Aby prawo polskie skutecznie chroniło środowisko i udało się wyeliminować wciąż istniejące w systemie luki, potrzebujemy kilku ważących decyzji ustawodawcy. Przede wszystkim należy jeszcze bardziej doprecyzować brzmienie przepisów aby nie doprowadzić do późniejszych, niezgodnych z duchem aktu interpretacji.


Kluczowe są dziś:

1.Zapewnienie odpowiedniego strumienia zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w systemie;
2.Określenie standardów technologicznych dla zakładów przetwarzania;
3.Zmiana klasyfikacji sprzętu;
4.Określenie zasad funkcjonowania organizacji odzysku.


Ad. 1. Strumień sprzętu

Podstawowym problemem branży jest obecnie brak ram prawnych systemu zbierania, które zapobiegałyby odpływowi blisko 70% ZSEiE do punktów skupu złomu. W tego typu miejscach sprzęt jest najczęściej demontowany bez zachowania jakichkolwiek standardów ochrony środowiska, a często nie jest nawet ewidencjonowany. W ten sposób szkodliwe substancje dostają się do atmosfery, wody i gleby, a nieuczciwy zakład, bez ponoszenia kosztów unieszkodliwiania substancji szkodliwych, po prostu zarabia na złomie stalowym.

Brakuje skutecznego motywatora dla Polaków, aby zużytych urządzeń pozbywać się w sposób bezpieczny. Dziś, teoretycznie, gmina organizuje zbiórki sprzętu lub wyznacza specjalny punkt zbierania (zwany PSZOK), gdzie można bezpłatnie sprzętu się pozbyć. Można też zostawić urządzenie w punkcie handlowym lub serwisowym (przy zakupie lub niemożliwości naprawy starego sprzętu tego samego typu). Są to rozwiązania daleko niedoskonałe bowiem nie odpowiadają na realne potrzeby mieszkańców.

Większość dużych urządzeń kupowanych jest z usługą dostawy do domu. Zatem po otrzymaniu przesyłki, pozostajemy z dużym – starym problemem. I to właśnie teraz, na tym etapie pojawia się realna potrzeba odbioru ZSEiE. Nie będzie to okres oddalony o tygodnie czy zbieżny z kolejną zbiórką ZSEiE. Oczywiście kupujący może ten wielki, blisko 60kg sprzęt wywieźć sam. Może też zapłacić kilkadziesiąt złotych za transport do punktu zbierania. Co wybierze? Najczęściej po prostu pozostawi sprzęt w przydomowym śmietniku, ryzykując nawet karę do 5000 zł. Jak zatem system powinien działać? Projekt nowej ustawy w punkcie 37 par. 1. wskazuje, że „dystrybutor zapewni, że dostarczając nowy produkt odpad ten można zwrócić w miejscu dostawy co najmniej nieodpłatnie”. Zapis ten jest dużym krokiem naprzód. Sprzęt wielkogabarytowy, stanowi masowo największy procent wprowadzanych na terytorium kraju nowych urządzeń. W 2012 roku wg. danych GIOŚ było to ponad 242 000 ton z 481 000 ton nowo wprowadzonego sprzętu. Widać zatem, że skuteczność zbierania w tym segmencie może zapewnić Polsce w znaczącym stopniu wykonanie wymaganego przez UE poziomu 4kg/mieszkańca. Wystarczy bowiem, żeby na każde dziesięć sprzedanych urządzeń, jedynie sześć wróciło do systemu zbierania, a Polska mogłaby pod względem masy wykazać się wypełnieniem swoich zobowiązań i pełną realizacją dyrektywy UE.


Co zatem proponuje branża?

Propozycją części firm i organizacji z branży jest wdrożenie mechanizmu tzw. opłaty depozytowej. Pomysł sprawdził się już w przypadku akumulatorów i jest z powodzeniem stosowany do dziś. Mechanizm działa w następujący sposób:

Sprzedawca nowego sprzętu AGD zobowiązany byłby do pobrania niewielkiej opłaty (tzw. „opłaty depozytowej”) przy jego sprzedaży – ale tylko w sytuacji, kiedy kupujący nie oddałby starego sprzętu tego samego typu. Jeśli by to zrobił opłata nie będzie egzekwowana. Ok. 30% kwoty wpłaconych do systemu opłat depozytowych, które nie zostały zwrócone nabywcom sprzętu pozostałaby w gestii sprzedawców detalicznych z przeznaczeniem na koszty gospodarowania przez nich odpadami ZSEiE, a reszta kwoty opłat depozytowych trafiłoby do WIOŚ z przeznaczeniem na wzmocnienie finansowe kontroli przestrzegania ustawy. Taki system pozwoliłby na przejęcie ton zużytego sprzętu z szarej strefy i skierowanie go do legalnego i pro-środowiskowego systemu.


Ad. 2. Standardy określające wyposażenie zakładów przetwarzania

W Polsce nadal nie udało się wdrożyć jasnych przepisów, które zabezpieczałyby środowisko przed działalnością nieprzygotowanych technologicznie, niedoinwestowanych, a często działających nieuczciwie firm. Zgodnie z literą prawa, na podstawie prawomocnych pozwoleń, prawie 70 podmiotów może dziś w kraju przetwarzać sprzęt chłodniczy. Wg Raportu Instytutu Kwiatkowskiego, tylko 3 z nich posiadają technologie zapewniające, że substancje toksyczne zostaną wychwycone i prawidłowo zutylizowane.

Ustawa o elektroodpadach zabrania działań powodujących emisje substancji kontrolowanych (w tym gazów z urządzeń chłodniczych) do atmosfery. Niestety, decyzje wydane przez wojewodów, a później marszałków w pierwszym okresie obowiązywania ustawy, zezwalają dziś firmom na przetwarzanie sprzętu chłodniczego przez 10 lat (sic!) i wielokrotnie stoją w sprzeczności z ustawą. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak jasnych standardów i przygotowania urzędników.

