Wzrost budżetowych nakładów na ochronę zdrowia w 2023 r. z ok. 134 mld zł do ok. 160 mld zł będzie realnie niewielki ze względu na wysoką inflację.

- W polskim systemie opieki zdrowotnej brakuje pieniędzy, na to nakładają się inne istotne problemy – prognozy są złe. Dynamika wpływów NFZ, która jest związana z wynagrodzeniami i PKB, będzie spadać i nie dorówna wysokiej inflacji. W samym sektorze medycznym inflacja jest jeszcze wyższa i związana jest z rosnącą presją na wzrost wynagrodzeń białego personelu - przekracza obecnie 20 proc. - mówi Dorota M. Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Do wzrostu wydatków NFZ przyczyniła się tez pandemia i ogólnie stanem zdrowia społeczeństwa.

Czytaj w LEX: Plan bezpieczeństwa i ochrony zdrowia >>>

 

- Dodatkowe obciążenia wynikają również z przyjętej na koniec 2022 r. nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Spowodowała ona przerzucenie na NFZ finansowania pokrywanych dotąd przez budżet państwa świadczeń, takich jak ratownictwo medyczne, świadczenia wysokospecjalistyczne, leki dla osób 75+, czy dla kobiet w ciąży. Dodatkowo budżet nie finansuje też już składek za studentów, żołnierzy i dzieci z domów dziecka. To powoduje realny spadek środków, które NFZ przeznaczał do tej pory na świadczenia opieki zdrowotnej – tłumaczy Dorota M. Fal.

Czytaj w LEX: Kluczowe czynniki rozwoju systemu ochrony zdrowia i ich znaczenie dla działań Public Relations jednostek ochrony zdrowia >>

Publiczny system ochrony zdrowia zamiast się rozpędzić, łapie zadyszkę

Wojciech Wiśniewski, prezes zarządu Public Policy, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) podkreśla, że wzrost finansowania publicznego ochrony zdrowia jest niewystarczający. - Pomimo nominalnie rosnących nakładów, wciąż nie przekraczamy odsetka 5 proc. w odniesieniu do PKB z bieżącego roku. Nie rośnie również dostępność świadczeń, a w wielu zakresach rośnie czas oczekiwania na wizytę u lekarza lub zabieg. Przyjęcia ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty najpewniej utrwali to zjawisko na kolejne lata - zauważa. 

Czytaj w LEX: Percepcja jakości świadczenia usługi medycznej z perspektywy pacjenta >>

Przypomina, że gdy w listopadzie 2021 r. w gronie organizacji pracodawców, związków zawodowych oraz ministra zdrowia podpisywano stanowisko Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia w sprawie wynagrodzeń, jasno określono, że wzrost wynagrodzeń nie powinien konsumować więcej niż połowę wzrostu nakładów na ochronę zdrowia. - Oznacza to, że za każdego złotego, który słusznie trafi do pracowników sektora ochrony zdrowia kolejny złoty powinien trafić na wzrost dostępności świadczeń oraz nowe technologie. Na dzisiaj ta część umowy nie jest realizowana - mówi. 

Czytaj także na Prawo.pl: W lipcu kolejne podwyżki w ochronie zdrowia - wiadomo już, jak wysokie>>

Publiczny system versus prywatny

Rząd podejmuje działania, które miałyby system udrożnić. Część z nich - jak na przykład otwieranie kierunków lekarskich na kolejnych uczelniach, w tym zawodowych - jest krytykowana przez środowisko lekarskie. Inne, przyjmowane przychylnie, to opieka koordynowana w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej i coraz większy zakres uprawnień pielęgniarek.  Pytanie, czy to wystarczy?

Im gorzej w publicznym systemie, tym bardziej zyskują na znaczeniu polisy prywatne i abonamenty. Z ostatnich danych GUS prezentowanych w październiku ubiegłego roku wynika, że wydatki prywatne na ochronę zdrowia w 2020 r. wyniosły ponad 42 mld zł, w tym bezpośrednie wydatki gospodarstw domowych to blisko 30 mld zł (Narodowy Rachunek Zdrowia za 2020 r.). W sumie wydatki bieżące na ochronę zdrowia, czyli i publiczne, i prywatne to blisko 152 mld zł.

W ramach ubezpieczenia zdrowotnego dla osób prywatnych w niektórych podmiotach można otrzymać całodobową, zdalną pomoc medyczną z opcją skierowania na wizytę stacjonarną oraz możliwością wezwania karetki pogotowia lub skierowania w trybie pilnym do SOR. Na rynku dostępne są też oferty polis medycznych zapewniające teleporadę u wybranych lekarzy (chociażby internisty lub pediatry) w czasie nieprzekraczającym np. 4 godzin - niezależnie od pory dnia i nocy. NFZ nie może zaproponować podobnego tempa.

Czytaj w LEX: Testy combo w POZ - zamawianie, stosowanie i rozliczanie >>

 


Jednocześnie trzeba zauważyć, że niewydolny sektor publiczny spowodował nadmierne obciążenie także w sektorze prywatnym. Niektóre usługi w ramach tzw. abonamentów medycznych straciły na atrakcyjności właśnie ze względu na kolejki. Na teleporadę u internisty w ostatnich dniach, w jednej z dużych sieci funkcjonującej w Warszawie  trzeba czekać kilka dni. Aplikacje wykorzystywane do kontaktu z pacjentem sugerują więc, aby w przypadku gorączki, przeziębienia czy biegunki w ogóle zrezygnować z wizyty u lekarza i leczyć się samemu. Tylko kto wystawi wówczas zwolnienie lekarskie? 

Poza tym nie każdego na prywatne ubezpieczenie stać. 

Po kosztowne świadczenia do NFZ

W dodatku, o ile telemedycyna i wizyty domowe czy wizyty u specjalistów dobrze sprawdzają się w ramach prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych, to nie zastąpią one systemu publicznego tam, gdzie w grę wchodzą poważne operacje czy długie leczenie szpitalne.  Kosztowne procedury trudno pokryć z prywatnego ubezpieczenia, gdyż wpływałoby to na wysokość składek, a tym samym ograniczało dostępność polis.

- PIU od dawna postuluje stworzenie dodatkowego, suplementarnego i komplementarnego systemu finansowania ochrony zdrowia, opartego na prywatnych środkach. Wydajemy z naszych kieszeni jedną trzecią wszystkich środków przeznaczanych na zdrowie. Niestety w większości bardzo nieefektywnie. Ucywilizowanie tych wydatków poprzez system prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych  jest  sprawdzonym w wielu krajach sposobem na stworzenie efektywnej opieki zdrowotnej – podkreśla Dorota M. Fal.

Czytaj też: Praca zdalna w placówce medycznej - jak ją zorganizować? >>>