaniu. Od momentu obowiązywania nowego  prawa zamówień publicznych oraz wydanych do niego aktów delegowanych formalizm uległ dalszemu ograniczeniu, chociażby ze względu na wprowadzenie oświadczenia o aktualności wcześniej złożonych oświadczeń. Takich zmian można wyliczać cały szereg, a one ograniczają efektywność certyfikacji. Aktualnie zasadnym kierunkiem jest zwiększenie ilości dokumentów, które wykonawcy mogą uzyskać on-line i które mogą zostać w łatwy sposób wykorzystane przy ubieganiu się o zamówienie.

Zobacz szkolenie w LEX: Elektronizacja zamówień publicznych 2021 >

Moim zdaniem certyfikat wykonawcy to jedynie nośne hasło, które nawiązuje do działań podjętych przy kreowaniu nowego P.z.p. – wspierania wykonawców, w szczególności podmiotów sektora MŚP. W praktyce certyfikacja nie wywoła takich pożytków, jak mogłoby się wydawać. Certyfikacja wymaga od wykonawców, poddania się temu procesowi i to w sposób cykliczny, gdyż certyfikaty będą musiały pozostawać aktualne. Konieczność zapewnienia aktualności dokumentów wynika wprost z przepisów P.z.p. oraz rozporządzeń dotyczących podmiotowych środków dowodowych - podkreśla Różowicz.

Ważne jest także to, że certyfikaty nie będą obejmować wszystkich kwestii podmiotowych, a zatem wykonawcy i tak będą musieli pozyskiwać i przedkładać zamawiającym cześć dokumentów. Dodatkowo, ze względu na zdecentralizowany system udzielania zamówień publicznych, a w konsekwencji ustanawianie skonkretyzowanych warunków udziału w postępowaniach, nie można wykluczyć, że certyfikaty pozwolą na wykazanie wyłącznie niektórych aspektów weryfikowanych przez zamawiającego. Opierając się na doświadczeniach krajów członkowskich UE, które wdrożyły certyfikację, uzasadnione jest przyjęcie, że instrument ten sprawdzić się może w branżach bardziej ustandaryzowanych, np. budowlanej.

Zobacz procedurę w LEX: Obowiązkowe postanowienia umowy w sprawie zamówienia publicznego dla umów trwających powyżej 12 miesięcy >

Jacek Liput, radca prawny w kancelarii prawnej Gawroński & Partners uważa jednak, że projekt jest interesujący, ale brakuje konkretów. - Ważne są szczegóły, czyli np. dla których zamawiających ma być dostępne to rozwiązanie, w jakim trybie i na jak długo certyfikat będzie wydawany, a także czego będzie dotyczył. Istotne jest również, aby zapewnić zgodność nowych przepisów z prawem unijnym, w tym przede wszystkim z dyrektywami w sprawie zamówień publicznych i sektorowych – tym bardziej, że publicznie jest mowa o ułatwieniu ubiegania się o zamówienia publiczne przez polskich wykonawców - wyjaśnia mec. Jacek Liput. 

 

POLECAMY