Jolanta Ojczyk: Jak pan ocenia opublikowaną przez Sąd Najwyższy analizę kredytów walutowych?

Jerzy Bańka: Dopóki nie będzie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Dziubak, to tak przedstawione wskazówki będą mało przydatne.

Czytaj więcej o analizie w sprawie kredytów walutowych: Frankowicze nie mogą liczyć na unieważnienie umów >>

TSUE ma zająć się polską sprawą dopiero jesienią. Analiza tymczasem została wysłana do wszystkich prezesów sądów powszechnych, a tam cały czas zapadają różne wyroki. Czy opinia firmowana przez SN wzmocni pozycję frankowiczów w sporach sądowych?

Moim zdaniem analiza nie ma wartości prawotwórczej, a zatem nie będzie miała przełomowego wpływu na linię orzeczniczą sądów powszechny w Polsce. Tak naprawdę analiza w syntetyczny sposób stara się pokazać linię orzeczniczą, ale nie do końca jest aktualna. Nie ujmuje wydarzenia, jakim była opinia rzecznika generalnego TSUE w polskiej sprawie. Prawdopodobnie ten materiał powstał dużo wcześniej. Jesteśmy więc w chwili powstawania linii orzeczniczej i może się okazać, że sugestie przedstawione w pracy naukowej stracą swoją aktualność. Dlatego w żadnym razie to stanowisko nie wspiera frankowiczów.
Czytaj w LEX: Opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie Dziubak, C-260/18 >>

 

Co z punktu widzenia banku jest bardziej niebezpieczne: unieważnienie umowy jak twierdzą autorzy analizy, czy pozostawienie kredytu w złotówkach oprocentowanego stawką LIBOR?

Należy zauważyć, że analiza wyraźnie wskazuje, że unieważnienie umowy jest niekorzystne zarówno dla konsumentów jak i banków. Autorzy wskazali, że na skutek unieważnienie umowy, konsumentowi groziłby natychmiastowy zwrot kwoty kredytu, co godziłoby w jego  prawo do mieszkania, które gwarantuje Konstytucja. W moim przekonaniu jednak obydwa rozwiązania są skrajne niekorzystne i dla konsumenta, i dla banków, a także systemu finansowego. Trzeba wziąć pod uwagę, że LIBOR może się zmienić, np. wzrosnąć. Dlatego my postulujemy, by pójść w kierunku średniego kursu Narodowego Banku Polskiego. To rozwiązanie wydaje się racjonalne. Pytanie, co na to powie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Tak naprawdę od tego orzeczenia wszystko będzie zależało w przyszłości.

Rzecznik Generalny TSUE w opinii do polskiej sprawy wskazał jednak wprost, że sąd nie może samodzielnie zastąpić bezprawnej klauzuli, a autorzy analizy wskazali, że wypadnięcie jej i pozostawienie oprocentowania stawką LIBOR jest karą dla banków.

Wystarczającą sankcją dla banków byłoby zastąpienie klauzuli dotyczącej różnic kursowych normą określającą przeliczanie należności w oparciu o średni kurs NBP. W efekcie bank odnotuje stratę związaną z tym, że nie kupiłby, a nie sprzedał waluty po takim kursie na rynku.

 


Pojawia się też koncepcja, by LIBOR zastąpił WIBOR. Co pan na to?

Naturalną rzeczą jest, że wskaźnik, który określa oprocentowanie musi być ściśle związany z walutą kredytu. Inna formuła nie ma ekonomicznego uzasadnienia. W przypadku kredytu złotówkowego na pewno więc nie LIBOR tylko WIBOR. Proszę pamiętać, że w innym razie kredytobiorcy, którzy zawarli umowy o kredyt złotówkowy oprocentowany według wyższej stawki WIBOR byliby w niekorzystnej sytuacji. Doprowadziłoby to do nierówności. To jeśli chodzi o oprocentowanie. Natomiast pozostaje jeszcze kwestia kursu przy abuzywności klauzuli indeksacyjnej. Naszym zdaniem należałoby zastosować kurs średni NBP jako obiektywny. Pozwala na to prawo polskie przez odesłanie do ustalonych zwyczajów. Tymczasem kredytobiorcy bardzo rzadko o to wnioskują, bo wolą uzyskać nadzwyczajne korzyści.

Przygotują państwo polemikę do analizy?

Trudno polemizować z materiałami, które publikuje Sąd Najwyższy. Jedynie na salach sądowych mogą się ścierać różne argumenty.