Skorzystanie z przewidzianej przez Dyrektywę możliwości standaryzacji procesów przetwarzania wykluczy sytuację, w której podmiot uprawniony do wydawania zaświadczeń nie dysponuje faktycznie technologią konieczną do jego prawidłowego przetworzenia. W efekcie powinno to doprowadzić do znacznego zmniejszenia problemu tzw. „handlu kwitami”. W związku z powyższą propozycją pozostaje również postulat modyfikacji procedury wydawania pozwoleń. Analogicznie do rozwiązania przewidzianego w ustawie o recyklingu pojazdów, wydanie pozwolenia powinno zostać poprzedzone obligatoryjną weryfikacją informacji podanych we wniosku poprzez sprawdzenie funkcjonowania instalacji i urządzeń.


Dziś nie jest jasno określone, w jaki sprzęt i o jakiej wydajności powinny być wyposażone zakłady. Firma, która stara się o pozwolenie na przetwarzanie urządzeń chłodniczych powinna wykazać, iż posiada konieczną technologię, tj. np. w kroku pierwszym postępowania z odpadem - system odsysający czynniki chłodzące z urządzenia o odpowiedniej wydajności - pozwalającej na masowy recykling. Dziś mamy do czynienia z wieloma nadużyciami. Przykładowo, są zakłady, które posiadają serwisowe „odsysarki” do gazów o wydajności kilku cykli / urządzeń na dobę, a przetwarzają setki ton chłodziarek. Skutki środowiskowe są przerażające. Wystarczy wziąć pod uwagę, że gazy znajdujące się w systemie chłodzącym np. lodówek są o 700 do 7000 razy bardziej szkodliwe od okrytego czarną sławą dwutlenku węgla (powodują efekt cieplarniany lub powiększanie się dziury ozonowej).

@page_break@


Ad. 3. Zmiana klasyfikacji grup ZSEiE

Ten postulat będzie także jedną z ważniejszych propozycji strony społecznej. Obecnie funkcjonująca klasyfikacja, w ramach jednej grupy zawiera kategorie sprzętu o różnym koszcie przetworzenia. Konsekwencją tego faktu jest finansowanie przede wszystkim zbierania i przetwarzania sprzętu, którego koszty przetworzenia są najniższe, przy rezygnacji z takiego finansowania wobec sprzętu, którego koszty przetworzenia są wysokie. Proceder taki jest szczególnie widoczny w zakresie grupy 1(wielkogabarytowe urządzenia gospodarstwa domowego), gdzie poziom odzysku jest realizowany w dużej mierze poprzez zbieranie i przetwarzanie zużytych pralek (niski koszt recyklingu), podczas gdy zamrażarki i chłodziarki często nie są przetwarzane zgodnie z zasadami Ustawy ZSEE ponieważ unieszkodliwienie zawartych w nich gazów (freon, cyklopentan lub izobutan) są bardzo kosztowne.

Zmiany w klasyfikacji ZSEE zostały już częściowo wprowadzone przez niektóre kraje Unii Europejskiej (np. Austrię), pomimo, że Dyrektywa zacznie obowiązywać dopiero od 2019 roku. Warto więc rozważyć możliwość wcześniejszego wprowadzenia do polskiego porządku prawnego nowej klasyfikacji ZSEiE. Takie działanie pozwoli na szybszą eliminację patologii istniejących w kraju i korzystnie wpłynie na stan środowiska.


Ad. 4. Forma prawna organizacji odzysku

Jedna z propozycji w projekcie ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (ZSEiE) zakłada, że organizacje odzysku powinny mieć formułę „not-for-profit”. Krytycy tej propozycji pytają, czy to naprawdę ma znaczenie lub czy takie rozwiązanie nie pogorszy sytuacji branży?

Ważne, aby organizacja odzysku racjonalnie gospodarowała funduszami, przeznaczając środki na obowiązki ustawowe, a więc na budowanie systemu zbiórki i przetwarzania oraz edukację ekologiczną. Poprawa standardów zbiórki i przetwarzania oraz zwiększenie masy zbieranych odpadów nie zależą od formy prawnej podmiotu, który je realizuje. Ponadto, w ramach organizacji działających „for profit” już powstały najnowocześniejsze zakłady przetwarzania ZSEE. Są one obecnie filarami systemu przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce. Ogólnie mówiąc - decyzja wprowadzających o wyborze organizacji odzysku powinna opierać się na kryterium bezpieczeństwa, zapewnienia zbiórki i prawidłowego odzysku zużytego sprzętu. Dziś nie zawsze tak jest. Cena wciąż jest dominującym motywatorem przy wyborze partnera. Jeśli dodatkowo doszłyby inne kryteria – np. kryterium posiadania przez wprowadzającego określonej liczby udziałów w organizacji odzysku, walor jakościowy w ogóle odszedłby na dalszy plan. Formuła „not-for-profit” wcale – wg. dużej części branży nie zapewnia ani racjonalnego gospodarowania funduszami, ani też inwestycji w nowoczesne technologie – co widać już dziś.


Te i inne propozycje będą obecnie dyskutowane w gronie ekspertów i praktyków z branży. Pozostaje mieć nadzieję, że w końcu Polska upora się z problemem elektroodpadów. Ich ilość rośnie co roku o ok. 5% - z uwagi na dostępność sprzętu i ilość nowinek rynkowych, a także cenę sprzętu. Zatem góra elektroodpadów rośnie. Miejmy nadzieję, że za chwilę staną się one cennym źródłem surowców a nie jednie problemem.

(European Business Dialogue Sp. z o.o.)